MOTTO
1. "Spektakl to zatarcie granicy między „ja” a światem, zatarcie granicy między prawdą a fałszem. Nie istniejemy jako jednostka, istniejemy jako zbiór jednostek. Prawda i fałsz są zależne od okoliczności i nie można już ich rozróżnić, spektakl wykorzystuje je dla własnych potrzeb."
[S.Makabe]
2. "Obecne państwo w przybliżeniu wygląda jak prawdziwe, realizuje się jednak w... hiperrzeczywistości za pomocą całego konglomeratu interaktywnych podobizn imitujących nieistniejące oryginały. Mimo iż samo państwo jest nierealną projekcją, to ci, którzy ją zaplanowali oraz ci, którzy wyświetlają i odgrywają czerpią z tego seansu zupełnie realne profity."
I. DWA ŚWIATY, polskie podobizny władzy, opozycji i społeczeństwa
Większa część polskiego społeczeństwa nie jest w stanie wyobrazić sobie, że w Polsce nie ma władzy i nie ma opozycji. Jest symulakrum władzy i symulakrum opozycji. Dodatkowo mamy nawet symulakrum 3-ej siły (Kukiz`15).TRAGEDIA JEST TYM POTĘŻNIEJSZA, ŻE CZĘŚĆ SPOŁECZEŃSTWA NIE JEST W STANIE NAWET WYOBRAZIĆ SOBIE PRAWDZIWEJ WŁADZY I PRAWDZIWEJ OPOZYCJI. Stopniowo traci nawet poczucie jak miałaby one wyglądać. Obydwie podobizny (władza i opozycja) wyglądają jak oryginał, wyglądają jak żywe, wykonują ruchy podobne do ruchów żywego organizmu i na przeróżne sposoby dbają o to, by społeczeństwo zamiast społeczeństwem wolnym i świadomym stało się podobizną wolnego społeczeństwa. Drugą funkcją oprócz imitowania oryginału jest pilnowanie przez obie strony, by oryginał nie powstał ("podobizny pod specjalnym nadzorem") a zwłaszcza, by nie zrodziła się świadomość braku oryginałów, co jest zapewnione przez a) kontrolę i moderację kanałów przekazu oficjalnego b) represje wobec kanałów przekazu independentialnego c) represję i dyfamację wobec ruchów, z których może wyjść impuls, wezwanie i edukacja do wyjścia z hiperrzeczywistości symulakrum.
MIEĆ WŁADZĘ W CZŁONKACH
Polskie państwo nie ma władzy w członkach, w swoich segmentach, częściach składowych. Symuluje władzę, nadal jest teoretyczne. Ma kłopoty z wszystkimi, z Kozłowską, Glapińskim, Mosbacher, Kościołem Spaghetti, LGBT, usunięciem skutków złodziejskiej reprywatyzacji, sędziami, UE, Żydami, Leociakiem, Grossem, Trzaskowskim, Gronkiewicz-Waltz, Bodnarem a nawet ze… swoim własnym prezydentem (weta A.Dudy), z nadzorem finansowym, z własnym szefem NIK, z ministerstwem zdrowia i oplatającą go koterią etc. etc. Efektem jest ruch analogiczny do ruchu "much prywaty" w upalny, letni dzień nad połciem słoniny budżetowej, natomiast bezruch, paraliż w wymiarze funkcji istotnych. A w skali państwa bezruch to upadek, inercja to degradacja.
Wśród wielu niezależnych publicystów pojawiają się od pewnego czasu kierowane do Polaków wezwania do przebudzenia się. Kto więc śpi? Elity czy masy? A może nie tak trzeba pytać? Może śpi… cały SYSTEM REPREZENTACJI SPOŁECZNEJ? Może nie istnieje, lub jest tragicznie ułomny system przekładania woli narodu na działania jego reprezentantów? Może to nie są faktyczni reprezentanci? Ba, może grupy zajmujące miejsce elit w godzinach nadliczbowych zajmują się usypianiem… woli narodu? TWORZENIEM JEGO PODOBIZNY, TWORZENIEM SYMULAKRUM WOLI NARODU, A TYM SAMYM TWORZENIEM SYMULAKRUM SIŁY PAŃSTWA. Zobaczmy o co należałoby pytać w tej nierealnej realności polskiej pseudo-demokracji. Najpierw spójrzmy na członki tego Golema, jakim stała się władza w Polsce, a co za tym idzie - także sama Polska, zajmijmy się partiami i systemem partyjnym, czyli podstawowym narzędziem władzy mającym być realizatorem woli narodu.
II. CZŁONKI GOLEMA
Reprezentanci narodu, czyli dwa typy partii w Polsce.
Interaktywny model systemu partyjnego przypominający oryginał i ukrywający fakt, że nie ma oryginału
Mamy w Polsce dwa typy partii:
1. Partie Niesłuszne (oparte programowo na małości ludzkiej - do polityki idzie się dla pieniędzy (ew. prestiżu, stanowiska, kariery, sławy etc., w przybliżeniu od wieków ujmują to wykazy w typie 7 grzechów głównych). Te partie manipulują na celach, albo pożyczają cele od partii słusznych (tuskowa “miłość”, Kwaśniewskiego “przyszłość”, Trzaskowskiego "jedność"). Panuje tu zasada antykompetencji, lub kompetencji stosowanej niewłaściwie. Niesłuszne partie są pochodną statystycznej krzywej stopnia ignorancji w danej populacji (por. “Ludzi inteligentnych jest w społeczeństwie jakieś 5 czy 6 procent. Moją kampanię robię więc dla idiotów”, Georges Freche, przewodniczący regionu Langwedocja-Roussillon, Francja).
Partie niesłuszne dostosowują się do mierności ludzi, lenistwa i pazerności. Posługują się ich skłonnością do samowoli (LGBT, antyklerykalizm etc.), skłonnością do omijania prawa i skłonnością do snobizmu (postęp, nowoczesność etc.). W teatrzyku udawania bycia elitami obstawiają gorszą, “ludzką stronę” elektoratu - jest to b.skuteczne, gdyż skłonności do wysiłku są zawsze niedominujące w dominującej części społeczeństwa. Jest to postępująca (progresywna) lakierowana korozja nawy państwowej.
2. Partie Słuszne. Partie słuszne odwołują się do zdrowej części społeczeństwa, lecz ją obezwładniają intoksykując wszechogarniającą inercją systemu podobizn (systemu hiperrzeczywistości), którego są częścią. Posługują się naiwnością, łatwowiernością i moralnością zwykłych ludzi. Cynicznie posługują się także niezdrową skłonnością mas do emocji analogicznych do ekstaz stadionów piłkarskich i sztucznym wzniecaniem tych emocji konfrontacyjnych, od których już blisko do nienawiści. Partie słuszne już często w nazwie podkreślają swoje dobre chęci (prawo i sprawiedliwość, ruch odbudowy Polski). Dlaczego to robią, skoro to trudniejsza droga niż droga partii niesłusznych, czyli partii robionych przez cwaniaków dla naiwnych i idiotów? Często rolę tu grają: psychologia założyciela partii, jego ambicje, jego wysoka samoocena, przekonanie o misji, tradycje rodzinne oraz autentyczna chęć zrobienia czegoś dobrego dla ojczyzny ale także rachuby, iż właśnie ta, uczciwa i zdrowa część elektoratu jest bezpańska, jest do zagospodarowania, jest do wzięcia na zamierzonej drodze kariery politycznej. Elektorat staje się tu wehikułem kariery jednostek niezdolnych do zrobienia innej kariery niż polityczna.
Typowych dla partii słusznych jest kilka typów postaci partyjnych:
1. Sasin (usprawiedliwiacz niemocy, ogłaszacz sukcesu, siewca optymizmu, młot na krytyków partii)
2. Wiśniewska (dobra uczennica, kujon, osoba recytująca - nie bez pomyłek i gaf, jak w debacie wyborczej, czyli plastyczna masa partyjna, "modelina")
3. Szare eminencje (R.Czarnecki)
4. Baronowie(Glapiński) i Marszałkowie (Kamiński)
5. Skryci proficjenci działający pod przykryciem mitu o ich kryształowości (Morawiecki, Banaś, Szumowski etc.)
6. Dowódca ogłaszający kształt, zapach i termin dowozu marchewki i kija oraz ogłaszający kogo gonimy (doganiamy, przeganiamy etc.) lub kogo potępiamy warcząc: "Warra od!".
Dlaczego najczęściej (prawie zawsze) partiom słusznym z nazwy i mającym częściowo słuszny program i cele - nie udaje się prawie niczego zrealizować z tych deklaracji? 1. bo nie mają kompetentnych ludzi 2. bo trochę kompetentnych ludzi jest, ale a) są tłumieni w działaniu przez niekompetentnych albo przez “dojutrkowców” b) ci kompetentni nie mają wymaganych cech charakteru do wprowadzenia swoich kompetencji w życie c) bo istnieje odpowiednik zmowy cenowej - obie partie milcząco umawiają się, że są granice “reform”, czyli że jabłka są przegniłe w środku, ale klient ma płacić wysoką cenę i nie wiedzieć o tym. Duże znaczenie w takiej niepisanej zmowie bezkarności ma obecność w obu partiach pewnej zbliżonej liczby osób "zahakowanych", w związku z czym obie partie trzymają się za haki, co je łączy w uprawianiu symulacji "oczyszczania państwa".
Dychotomiczna zasada kreująca partie jest tu, oczywiście, patologiczna. Zamiast dwóch opcji polityczno-ekonomicznych ugruntowanych w interesie narodowym mamy tu jako podstawę dwie cechy osobowości: skłonność do samowoli i skłonność do pustego moralizatorstwa.Efekt: bezhołowie, inercja panująca w państwie otwierająca szeroką drogę obcym (mającym pozapaństwowe interesy) i zdeprawowanym. Wszystko wygląda normalnie a nic nie jest normalne, nie funkcjonuje normalnie i sensowne sprawy nie posuwają się do przodu, lecz stoją w miejscu lub podupadają (przykład: sądy, szkolnictwo, obrona przed LGBT etc.). Jest to symptom władzy Golema i opanowania sfery idei przez symulakry.
III. WEWNĘTRZNE ŻYCIE GOLEMA
reguły określające życie partii, czyli kompetencje
Przejdźmy do kwestii kompetencji w partiach niesłusznych. Rządzą tą sferą następujące prawa:
- zasada anty-kompetencji (przeciwwskazania charakterologiczne do uczciwego sprawowania władzy są rekomendacją do awansu i kariery partyjnej), albo kompetencji do zadań specjalnych, realizowanych w skrytości przed opinią publiczną
- zasada kompetencji zdeprawowanej, czyli duża i wąska kompetencja używana w celach prywatnych i antypaństwowych.
W partiach słusznych wygląda to inaczej:
- zasada przeciw-kompetencji - mierny jest pożądany i premiowany, gdyż jest usłużny, niewymagający (dusza człowiek), nie wnikający w ciemne sprawy innych, rządzi słabą ręką (antonim mocnej ręki)
- zasada Streżyńskiej - wybitny jest usuwany, gdyż zawyża wymagania (rodzi się więc invidia, poszkodowane jest lenistwo) i podważa “niekompetencyjną spójność grupy”
IV. WYMIENNOŚĆ NARZĄDÓW GOLEMA, zmiana ról, czyli rotacja międzypartyjna
Czy partie niesłuszne i słuszne premiują i poszukują raczej odmiennych kompetencji osobowościowych, czy - paradoksalnie - bardzo podobne charaktery są i tu i tu w cenie?
Po dłuższej refleksji otrzymujemy zaskakującą odpowiedź, że poszukiwane cechy osobowościowe są bardzo podobne (sofistyka, retoryka, hipokryzja, instrumentalne posługiwanie się sferą aksjologii, posłuszeństwo hierarchiczne, stadność). Pojawia się pytanie, skoro aż takie podobieństwo charakterów skąd aż takie różnice obydwu typów partii?
Łatwość migracji członków partii do partii przeciwnych także popiera tezę o charakterologicznym podobieństwie członków obu typów partii (kiedyś był w UW, UD, PO dziś odnajduje się bez problemu w wierchuszce PIS-u). Niesłuszni (w poprzednim wcieleniu członkowie partii niesłusznych (UD, UW, PO) lub startujący z ich list, Gliński, Duda, Kopcińska, Morawiecki etc.)łatwo zaczynają poczuwać “impuls nawrócenia” i chętnie są przyjmowani przez słuszną partię (zasada Saula).
Skąd więc publiczne przekonanie o zasadniczych różnicach obu partii, o ich krańcowym przeciwieństwie? To jest b.ciekawe i ważne pytanie. Dotykające sedna sprawy imposybilnych i słabych państw.
V. MARTWICA GOLEMA, efekt różnicy, czyli złudzenie wyboru
Efekt różnicy wytwarzany jest przez mity, typ retoryki, eksponowanie przeciwstawnych sobie akcydensów programowych, odwołania historyczne.
Nie znaczy to, że jakichś różnic nie ma. Są, gdyż wynikają one z “idoli” wokół których każda z dwóch partii krystalizowała się. Liberalizm, jako idol (ideologiczna przykrywka) partii niesłusznych oraz moralizatorstwo jako idol partii słusznych mają przeciwstawne wektory potencjalnego ruchu. Stąd też płyną pewne różnice obrazu i działań obu partii, różnice obrazu i dźwięku. Ogólnie rzecz biorąc partie niesłuszne dekonstruują państwo, partie słuszne udają, że je rekonstruują w sferach istotnych, a działalność “reformatorską” ograniczają do najprostszej, czyli do operacji redystrybucyjnych powiązanych z terminami wyborczymi. Operacje redystrybucyjne nie powstrzymują systemowego rozpadu struktury państwa narodowego a w przypadku, gdy bezkrytycznie obejmują swymi programami socjalnymi duże populacje migrantów zarobkowych - mogą nawet osłabiać państwo i likwidować tożsamość narodową (Francja, Szwecja etc.).
VI. MÓZG GOLEMA
Zasada Petera (zasada poziomu niekompetencji) częściowo dobrze opisuje działanie systemów biurokratycznych, gdzie władza często jest anonimowa, zdepersonalizowana. Korporacyjny dyrektor to ktoś w rodzaju automatu, bezosobowe uosobienie sprawności całej korporacji. Zupełnie inaczej przedstawia się sprawa w przypadku przewodzenia partiom. Dotykamy tu różnic między zarządzaniem a przewodzeniem, ekonomią a polityką. Przywódcy polityczni (partyjni) różnić się mogą cechami typu: charyzma, wybitność, bezwzględność, autorytaryzm, ambicja, irracjonalność działania etc. Cechy takie są niepożądane lub pożądane w ograniczonym tylko zakresie w zarządzanych hierachicznie i rozliczanych ekonomicznie podmiotach typu korporacje. Natomiast w partiach znaczenie cech psychologicznych przywódcy jest dominujące i decydujące
Inaczej jest więc w strukturach typu partii niż opisuje to Zasada Petera. W partii charyzma przywódców lub zachowania i działania do niej podobne mogą decydować o istnieniu, trwałości, sukcesach i klęskach całej organizacji partyjnej - niezależnie od jakości jej członków.
Typ osobowości przywódcy partyjnego, dominujące cechy charakteru, motywacje, predyspozycje do kierowania ludźmi,idiosynkrazje, obsesje, fascynacje, traumy - wszystko to może potężnie formatować nie tylko działanie, ale także idee i idee fixe danej partii a co za tym idzie - całego państwa. Dlatego ważne jest, by spory udział zasady kolegialności w “rządzeniu partią” miał miejsce. W przypadku trafu dziejowego, jakim są postaci rangi Piłsudskiego owa kolegialność mogłaby hamować naturalną ekspresję nietuzinkowej, kontrowersyjnej osobowości, ale postaci tego formatu zdarzają się tak rzadko, że kolegialność jest pożądana, by zabezpieczyć partie przed autokratycznymi osobami, którym wydaje się, że są Piłsudskim i które z powodu uzurpowania sobie wyjątkowych praw i niepodważalnej władzy niszczą jakość partii i łamią charaktery osób, z których partia i państwo mogłyby mieć w przyszłości pożytek. Zasadę zabezpieczenia partii przed niebezpiecznymi autokratami nazywam “zasadą pseudo-Piłsudskiego” (albo prościej: “zasadą Piłsudskiego”, “zasadą temperowania”).
Odrębnym tematem są źródła zasilania projektu Polska-Golem, jednak jest to temat na odrębny tekst nie wiążący się bezpośrednio z głównym tematem tekstu jakim jest simulakrum świata polskiej polityki, jego członki i reguły.
VII. MECHANIZM GOLEMA, czyli wnętrze automatu władzy w Polsce
Wszyscy znają cykl funkcji silnika: sprężanie mieszanki paliwowo-powietrznej - zapłon - rozprężanie gazów spalinowych - praca. Mając na uwadze tę analogię spójrzmy na wnętrze naszego systemu partyjnego, który powinien wytwarzać pracę powodującą ruch państwa do przodu.
Nawet zakładając, że obecna władza jest władzą (że ma władzę w swych członkach), to żeby miał miejsce zapłon musi być możliwość kontaktu między władzą a opozycją. Nadrzędne dobro ojczyzny (narodu) musi być rozumiane jednakowo przez władzę i opozycję.Władza, nawet jeśli jest kompetentna, gdy jest tylko atakowana przez opozycję, nie zaś zapładniana i mobilizowana (”zapłon”), tracąca swoje siły i energię tylko na obronę swoich pozycji i obronę swoich deklaracji - nie wytwarza żadnej użytecznej “pracy” znajdującej wyraz w odbudowie siły państwa. Gdy zaś oprócz braku prawdziwej opozycji władza na dodatek jest “niewładna” (mimo… większości parlamentarnej) i mało kompetentna, to mamy w efekcie kartonową atrapę silnika. Są to dwa sklejone ze sobą pojemniki, w jednym władza coś spręża (spręża moralizując,zapowiadając reformy), w drugim opozycja coś rozpręża (widmo wolności, prawa mniejszości). Albo odwrotnie: opozycja coś spręża (prowokuje, organizuje profanacyjne i agresywne eventy), zaś elektorat partii rządzącej coś rozpręża (daje upust emocjom i rosnącemu poparciu). Mimo nazwy “silnik” - z silnikiem nie ma ta konstrukcja, ta instalacja, ta rzeźba społeczna nic wspólnego. Warto zauważyć, że ta parodia silnika może się kręcić tylko dzięki mediom, które “rezonują” prowokacje opozycji i dają iskrę zapłonową mieszance paliwowo-powietrznej. Zasysanie ludzkiego paliwa wyborczego, sprężanie przez opozycję, zapłon przez media, wydech spalin przez popleczników partii rządzącej - ale samochód nie jedzie, bo para idzie w gwizdek. Siły nie są przez korbowód przenoszone na wał korbowy. Korbowodem np. byłyby narzędzia demokracji bezpośredniej: referendum wiążące, inicjatywa obywatelska, weto obywatelskie. W polskim modelu (pseudo-demokracja dwusuwowa) korbowód nie wprawia w ruch zespołu napędowego, który porusza kołem samochodu ruszając go z miejsca, lecz korbowód podłączony jest do automatu machającego polskimi chorągiewkami i pompującego biało-czerwone baloniki, tworzącego zagmatwane i zbędne regulacje prawne oraz pompującego instruktorów narciarskich i ich żony a także potężne narośla mnożącej się biurokracji. Ruch korbowodu powinien przekładać się z jednej strony na wysłuchiwanie inicjatyw społecznych, z drugiej strony na pracę ustawodawczą. Byłoby to możliwe, gdyby władza była władna, gdyby władza była realna, a nie tylko była “simulakrum władzy”, czyli interaktywnym modelem przypominającym oryginał mającym za cel ukrycie faktu, że nie ma oryginału, czyli ukrycie faktu pozorności istniejącej władzy i niedopuszczenie do powstania ośrodków realnej władzy... Nie do przecenienia jest złe i przerośnięte prawo - tworzy ono szaniec (wał obronny i fosę) pomiędzy skrycie penetrowaną realnością a publicznie prezentowaną interaktywną podobizną.
Paliwem są emocje obu “sprężanych na siebie” elektoratów. Uzyskany z paliwa ruch nie przekłada się na ruch kół pojazdu państwa, lecz służy jedynie zwiększaniu ilości paliwa przy następnym wtryśnięciu do pseudo-silnika, do simulacrum silnika. Efektem jest coraz szybszy ruch automatu machającego chorągiewkami. Co może skończyć się przegrzaniem całego układu podobnym do tego z 1980 r. Gdy wybory wygrywa opozycja, zamiast machania chorągiewkami jest osłabianie państwa. Może to wyglądać tak, że lepiej jest puszczać baloniki, niż rozkładać państwo, ale w efekcie podczas rządów władzy sprowadzającej się do automatu chorągiewkowego państwo TAKŻE jest rozkładane, gdyż 1. Kto nie idzie do przodu, ten cofa się 2. Duże miasta i tak są we władzy opozycji. Słaba władza centralna przy silnej władzy miast wprowadza do układu dodatkową GWARANCJĘ INERCJI REFORM SYSTEMOWYCH (symboliczny duumwirat władzy rytualnej i realnej, kagan i kagan bek, lub Mojżesz - Aron). Retoryka i posunięcia gospodarcze rządu oddają dobrowolnie wielkie miasta, dzięki czemu partia rządząca sama sobie stwarza usprawiedliwienie dla własnej niemocy. Inercja trwa a destrukcja państwa postępuje mimo dużej ilości zużywanego paliwa wyborczego. Napęd na 4 koła to nie to samo, co machanie jedną ręką chorągiewką a drugą balonikiem. W hiperrzeczywistości paliwem ruchu pozornego (złudzenia ruchu, lub ruchu symbolicznego) są emocje, zarówno te trochę wyższe (od święta), jak i najniższe (na co dzień), spełniające się w bezproduktywnych, nienawistnych wzajemnych atakach elektoratów obu partii. Emocje na których media grają podtrzymując... palność paliwa wyborczego.
VIII. ŚWIAT GOLEMA
Hiperrzeczywistość jest rodzajem pseudo-bytu pokrewnym wirtualnym światom stwarzanym przez ustroje i partie socjalistyczne (socjalizujące, "komunistyczne" etc.). J.Staniszkis onegdaj trafnie wyczuła, że aby móc zrozumieć i opisać niektóre systemy, ideologie i partie trzeba wkroczyć na tereny o n t o l o g i i i nadała swojej pracy tytuł: Ontologia socjalizmu.
Hiperrzeczywistość nie przenika się z rzeczywistością, dlatego niemożliwe jest z jej poziomu dokonanie jakichkolwiek zmian w rzeczywistości. Pierwsza dla drugiej i druga dla pierwszej nie mają wzajem dla siebie materialności. Ręka reformatora przechodzi przez to, co ma być reformowane, jak ręka medium spirytystycznego przez widmo ciała zjawy. Hiperrzeczywistość ma godne uwagi cechy: nie obowiązuje w niej logika, a szczególnie zasada sprzeczności (degradując państwo, jego siły i rangę można jednocześnie ogłaszać sukcesy), chociaż pozór logiki bywa często włączany i wyłączany.
Brak kontaktu pomiędzy dwoma "światami" (świat simulakrów i świat faktów) może dawać komiczne i gorszące zarazem słuchowiska, gdy to słyszymy odgłosy walki, słyszymy, że walka (z patologiami państwa) się intensyfikuje - a nic nie jest zwalczone. To z czym fantom władzy walczy - wzmacnia się nawet, bo poznaje słuchowo swoje słabe punkty i może się dozbroić. A nam wyświetla się filmy o tym, jak wprowadzono zmiany w naszej rzeczywistości albo sami je sobie wyświetlamy w swojej wyobraźni. Najważniejsze sprawy są realizowane ale... w innej rzeczywistości (mieszkania +, prawo jako nie bajka, reforma służby zdrowia, reforma sądownictwa, budowa dróg, zabezpieczenie przed obcą kulturowo agresją etc.). Podobny status egzystencjalny miały onegdaj ideały komunizmu istniejące tylko w przemówieniach przywódców zarządzających oczekiwaniami i w nadziejach zarządzanych.
Hiperrzeczywistość ma skłonność do niekontrolowanego rozrostu i cechę wyglądu nawet bardziej prawdziwego, niż ma... rzeczywistość.
Symulakry (podobizny, wtórniki) mają nieograniczoną zdolność do generowania, indukowania symulakrów dowolnych zjawisk świata realnego. I tak - przykładowo - podobizna władzy i podobizna państwa generują symulakrum oświaty i szkolnictwa wyższego, symulakrum nauki, symulakrum opieki zdrowotnej, symulakrum kultury, symulakrum klasy średniej, symulakrum zamożności etc. W każdej z tech dziedzin - analogicznie do zasady fraktalnej - generowane są kolejne symulakry wewnętrzne.
Są to wiązki łańcuchów generacji dążące do nieskończonego podziału i mające stopień złożoności często wyższy od świata realnego.
Za pomocą symulakrów można zawładnąć psychiką jednostki, grupy, tłumu, narodu. Używając symulakrów jako narzędzi możnaokupować tereny i państwa Istnieją nawet - wg Baudrillarda - symulakry drugiej potęgi (symulakry symulacji) sięgające poziomu gier cybernetycznych. Wydaje mi się, że symulakry drugiej potęgi są analogiczne do najnowszych technik dezinformacji piętrowej stosowanej przez niektóre kontrwywiady.
Kontakt - wracając do polskiej sceny politycznej - jest jednym z pojęć kluczowych. Nie mają ze sobą kontaktu nie tylko obydwa pojemniki, sprężający i rozprężający, władza i opozycja. Kontaktu brak także pomiędzy władzą a inicjatywami społecznymi możliwej demokracji bezpośredniej (weto obywatelskie, inicjatywa obywatelska, referendum wiążące). Pomiędzy władzą a ludem istnieje tylko jednostronny kontakt przedwyborczej, patrymonialnej presji świadczeń socjalnych.
Nie pasują tu określenia teatr uczestniczący albo teatr improwizowany, gdyż przedstawienie nigdy się nie kończy, wnętrze teatru nie ma ścian. Przedstawienie zamienia rzeczywistość - rzeczywistość znika. Wszyscy są aktorami, widz znika a w zamian pojawia się podział na aktorów pierwszego stopnia (politycy) i aktorów drugiego stopnia (społeczeństwo). Pierwsi - politycy - na początku mają świadomość swojej gry i sceny, później stopniowo ją tracą (nie wszyscy, osobniki przebiegłe nigdy nie tracą poczucia umowności swoich kreacji aktorskich) i przechodzą na stronę widmowej “realności symulakrów”. Drudzy - “obywatele” - już od początku żyją w nieistniejącym świecie przedstawienia, które samo siebie pisze w realności drugiego rzędu, w hiperrealności.
Co NA POCZĄTEK może pomóc w zakończeniu projekcji Polska-Golem? Kilka rzeczy: 1. elementy demokracji bezpośredniej 2. zorganizowanie życia partyjnego na nowych zasadach 3. zerwanie z partiami, koteriami i dynastiami koterii pookrągłostołowych 4. nowa konstytucja 5. strukturalna i programowa reforma szkolnictwa wyższego 6. ponadpartyjna organizacja analogiczna do postulowanej przez A.Doboszyńskiego OPN (Organizacji Politycznej Narodu) oraz 7. demokracja etniczna (demokracja etniczna panuje w Izraelu, polska wersja musi mieć jednak specyficzny kształt wyrastający z polskich warunków).
--------------------------------------------------------
Przypisy:
1) symulakry – kopie, odwzorowania, repliki, wtórniki, imitujące, kopiujące,
upodabniające się do rzeczy, które albo od początku nie miały oryginału, albo
już ów pierwotny oryginał zupełnie zatraciły. Symulakry mogą tworzyć własną rzeczywistość. Symulakry wywołują
autentyczne symptomy przynależne zjawiskom rzeczywistym, wchodzą z nami w rzeczywistą
interakcję. Źródłem symulakrów jest symulacja – imitacja istnienia czy działania rzeczywistego bytu lub procesu, bądź
systemu w czasie, jako „sposób generowania – za pomocą modeli – rzeczywistości pozbawionej źródła i realności:
hiperrzeczywistości”
(M.Głażewski, Edukacja jako symulakrum, Forum Pedagogiczne 2018/1, Warszawa 2018, s.147, s.158; J. Baudrillard, Symulakry i symulacja, Warszawa 2005, s. 6,).
=========================
zapraszam na