MOTTO
1. "[...] warto rozważyć również wątek pojawiający się nierzadko w innych także wypowiedziach, a mianowicie twierdzenie, iż strategiczny sojusz (Polski, katolików, konserwatystów – w zależności od stawianego akcentu) ze Stanami Zjednoczonymi oraz Izraelem ma istotne – pozytywne – znaczenie dla sprawy cywilizacji chrześcijańskiej, albowiem, w myśl tego założenia, USA mają być dziś cywilizacji tej opoką i bastionem, Izrael zaś – jej bliskowschodnim przyczółkiem.
To rzecz pewna, że oba te kraje reprezentują jakąś cywilizację, bo – parafrazując dzielnego wojaka Szwejka – jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakiejś cywilizacji nie było. Problem jednak w tym, jaka to cywilizacja i jakie są podstawy, aby wspomniane kraje wiązać akurat z cywilizacją chrześcijańską [por. https://www.salon24.pl/u/wawel24/1255680,w-czyich-lapach-jestesmy-czyli-dwie-macki-osmiornicy-pin-plutocratic-influence-network-cmi-military-industrial-complex], tym bardziej zaś przypisywać im tak szczególne z tego punktu widzenia znaczenie."
2. "Jeżeli to wszystko stało się w Europie i z Europą, to cóż dopiero powiedzieć o anglosaskiej Ameryce Septentrionalnej, zbudowanej przez religijnych wyrzutków, którzy nawet dla twórców i szerokich rzesz wyznawców głównych nurtów reformacji: luteranizmu, kalwinizmu i anglikanizmu byli zbyt skrajni? Rzecz jasna, nie wszyscy koloniści północnoamerykańscy byli religijno-politycznymi wywrotowcami („dysydentami”): Wirginię czy obie Karoliny zasiedlili przecież anglikańscy (a po części nawet „anglokatoliccy”) rojaliści; jednak najmocniejsze piętno na ustroju i charakterze kolonii amerykańskich, w konsekwencji zatem i niepodległych Stanów Zjednoczonych, wywarli nowoangielscy purytanie – nurt ekstremistyczny pod każdym względem, czego dowiodło także śmiercionośne spustoszenie, jakie poczynili podczas wojny domowej i rewolucji z lat 1640-1660 ich pobratymcy w metropolii; jak dowiódł Eric Voegelin, purytańska rewolucja była pod wieloma względami prefiguracją rewolucji bolszewickiej [...]."
3. "W świetle powyższego wzajemna sympatia i przyciąganie się – wedle tajemnej zasady duchowych powinowactw – pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Izraelem jest czymś naturalnym i zrozumiałym. Wszakże protestantyzm w ogóle jest rejudaizacją chrześcijaństwa, a purytanizm jest nią w takim stopniu, że można wątpić czy jest jeszcze chrześcijański; w każdym razie cywilizacyjnie należy do cywilizacji żydowskiej. Już w epoce Szekspira trzymających się całkowicie sformalizowanej i bezdusznej etyki, „skrupulatnych” (precise) purytanów nazywano „Żydami Nowego Testamentu”. Meksykański myśliciel katolicki i przywódca synarchizmu – Salvador Abascal nazywał Stany Zjednoczone krajem „żydowsko-jankeskim” (judío-yankee). Żyd – ateista, poeta Heine, wyrażał to dosadniej, a nawet cynicznie, lecz nie bez racji, mówiąc, że anglosaski protestantyzm to „żydostwo, które żre wieprzowinę”. Oś „Waszyngton – Tel-Aviv” ma zatem – niezależnie od niepokoju, jaki wzbudza to u prawdziwych amerykańskich patriotów, a zarazem katolików, takich jak Patrick J. Buchanan, przerażonych ideologiczno-politycznym szaleństwem „amerykańskich likudników” – głębokie podstawy cywilizacyjne. Tylko co to ma wspólnego z „cywilizacją chrześcijańską”? I z powołaniem Polski, jako antemurale christianitatis – nie mówiąc już, bardziej „przyziemnie”, o jej interesach?"
[Prof. J. Bartyzel]
Najświeższe spojrzenie ambasadora Balińskiego na sytuację na świecie i w Polsce.
KTO PYTA, NIE BŁĄDZI
Krzysztof Baliński 17 X 2022
"Od lat kilkudziesięciu funkcjonuje sobie w Waszyngtonie komunistyczna lub komunizująca formacja polityczna, przez siebie przewrotnie (albo dla niepoznaki) zwana neokonserwatywną, a przez prawdziwych konserwatystów zwana neotrockistowską, która dokonała wrogiego przejęcia amerykańskiego konserwatyzmu i konserwatywnych instytucji. U szczytu swej władzy okupowali Biały Dom, Pentagon i wpływowe think-tanki. Dziś są dobrze okopani w ośrodku administracji najbardziej Polsce wrogim – Departamencie Stanu. „Konserwatyzm” neokonserwatystów sprowadza się do skrajnej postawy proizraelskiej oraz zapalczywości w awanturach wojennych. To oni wywołali inwazję na Irak. To oni bronili „demokracji” w Syrii. To oni stali za przewrotem na kijowskim Majdanie.
Wszyscy wywodzą się ze Wschodniej Europy. Wszyscy są synami lub wnukami liderów Komunistycznej Partii USA. Wszyscy odziedziczyli po przodkach ambicje „robienia porządków” w krajach (lub z krajami) swego pochodzenia, tj. Polsce, Rosji, Ukrainie [por. https://www.salon24.pl/u/wawel24/1257980,kagan-i-kagan-bek-czyli-dwie-stolice-dwa-matriksy-i-rozdarte-panstwo]. Wśród nich jest tak dużo Żydów, że nazwa „neokonserwatysta” odbierana jest jak antysemicka obelga, a ich postulaty jak cytaty z „Protokołów Mędrców Syjonu”. Jeden z nich jest autorem słów: „Nienawidzę terminu neokonserwatysta, bo w wielu kręgach to grzeczne określenie Żyda”.
Dokładnie wtedy, gdy potępiał Trumpa za „próbę przewrotu”, Joe Biden mianował na stanowisko zastępcy sekretarza stanu Victorię Nuland, tą samą, która dokonała przewrotu na kijowskim Majdanie. Przy czym nie przeszkadzało jej, że zrobiła to rękami neonazistów, i nieźle się pociła, gdy pod oknami ambasady USA wyśpiewywali: „Smert moskowsko-żidiwskij komunie”. Gdy jej dziadek, wileński Żyd przyszwendał się do Ameryki, nosił nazwisko Nudelman. Ojciec był komunistą, chociaż uczęszczał do synagogi, a córkę wychował w tradycji żydowskiej. Ale co ważniejsze – Nuland jest żoną Roberta Kagana, który wraz z całym klanem odegrał diabelską rolę w inwazji na Irak. À propos nazwiska – nie używa ani rodowego, ani męża. Usiłuje coś ukryć? Pierwsze z nich znaczy w jidysz tyle, co wyrabiacz klusek. Drugie to tytuł wodzowski Chazarów, swojsko brzmiący w kontekście Łazara Kaganowicza, który z drobnego żydowskiego handlarza bydła przepoczwarzył się w architekta Wielkiego Głodu na Ukrainie i egzekutora (obok Stalina, Berii i Kalinina) zbrodni katyńskiej.
[Victoria Nuland urodziła się w rodzinie żydowskiej. Jej rodzicami byli Sherwin B. Nuland (urodzony Shepsel Bar Nudelman) i Rhona McKhann. Jako dyplomata Nuland pracowała m.in. na placówkach w Chinach (Guangzhou) i Rosji (Moskwa). Pomagała organizować nową ambasadę Stanów Zjednoczonych w Ułan Bator.
Od 2005 do 2008 roku była stałym przedstawicielem USA przy NATO. W lecie 2011 roku została mianowana rzecznikiem prasowym Departamentu Stanu, a 18 września 2013 roku otrzymała stanowisko asystenta sekretarza stanu (Assistant Secretary of State for European and Eurasian Affairs). Była odpowiedzialna za stosunki z 50 krajami Europy i Eurazji oraz z NATO, Unią Europejską i OBWE. Od 2018 r. CEO w Center of a New American Security w Waszyngtonie. Nuland jest mężatką. Jej mężem jest Robert Kagan. Mają dwoje dzieci. Nuland włada francuskim i rosyjskim.]
Robert Kagan [Robert Kagan (ur. 26 września 1958 w Atenach) – amerykański publicysta i analityk polityczny, syn Donalda Kagana. Jeden z czołowych ideologów neokonserwatyzmu, członek społeczności żydowskiej. Pracował w późnych latach osiemdziesiątych XX wieku w Departamencie Stanu jako osoba pisząca przemówienia. Jest współzałożycielem Project for the New American Century, think tanku promującego amerykańskie przywództwo globalne; jest również członkiem podobnej organizacji: Council on Foreign Relations. Jest jednym z najbardziej znanych i wpływowych neokonserwatystów. Publikował dla „The New Republic”, „Policy Review”, „The Washington Post”, „The Weekly Standard”. Jego główne zainteresowania badawcze to stosunki Stanów Zjednoczonych z wielkimi mocarstwami, sprawy Europy Wschodniej oraz Irak.]
Robert Kagan - Of Paradise and Power: America and Europe in the New World Order (Knopf 2003, ISBN 1-4000-4093-0)
„Prezydent Biden” to termin wielce umowny. Skład etniczny i ideowy administracji potwierdza tajemnicę poliszynela – Joe Biden to tylko figurant, a rządzi klan Kaganów i ten sam układ, który sterował Obamą. Nie od rzeczy będzie tu przypomnieć, że sam Obama, syn komunistki i uchodźcy z Afryki, politycznie sformatowany został w kręgach chicagowskich marksistów, przez członka KP USA i sowieckiego szpiega Billa Ayersa (też, jak Kagan, pochodzącego z polskich Kresów, czyli dzisiejszej Ukrainy). „Żaden z bliskich współpracowników Bidena z jego sztabu wyborczego, nie znajdzie posady w Białym Domu” – kpiła, opisując intrygę, żydowska gazeta. To była wyraźna analogia do Obamy, który mógł tylko bezsilnie podpisywać nominacje ludzi wskazanych przez waszyngtońską plutokrację, a których jedynym wspólnym mianownikiem było żydokomunistyczne pochodzenie. Gdy sekretarzem stanu zrobili Antony’ego Blinkena, media żydowskie triumfowały: „Jest trzecim Żydem na tym stanowisku po Henrym Kissingerze i Madeleine Albright”. Ale to nieprawda, bo był nim także, w administracji Obamy, John Kerry, prawnuk Benedikta Kohna z Białej k. Prudnika, były trockista i pacyfista, który z opluwał amerykańskich żołnierzy w Wietnamie, powielając kremlowską propagandę. Kerry-Kohn jest dziś pełnomocnikiem Bidena ds. klimatu.
Donald Trump, po wyborczym zwycięstwie, skierował do nich słowa: „Wojna w Iraku była bardzo wielką pomyłką. Nigdy nie powinniśmy się tam znaleźć”. Słowa te mówiły wszystko, dla neokonserwatystów oznaczały zsyłkę na polityczną Syberię.
Gdy potem poszedł na całego, deklarując: „Głównym i najważniejszym hasłem mojej prezydencji będzie Ameryka na pierwszym miejscu. W pierwszym rzędzie zajmijmy się własnym narodem i własnym krajem”, stało się jasne, że jego prezydentura będzie dla neokonserwatystów koszmarem. Trump nie zostawił też suchej nitki na elicie dyplomatycznej: „Pozbądźmy się ich i Ameryka znowu będzie wielka”.
A mówił o elicie zaludnionej głównie synami lub wnukami żydowskich uchodźców z przedwojennej Polski. Waszyngtońskiego bagna nie zdołał (albo nie zdążył) wyczyścić i neokonserwatyści, po powrocie do władzy, już na podium wyborczym krzyczeli: zbombardować Teheran, więcej broni dla Kijowa!
Mają w Polsce swój duplikat – jest nim PiS.
Szczególnie, i na swój sposób, z neokonserwatystami powiązany jest Antek Macierewicz, który pielgrzymował do nich, gdy był w opozycji, dla którego szczytem marzeń są Stany Zjednoczone na ścieżce wojennej z Rosją. I czy nie dlatego na działaczy PiS Trump działał jak czerwona płachta na byka, a jego zwycięstwo było utratą gruntu pod nogami? Bo trudno było wojować z Putinem w „strategicznym partnerstwie” z lilipucią Litwą i zbankrutowaną Ukrainą. Doktryna Trumpa „Najpierw zadbamy o nasz kraj, zanim będziemy się przejmować wszystkimi innymi”, przeraziła nie tylko waszyngtońskich trockistów, ale i tych nad Wisłą. Bo do rozmów z Trumpem zasiąść musieli ci, którzy przejmują się wszystkimi, tylko nie własnym krajem.
PiS to formacja „neokonserwatywna” także dlatego, bo… konserwuje żydokomunę. To jest tych, których pochodzący z Polski pierwszy prezydent Izraela Ben Guriona określił mianem „szumowin judaizmu”. Innego zdania jest „nasz” Duda: „Polacy i Żydzi na tych ziemiach to tysiącletnia tradycja współżycia dwóch narodów, kultur, często małżeństw, pokrewieństwa, przyjaźni, znajomości. 1000 lat wspólnej historii i trwania razem – w Polin, ziemi przyjaznej żydowskiemu narodowi”. Czyli stuletni okres „współżycia Polaków z żydokomuną” ot, tak sobie, pominął. Twórca kanonicznej wersji polskich dziejów najnowszych prof. Andrzej Friszke utrzymuje, że kluczową rolę w tzw. „transformacji ustrojowej” odegrali rewizjoniści partyjni i lewica laicka. I rzeczywiście, czasem na przygotowanie powrotu stalinowskiej żydokomuny do władzy był stan wojenny, a dowodem skład etniczny biesiadników w Magdalence, przy stole oflankowanym dwiema menorami. A co Mazowiecki miał na myśli nawołując do „grubej kreski”, jeśli nie odkreślenie przeszłości stalinowskiej żydokomuny?
Prekursorami wszystkich komunistycznych rewolt byli Żydzi emigrujący na przełomie XIX i XX wieku do Ameryki z terenów przedrozbiorowej Polski. Dziś to w większości wyznawcy skrajnie lewicowych idei. Komunistyczna Partia Polski (jak i jej ukraińska odnoga – KPZU) była zgrupowaniem kilku tysięcy żydowskich fanatyków, marzących o dorwaniu się do władzy drogą krwawej rewolty. Wymownym dowodem na to było, gdy jej członkowie po 17 września 1939 r. odnaleźli się w bandach na Kresach Wschodnich, a ich dziełem były represje i mordy na wielką skalę, całowanie czołgów sowieckich, noszenie trumien z napisem: „Polska umarła”. Po roku 1945 Stalin skierował do Polski tysiące takich lumpów, którzy zajęli miejsce wyniszczonych polskich elit. Łupem tych samych elit padły także wszystkie organa władzy w Polsce posierpniowej. Za transformacją Polski stał, obok Davida Rockefellera, George Soros. Ten sam, który finansował ukraiński Majdan. Ten sam, który założył Fundację Batorego, zaplecze rodzimego stronnictwa trockistowskiego. Jeśli dodamy do tego 1,5 miliona mówiących po rosyjsku i wznoszących pomniki wdzięczności Armii Czerwonej Żydów sowieckich, w tym KGB-istów w szeregach Mosadu, to czy nie pod tym właśnie kątem należy spoglądać na zaangażowanie neokonserwatystów w konflikt Rosja-Ukraina?
„Putin instaluje za oceanem swojego prezydenta. To katastrofa dla Polski” – lamentowała na łamach „Washington Post” Anne Applebaum, dzięki której Radek Sikorski związał się z American Enterprise Institute, stanowiącym zaplecze neokonserwatywnych polityków. W sporządzonym dla nich raporcie postulował reformę polskiej armii tak, aby mogła wysłać na bliskowschodnie misje nawet kilkanaście tysięcy żołnierzy. Tłumaczył przy tym, że żołnierze z Polski są tańsi w eksploatacji, a ich strata nie wywoła w USA niechęci do wojny. W innym raporcie, atak na Irak porównał do Monte Cassino. Postawił też śmiałą tezę: „bez afgańskich mudżahedinów nie byłoby Okrągłego Stołu w Polsce”. O pokojową nagrodę Nobla dla Ben Ladena nie wystąpił, ale zaległość odrobił – nagrodę 1 miliona euro przyznał Mustafie Dżemilewowi, liderowi Tatarów krymskich, islamiście popieranemu przez Turcję, którego udział w eksterminacji chrześcijan w Syrii jest nie do przecenienia.
I tu pytanie: Czy tweet Radka Sikorskiego „Thank you, USA”, przypisujący sprawstwo uszkodzenia gazociągu Nord Stream Stanom Zjednoczonym, nie pojawił się z inspiracji Nuland, nie miał na celu sprowokowanie eskalacji wojny z Rosją, nowych sankcji, nowych dostaw broni (za które zapłacą Polacy) i wojska polskiego kierującego się zimą na front wschodni? Przypomnijmy – 27 stycznia Nuland zwierzyła się dziennikarzom: „Chcę być dziś szczera, jeśli Rosja podejmie działania przeciwko Ukrainie w ten czy inny sposób, Nord Stream nie ruszy do przodu”.
Jaką rolę w tym odgrywa to, że przodkowie żony Radka pochodzą – jak sama twierdzi – z Rosji, i odegrali ważną rolę w rewolucji bolszewickiej? W swych książkach Anne Applebaum sztampowo wybiela rolę żydokomuny w montowaniu komunizmu w Polsce i bardzo często mija się z prawdą. Choćby wtedy, gdy zrównuje zbrodnie banderowców z akcją Wisła. „W końcu czerwca 1947 siłom interwencyjnym udało się wreszcie, część z liczącej sobie 140 tys. społeczności ukraińskiej wypędzić z jej siedzib, wepchnąć do brudnych bydlęcych wagonów i przesiedlić na północ i zachód Polski. To był krwawy i bezwzględny proces, tak samo krwawy i bezwzględny jak wymordowanie mieszkańców Wołynia trzy lata wcześniej” – napisała. Przy innych okazjach rozpuszcza inne, równie kłamliwe oceny: pamięć o Katyniu jest wyrazem nacjonalizmu; NKWD i funkcjonariusze UB byli sojusznikami w walce z faszystowskim zagrożeniem. Nieprzypadkowo też opinie Applebaum zamieszczane w „Washington Post” są przedrukowywane w „Wyborczej”. I nieprzypadkowo osiągnęła na świecie status opiniotwórczego eksperta ds. Polski i Europy Wschodniej. Dla zarządzających tematem jest wyborem idealnym: Żydówka o rosyjskich korzeniach, publikująca w żydowskiej gazecie dla Amerykanów i żydowskiej gazecie dla Polaków.
30 września, w Radiu Zet, dziennikarka „Newsweeka” lansowała w wyścigu o fotel prezydenta RP Radka Sikorskiego: „Ma znakomite kontakty międzynarodowe. Wcześniej był szefem MON i MSZ, czyli sprawował ministerialne funkcje w dwóch kluczowych kompetencjach prezydenta”. Wychwalała także potencjalną pierwszą damę: „Anna Applebaum to znakomita publicystka, autorka światowej sławy. Taka para prezydencka mogłaby bardzo mocno wizerunkowo pomóc Polsce”. Tego samego dnia „Newsweek” podał informację o rocznych dochodach Sikorskiego, które wynoszą przeszło 800 tysięcy euro i pochodzą z 14 źródeł. Dodajmy, że gazetą, która wchodzi w skład Axel Springer, dyryguje Michał Broniatowski, autor opublikowanej na FB instrukcji zorganizowania w Warszawie krwawego majdanu, wzorcowe dziecko żydokomuny – ojciec przyszwędał się do Polski w taborach dywizji NKWD i kierował szkołami bezpieki, a matka pracowała w stalinowskim aparacie propagandy.
W Iranie był sobie szach. Gdy wybuchła rewolucja, obalono go, a jego miejsce zajął ajatollah, który ogłosił doktrynę „Dwóch Szatanów”: „Mniejszym” był Izrael, a „większym” USA. W tej sytuacji każdy, kto mógł bronić Izraela przed ajatollahem, był na wagę złota.
W Iraku był sobie dyktator. Wysłuchawszy zachęty z ambasady USA, ruszył na Iran nie zdając sobie sprawy, że robi to w interesie Izraela, który pławił się w pokoju i demokracji. Nie doczekawszy się rekompensaty, za przyzwoleniem USA, zajął Kuwejt z jego zasobami ropy (co miało mu pomóc w spłacie długów zaciągniętych na wojnę w żydowskich bankach), a lobby żydowskie zmontowało koalicję i pogoniło dyktatora z Kuwejtu. Ale na tym nie koniec – pod pretekstem obalenia okrutnika, który miał popierać Ben Ladena i manipulować przy broni masowego rażenia, dokonali inwazji na Bagdad. Do koalicji wciągnęli Polskę, a w imieniu Polaków wojnę Arabom wydał syn rabina Geremek i do wojny zagrzewała Anne Applebaum, zbywając krytyków inwazji słowami: „paranoja, której celem jest zdyskredytowanie prodemokratycznych inicjatyw”. Na wojnie Polska nie zyskała nic. Koszty snów o potędze (bo za udział w agresji mieliśmy zostać mocarstwem światowym, a nasi sojusznicy mieli umierać za Gdańsk) wyniosły 3 mld zł i 720 mln dolarów z umorzenia irackiego długu. W zamian, na otarcie łez, dostaliśmy zardzewiałą fregatę, 40-letnie samoloty transportowe, rachunek na 12 mld za F-16, logo „okupanta Iraku” i amerykańskie wsparcie dla roszczeń hien cmentarnych spod znaku „Przemysł Holokaustu”. Interesy w „wyzwolonym” Iraku robił każdy, tylko nie my. Z programu przezbrojenia nowej irackiej armii wartości 3 mld dolarów, 85 procent przypadło Ukraińcom. Tym samym, którzy dziś, robiąc z siebie nieporadne ofiary rosyjskiej agresji, biorą od nas broń za darmo. Neokonserwatywni jastrzębie na tym, jednak nie poprzestali – dziś nalegają na zbombardowanie Teheranu.
Po dojściu do władzy, Obama popełnił fatalną pomyłkę – pozostawił na kluczowych stanowiskach głównych architektów inwazji na Irak. Ci zabrali się za psucie stosunków z Rosją, dochodząc do wniosku, że Putin jest główną przeszkodą w realizacji ich wizji. Wbijanie klina między Obamą i Putinem stało się wyraźne, gdy doszło do porozumienia o przystąpienia Iranu do negocjacji nuklearnych. Zamysł polegał na podbiciu oka Putinowi, jako kara za ingerencję w neokonserwatywne marzenia zmiany reżimów na całym Bliskim Wschodzie. Ich najbardziej spektakularnym ciosem była Ukraina, a główną rolę odegrała zastępca sekretarza stanu Victoria Nuland, do dziś rzeczywisty architekt polityki USA wobec Wschodu Europy i Rosji. Swoją rolę odegrał też organ prasowy neokonserwatystów „Washington Post”, sugerując, że kolejny „regime change” powinien nastąpić w Moskwie.
Czy poparcie Polski dla Ukrainy w wojnie z Rosją nie przypomina nawoływania do zbombardowania Teheranu i powieszenia Putina oraz snów o potędze zostania mocarstwem światowym? Co Lech Kaczyński uzyskał w zamian za poparcie „naszej wojny” w Iraku? Żydowskie roszczenia majątkowe? Co uzyskał jego brat w zamian za umizgi wobec nowojorskich trockistów? Tytuł „mocarstwa humanitarnego” i zaszczyt bycia największym dostawcą pomocy wojskowej dla Ukrainy? Diaspora żydowska porzuciła Lecha. Dzisiaj nie widzi partnera w Jarosławie, bo w odwodzie ma Trzaskowskiego i Hołownię, a dodatkowo o tym, kto jest najlepszym filosemitą decyduje Anne Applebaum. Kaczyński robi wszystko, by „strategiczny partner” uznał go za jedynego plenipotenta swoich interesów w Polsce. Problem w tym, że aby to osiągnąć musi zapomnieć o polskich interesach. I na tej ścieżce postąpił już bardzo daleko. Czym bardziej wpisuje się w trockistowską strategię podpalania świata i wyciągania kasztanów z ognia cudzymi rękami, tym bardziej jest poniewierany.
Historia lubi się powtarzać. W 2015 roku, po zmianie reżimu na Ukrainie, nasi amerykańscy sojusznicy dokonali zmiany w Polsce. Dziś otwarcie stawiają na opozycję. Dlaczego podkopują wasalny, skrajnie proamerykański rząd, i to w czasie, gdy Polska stała się stroną wojny i zapleczem Ukrainy? Dlatego, że w polsko-amerykańskim i polsko-żydowskim „dialogu” obowiązują bezlitosne zasady gry i jej reguły nie przewidują żadnego kompromisu, żadnego porozumienia, żadnej linii granicznej. Dlatego że chodzi o przejęcie kontroli nad Polską i o to, by nie spotkało się to z jakimkolwiek sprzeciwem na arenie międzynarodowej. A jak już wycisną z Polski wszystkie żywotne soki, jak już ogołocą polską armię z wszelkiej broni, jak już przystąpimy do spłaty żydowskich roszczeń, to ambasador Mark Brzeziński powie: „Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść”.
Dlaczego robią to właśnie teraz? Bo skutecznie uwikłali ich w katastrofalną sytuację, którą tylko ONI są w stanie rozwikłać. Bo w ich łby wtłoczyli rozumowanie: Sytuacja jest beznadziejna; wszystko jest z góry ustalone; jest tylko jedno globalne mocarstwo, i trzeba wykonywać każde polecenie idące z Waszyngtonu, bo jak nie to się z Polski wycofa i zostawi nas w rękach Ruskich lub Niemców. Skutecznie też przekonali, że w USA o wszystkim decydują Żydzi, że nasze bezpieczeństwo zależy nie od wsparcia Kongresu ale Amerykańskiego Kongresu Żydów i że jeśli ułożymy się z Żydami, to bezpieczeństwo Polski stanie się interesem żydowskim. Z takim infantylnym rozumowaniem wiąże się inna, ciągle obowiązująca doktryna polskiej dyplomacji: Polska powinna stać u boku jakiegoś państwa, niezależnie od tego, czy jej się to opłaca, czy nie. W rezultacie, polscy żołnierze ginęli w Iraku kierując się interesem bezpieczeństwa Izraela, a wkrótce będą ginąć na Ukrainie kierując się interesem amerykańskich trockistów. I jeszcze jedno: PiS szuka remedium na polskie bolączki, rywalizując z Sikorskim i jego żoną o względy owych trockistów.
Gdzie zbiegają się wszystkie nitki? Do kogo należy ręka pociągająca za nie? Na czyje polecenie w „Washington Post”, na równi z nawoływaniem do wojny z Rosją, podgrzewany jest temat antysemityzmu Polaków i ich „nieuleczalnej antyrosyjskiej fobii”? Czy centrum dezinformacji, w którym pracują macherzy od „pilnowania polskich interesów”, nie jest pod kontrolą nowojorskich trockistów? Skąd wziął się tweet „Thank you, USA i niegdysiejsze wypowiedzi Radka Sikorskiego o „szczerym demokracie” Putinie i członkostwie Rosji w NATO? Co mają wspólnego Ukraina i Iran? To tylko części znacznie większej układanki. Potwierdzają to redaktorzy dwóch rzekomo wrogich sobie gazet – Adam Michnik i Tomasz Sakiewicz oraz szefowie dwóch rzekomo wrogich sobie telewizji – TVP i TVN, zgodnie wzywający do rozprawienia się z „krwawym satrapą” w Moskwie i „krwawym ajatollahem” w Teheranie. Gdy dodamy do tego, że elementem tej układanki jest półtora miliona rosyjskich i ukraińskich Żydów żyjący w Izraelu i spora grupa w otoczeniu Putina i Zełenskiego, to pytanie „Gdzie Krym, a gdzie Rzym”, czyli pytanie „Gdzie Krym, a gdzie Teheran” nie może szokować.
Konflikt wydaje się nielogiczny, a nawet sprzeczny z polityką USA zapoczątkowaną przez Obamę (u którego Biden był wiceprezydentem), która polegała na wycofaniu się z zamorskich awantur wojennych, skupianiu na konfrontacji z Chinami i neutralizowaniu podejścia Rosji do Chin. W takiej perspektywie wojna z Rosją jest niekorzystna dla interesów USA, i na zdrowy rozum Waszyngton powinien kontynuować politykę poprzedników, szachując Moskwę i Berlin wspieraniem inicjatywy Trójmorza. Ale równie nielogiczna i niekorzystna dla interesów USA była inwazja na Bagdad. Czy w obu przypadkach nie mamy do czynienia z tą samą machinacją – wojna niekorzystna dla interesów USA,ale korzystna dla interesów pewnego lobby w Waszyngtonie? [por. https://www.salon24.pl/u/wawel24/1257357,wielkie-dobroczynne-wymuszanie-okupu-big-global-philanthropic-racketeering].
Problem także w tym, że w Waszyngtonie nie rządzi Biden, lecz ocierające się o komunizm radykalne skrzydło Demokratów, a w polityce zagranicznej coraz bardziej doniosły głos mają neokonserwatyści. Problem także w tym, że USA często dokonują doraźnych i radykalnych wolt, szczególnie kosztem słabszych partnerów, do których zalicza się Polska. W takiej sytuacji nie można wykluczyć resetu z Rosją i z Niemcami, zawsze gotowymi do przyjęcia roli „regionalnego policjanta”.
Obama kazał nam Ruskich kochać. Biden kazał nam ich nienawidzić. Czy nie przygotowują nas do tego, abyśmy Putina znowu pokochali? Scenariusz, w którym Biden dogaduje się z Putinem, a Kaczyński przygląda się temu z rozdziawioną gębę, wydawał się koszmarem. Ale tak się właśnie dzieje – Polska przegrywa, i to z kretesem, a za Donbas nikt nie chce umierać. Tu jeszcze inne pytania: Dlaczego neokonserwatyści chcą wywrócić stolik z kartami? Czy wojenka na Ukrainie nie jest w interesie funkcjonującej w USA trockistowskiej formacji, która składa się z potomków skomunizowanych żydów z Galicji? Czy ich dziełem nie jest „ukrainizacja” Polski? Czy u podłoża miłości PiS do Ukrainy nie leży to, że i Polską i Ukrainą i USA od dekad rządzi żydokomuna pochodząca z dzisiejszej Ukrainy?
Dla Kaczyńskiego sensem istnienia Polski jest bycie przeciwnikiem Moskwy, a to oznacza, że Polska nie ma własnych interesów na Wschodzie, i że jej powołaniem jest, zamiast przysparzanie dobra Polsce, szkodzenie innym. Dla Radka Sikorskiego sensem istnienia jest robienie laski neokonserwatystom, a to, że pewnego mroźnego poranka wybuchnie Baltic Pipe, nie wywołuje frasunku na jego kałmuckim licu. Geostratedzy PiS nie wyciągają wniosków z przeszłości, popełniają wciąż te same błędy. Bezkrytycznie poparli pomarańczową rewolucję, czyli ukraińską Magdalenkę i dorwanie się do władzy oligarchów pochodzenia sowieckiego. Gardłują o Ukrainie w UE i w NATO. Ale nie pytają, ile Polska może na tym zyskać, a ile stracić. Dlaczego tam, gdzie inni zadają pytanie, co z tego będziemy mieli, oni mają tylko jedną odpowiedź: Bij Moskala?
Czas beztroski oraz korzystnej koniunktury międzynarodowej kończy się nieubłaganie. Przyszłość rozgrywa się w trójkącie USA-Chiny-Rosja, a nie na Ukrainie, i trzeba tak manewrować, by te potężne młyny nie rozmieliły nas na drobne. A my co robimy? Oddajemy nasze bezpieczeństwo w ręce państwa, dla którego Polska jest „strefą zgniotu”. Wdajemy się w gierki między Rosją i żydokomuną, których nie rozumiemy i w których jesteśmy pionkiem. Zamiast strategii, mamy chaotyczne miotanie się od ściany do ściany, bełkot, kabalistyczne zaklęcia w rodzaju „Nie ma suwerenności Polski bez suwerenności Ukrainy”, wykrzykiwania w Belwederze, symbolu Polskiej państwowości, „Tu jest Polin”, i ogłaszanie każdego, kto sceptycznie odnosi się do pomysłów wciągania Polski we wschodnie i bliskowschodnie awantury „ruską onucą”. No i mamy polityków, którym, gdy natrafiają na mniejszość narodową kojarzoną z Kominternem, uginają się nogi."
Krzysztof Baliński
Źródło: https://www.dakowski.pl/to-pyta-nie-bladzi/
=============================
Literatura
Buchanan P. J., Prawica na manowcach. Jak neokonserwatyści zniweczyli Reaganowską rewolucję i zawłaszczyli prezydenturę Busha, przeł. J. Morka, Wrocław 2005 [Where the Right Went Wrong: How Neoconservatives Subverted the Reagan Revolution and Hijacked the Bush Presidency, St. Martin’s Griffin, New York 2004].
Cohen Eliot A., Supreme Command: Soldiers, Statesmen and Leadership in Wartime, Anchor Press, New York 2003.
Darewicz K., Pretorianie amerykańskiego imperium. Kim są jastrzębie George’a W. Busha, „Rzeczpospolita”, nr 98(6478), 26-27 IV 2003, s. A8-A9 (dodatek „Plus+-Minus”).
Ehrman J., Neokonserwatyzm. Intelektualiści i sprawy zagraniczne 1945–1994, przeł. T. Bieroń, Poznań 2000 [The Rise of Neoconservatism: Intellectuals and Foreign Affairs, 1945–1994 , Yale University Press, New Haven 1995].
Fukuyama F., Koniec historii? [1989], przeł. B. Stanosz, w: Czy koniec historii? Konfrontacje 13, red. I. Lasota, New York – Warszawa 1991.
Hajducki H., „Kreatywna destrukcja” prezydenta Busha, „Zawsze Wierni”, nr 3(52)/2003, s. 86–105.
Harrington M., The Welfare State an Its Neoconservatives Critics, „Dissent”, 20/1973; przedruk: Harrington M., The Twilight od Capitalism, Simon & Schuster, New York 1976, s. 165–272.
Kadushin Ch., The American Intellectual Elite, Little Brown, Boston 1974.
Kagan R., Potęga i Raj. Ameryka i Europa w nowym porządku świata, przeł. W. Turopolski, Warszawa 2003 [Of Paradise and Power: America and Europe in the New World Order , Alfred A. Knopf, New York 2003].
Kaplan L. F., Kristol W., The War Over Iraq: America’s Mission and Saddam’s Tyranny, Encounter Books, San Francisco 2003.
Kirpatrick J., Dictatorship and Double Standards, „Commentary Magazine”, vol. 68, November 1979, nr 5, s. 34–45.
Koronacki J., Konserwatyści pod pręgierzem, protestancka prawica za Izraelem, „Arcana”, nr 53(5)/2003. Przedruk pt. Imperium zaatakowało, konserwatyści pod pręgierzem, protestancka prawica za Izraelem w: tenże, Amerykański konserwatyzm na progu XXI wieku, Radzymin 2015.
Kristol I. Memoire of a Trotskyist, „New York Times Magazine”, January 23, 1977 [przedruk w: Neoconservatism: the Autobiography of an Idea, The Free Press, New York 1995, s. 478–479].
Kristol I., Hegel, Heidegger, Arystoteles [1989], przeł. B. Stanosz, w: Czy koniec historii? Konfrontacje 13, red. I. Lasota, New York – Warszawa 1991.
Kristol I., Superkonserwatysta – antyradziecki, ale nie proatlantycki, „Forum”, 2 VIII 1984, s. 7 [wywiad dla Le Figaro].
Kristol W., Kagan R., Toward a Neo-Reaganite Foreign Policy, „Foreign Affairs”, vol. 75, July/August 1996, nr 5.
Lacquer W., Is There Now, or Has There Ever Been, Such a Thing as Totalitarianism?, „Commentary”, October 1985.
Ługowska U., Grabski A., Trockizm. Doktryna i ruch polityczny, Warszawa 2003.
M. Boot, Prawdy i mity o neokonserwatyzmie, przeł. A. Warso, w: R. L. Bartley i in., Neokonserwatyzm, oprac. i wprowadzenie I. Stelzer, wprowadzenie do wydania polskiego R. Legutko, przeł. D. Suwik, A. Warso, T. Żyro, Warszawa 2007.
Marcuse H., Eros i cywilizacja, przeł. H. Jankowska, A. Pawelski, Warszawa 1998 [Eros and Civilization: A Philosophical Inquiry into Freud, Beacon Press, Boston 1955].
Memches F., Biedny chrześcijanin duma nad neokonserwatyzmem (i się dopytuje), „Fronda”, nr 41/2006.
Mozgol R., Katolik wobec neokonserwatyzmu, „Zawsze Wierni” 2009, nr 2 (117).
Muravchik J., Exporting Democracy: Fullfilling America’s Destiny, AEI Press, Washington D.C. 1991.
Muravchik J., Neokonserwatywna klika, przeł. D. Suwik, w: R. L. Bartley i in., Neokonserwatyzm, oprac. i wprowadzenie I. Stelzer, wprowadzenie do wydania polskiego R. Legutko, przeł. D. Suwik, A. Warso, T. Żyro, Warszawa 2007 [Neoconservatism, Atlantic Books, London 2004].
Muravchik J., The Imperative of American Leadership: A Challenge to Neo-Isolationism, AEI Press, Washington D.C. 1996; R. Kagan, W. Kristol (red.), Present Dangers: Crisis and Opportunity in America’s Foreign and Defense Policy, Encounter Books, San Francisco 2000.
Podhoretz N., Czy Ameryka rządzi światem, zastanawiają się Norman Podhoretz, Ryszard Legutko i Radosław Sikorski, „Europa”, nr 5(148), 3 II 2007.
Podhoretz N., Dlaczego byliśmy w Wietnamie, przekład zb., Gdynia – Warszawa 1991 [Why We Were in Vietnam, Simon & Schuster, New York 1982].
Podhoretz N., Victory is Possible, „Foreign Policy”, vol. 39, Summer 1980, s. 14–27.
Podhoretz N., Zbombardujmy Iran, przeł. T. Bieroń, „Europa”, nr 22(165), 2 VI 2007.
Rebuilding America’s Defences. Strategy, Force and Resources. For a New Century, A Report of the Project for the New American Century, September 2000, http://www.newamericancentury.org/RebuildingAmericasDefenses.pdf.
Republikanie zasłużyli na wygraną w wyborach, uważa Norman Podhoretz, lider neokonserwatyzmu, rozmowę prowadzi K. Iszkowski, „Europa”, nr 44(136), 4 XI 2006.
Schlesinger Jr. A. J., The Vital Center: the Politics of Freedom, Houghton Mifflin, Boston 1949.
Stany Zjednoczone: Powrót do narodowego interesu. Rozmowa z Irvingiem Kristolem, Jeane Kirkpatrick i Michaelem Novakiem, „Arka”, nr 39–40/1992.
Stelzer I., Neokonserwatyści i ich krytycy, przeł. A. Warso, w: R. L. Bartley i in., Neokonserwatyzm, oprac. i wprowadzenie I. Stelzer, wprowadzenie do wydania polskiego R. Legutko, przeł. D. Suwik, A. Warso, T. Żyro, Warszawa 2007.
The Sources of Soviet Conduct, „Foreign Affairs”, vol. 25, July 1947, nr 4, s. 566–582.
Tucker R. W., Hendrickson D. C., The Imperial Temptation: The New World Order and America’s Purpose, NYU Press, New York 1992.
Warchała M., Joshua Muravchik – nawrócony neokonserwatysta, „Dziennik”, 22 VI 2008.
Wolfson A., Konserwatyści i neokonserwatyści, przeł. D. Suwik, w: R. L. Bartley i in., Neokonserwatyzm, oprac. i wprowadzenie I. Stelzer, wprowadzenie do wydania polskiego R. Legutko, przeł. D. Suwik, A. Warso, T. Żyro, Warszawa 2007.
Zakaria F., Koniec hegemonii Ameryki, przeł. S. Kroszczyński, Warszawa 2009 [2008].