wawel24 wawel24
534
BLOG

Komentarze, czyli nigdy nie wierz w gadające jamniki

wawel24 wawel24 Blogi Obserwuj temat Obserwuj notkę 14


image

Ilustracja do notki "Komentarze"


My, czyli ci co głosują od lat i z przekonania na PiS mamy już trochę dość kolejnych wpadek, kompromisów itp które ... mają nie przesądzać o całokształcie "dobrej zmiany" - jak Pan to ujął. Ten całokształt jest coraz bardziej obłupywany takimi właśnie "drobnostkami" i z czegoś co nam się podobało staje się produktem zastępczym, konserwatywno-podobnym.

PiS z łatwością ustępuje różnym drobnym polit-poprawnym inicjatywom ignorując fakt, że elektorat popierający go przed wdrożeniem programów socjalnych tego nie chce. Właśnie nie chcemy, żeby krok po kroku odbierano nam drobne elementy normalności. PiS miał strzec, czy wręcz przywracać normalność a nie podlizywać się polit-poprawnym elitom czy ośrodkom zagranicznym. Przecież te wszystkie koncesje nawet na moment nie zmniejszą nienawiści tych ośrodków do (dawniej) "dobrej zmiany". [...]

Stało się coś co wielu prorokowało w 2017. PiS coraz liczniej porzucają ludzie którzy wspierali go z przyczyn programowych, a zostaje mu ulotne poparcie elektoratu zadowolonego z transferów socjalnych. To zabójczy proces dla ruchu politycznego, bo taka partia znika gdy dobra passa się kończy. PiS przetrwał okres "wielkiej smuty" (2007-2015) tylko dzięki wytrwałości elektoratu programowego (ideowego, patriotyczno-konserwatywnego) - ale od 2017 go wytraca.  

*

(@Kazimierz Demokrata-Polski) "Proszę pomimo minusów także dokonania i pomyśleć jaką mielibyśmy Polskę jakby PiSu nie było." 

Rzecz w tym, że ja to słyszę od 2017. Non-stop. To przestała być formacja proaktywna, ofensywna, wdrażająca zmiany w państwie. Stała się pasywna.  

Ja na nich głosowałem bo obiecywali zmianę - a jest trwanie w okopach bez woli walki. Taka armia nie wygrywa wojen, ani nawet bitew. A ja jestem zainteresowany zmianą, modernizacją wciąż kulawego państwa.

Tymczasem mamy ekipę zadowolonych misiów oczekujących na oklaski za rutynowe zarządzanie, za przychodzenie do pracy, lub do Sejmu. A jak już coś wymyślą to tak strategiczne ustawy jak "antyprzemocowa", czy o "zwierzętach futerkowych". Nawet głupiej dekomunizacji nazw ulic nie potrafili dociągnąć do końca. Ręce opadają. Marnują swój i mój czas. Nie to popierałem.

Szeliga


==================================



PiS nic pozytywnego do tej pory nie zrobiło. Wszystkie ustawy przez nich uchwalone to kontynuacja rozwoju socjalizmu i etatyzmu, który rozpoczął SLD z PSL-em, a kontynuowała PO z PSL-em. Źródła obecnego ustroju i prawa w Polsce ciągle tkwią w PRL-u i PiS w żaden sposób tego nie zmienia. Służba zdrowia, edukacja i ubezpieczenia społeczne w Polsce to nadal socjalizm w czystej postaci. Dzisiejsza III RP od początku realizuje i rozbudowuje wszystkie postulaty socjaldemokracji. Postkomuniści nadal w Polsce dobrze żyją, nikt z nich nie został osądzony i skazany. Oni nadal są materialną elitą i posiadają większość własności, którą zagrabili przy pomocy służb specjalnych. PiS nadal ich wspiera i chroni, tak jak się umówili przy okrągłym stole. Konfederacja nigdy nie zdobędzie zaufania PiS-u, bo trudno by obrońcy postkomunistów ufali tym, którzy chcą ich odsunąć od władzy.


GPS


===================


Tak, tak, PiS (Posady i Synekury) uosobieniem "prawdziwie patriotycznej Polski". Szczególnie tow. Sasin - odpowiednio tłusty i o twarzy nalanej, co jest oznaką akumulacji pisowskiego dobrobytu. Socjal i rozdawnictwo finansowane z długu u lichwiarzy, Zrównoważone Rozwoje i Zielone Łady, rozrost pogłowia biurokracji, okradanie społeczeństwa podatkami jawnymi i ukrytymi, systemowa blokada rozwoju polskiej przedsiębiorczości i polskiego kapitału, ustawiczna biegunka legislacyjna, wprowadzanie zamordyzmu i inwigilacji na skalę niespotykaną - to tylko niektóre osiągnięcia PiS-u sygnowane przez Gadający Długopis.

Rozgonienie pielgrzymki przez funkcjonariuszy Ministra "o wyglądzie ciągle spragnionym solidnego klina" ostatecznie zweryfikowało intencje Żoliborskich Socjalistów.


zadziorny mietek

=====================

Widzę to tak: PiS ma propagandę rządowo-partyjną, tj. media publiczne i PiSowskie przybudówki. W tych mediach kwitnie propaganda wyłącznie sukcesu, obraz młodego i pokornego premiera w otoczeniu nowych technologii, sprawności zarządzania, ochów-achów i wszystkiego tego, czym normalny myślący człowiek widzący Polskę jaką ona jest mógłby się tylko brzydzić. Ale ta propaganda jest jeszcze przerabiana na bardziej zmieloną, czy też przeżutą papkę dla najmniej kumatych - przez propagandę "drugiego rzutu". Ta ostatnia ( propaganda ) bierze z oficjalnej propagandy sukcesu wszystko, co trzeba dla zachowania tego kłamliwego wizerunku i przerabia tak, aby jej opinia wyglądało na quazi opinię obywateli. Przypomnę, że za PRLu ten model był również popularny - coś, jak opinia komórki zakładowej partii w odpowiedzi na komunikat plenum KC - dla ludzi myślących był też równie śmieszno-żenujący.

Paszko Rymbaba

==========================

Bogactwo pochodzi zarówno z produkcji, jak i handlu, czy usług. Natomiast na pewno nie pochodzi z zasiłków, ani drukowania pieniędzy. Słowem, pochodzi z pracy i oszczędzania- reinwestowania. Nie z samej konsumpcji. Prostych praw ekonomii, zrozumiałych dla 10- latka, nie są w stanie pojąć profesorowie. Są zbyt wyedukowani, żeby przyjąć proste tłumaczenia, że przed konsumpcją, najpierw musi być produkcja, bo pieniądza się nie skonsumuje. Polska otrzymała swoją szansę od Rakowskiego i Wilczka. Niestety, Balcerowicze, ale w większym stopniu Kuronie, Michniki, Mazowieccy, Kaczyńscy te szansę coraz bardziej grzebali. Państwo przepisami, podatkami zwalcza pracę. [...]


Wolwik

======================================

(@Wolwik) Z tą szansą od Rakowskiego i Wilczka to bym nie przesadzał, choć wtajemniczonym towarzyszom średniowysokiego oraz wyższego szczebla, którzy mieli dostęp do bankowych kredytów, ustawa Wilczka z pewnością się przydała. Trzeba jednak pamiętać również, że w roku 1985 Jaruzelski spotkał się z Rockefellerem... Po co? I dlaczego prawie nic o tym nie wiemy? Poważne przedsięwzięcia finansowe planuje się na spokojnie, z wieloletnim wyprzedzeniem. Ustawę Wilczka uchwalono w grudniu 1988 roku.

*

Jedyny (ale trudny do wykonania) sposób, żeby przypomnieć Jarosławowi Kaczyńskiemu, że przedkładanie życzeń Hegemona nad oczekiwania Suwerena prowadzi do utraty władzy, to wybrać Krzysztofa Bosaka na prezydenta.

*

Miało być zdrowe polskie rolnictwo bez GMO, jest GMO; miała być ochrona życia od poczęcia do naturalnej śmierci, jest zgniły kompromis aborcyjny; miało być wstawanie z kolan; jest mizdrzenie się do UE, o Hegemonie i jego sojuszniku nie chce się nawet mówić; miało nie być konwencji ze Stambułu; jest razem z LGBTQ na ulicach, w szkołach i w przedszkolach; miało nie być niebieskiej karty, jest ustawa antyprzemocowa; miał być wyjaśniony Smoleńsk, w końcu to polska racja stanu, a co jest? Dwa brzydkie pomniki. Miało być odzyskiwanie godności i obrona przed dyfamacją, a wyjaśnienia Jedwabnego jak nie było, tak nie ma. Owszem, jest dużo patriotycznego i godnościowego gadania, pohukiwania wobec suwerena i obłaskawianie wrogów. Brak jednak realnych konkretnych działań. Ot, taki model do składania... I co? Car dobry, tylko ci bojarzy?


Waldemar Żyszkiewicz

=============================

(@Waldemar Żyszkiewicz)   "I co? Car dobry, tylko ci bojarzy?" 

---

Rzecz w tym, że ta popularna formułka jest wewnętrznie sprzeczna.

Jeżeli car jest dobry ale bojarzy są do d*py to to znaczy że coś nie halo jest z carem. Bo to on zarządza bojarami - taka dola cara. Pora żeby wziął się do roboty bo mu się biznes nie klei.


Szeliga

===========================================================


Andrzej miał grubego i starego jamnika. Pewnego dnia ten jamnik przychodzi do niego i mówi:

- Słuchaj Andrzej, weź mnie wystaw na wyścigi chartów.

Zdziwiony patrzy na jamnika...

- No stary, weź mnie wystaw, wygram.

Gościu myśli, kurde zwariowałem jamnik do mnie gada...

- No weź mi zaufaj, mówię ci, wygram na bank. No uwierz we mnie.

W końcu po paru przemyśleniach doszedł do wniosku, że skoro jamnik do niego gada to musi być wyjątkowy,  więc postawił na niego wszystkie oszczędności i dom w hipotekę.

Przyszedł dzień wyścigu.

Charty popędziły do przodu, zostawiając skundlonego jamnika w tyle. 

Kiedy charty dobiegły do mety, jamnik po przeczłapaniu kilku metrów rozpłaszczył się zasapany na ziemi.

Facet zdenerwowany podbiega do swojego jamnika i pyta:

- Jamnik!? Co się do jasnej cholery stało???

- Nie wiem Andrzej... naprawdę nie wiem...


Jaki stąd wynika morał? Co najmniej czworaki: 

1. Zanim powierzysz komuś wszystkie oszczędności, majątek, dom i ojczyznę - niezbędne jest umieć rozróżniać kundla od charta.

2. Nigdy nie słuchaj tłumaczeń jamnika, że tego dnia wyjątkowo miał “wyjątkowo zły dzień”.

3. Ani tłumaczeń, że tego dnia była wyjątkowo zła widoczność. Bądź świadom, że  horyzont jamnika obejmuje tylko kąt widzenia pod ogonem mijających go chartów.

4. Wiedz, że żaden jamnik nie rozumie i nigdy nie zrozumie, że nie jest chartem i że nigdy nim nie będzie.


opowieść pochodzi z komentarza blogera trez, poczwórna puenta blogera wawel.


============================================

ANEKS



I

Nie ma wątpliwości. Konie poszły! Lokomotywa wyborcza ruszyła. 

A skądże to, jakże to, czemu tak gna? / A co to to, co to to, kto to tak pcha, / Że pędzi, że wali, że bucha buch, buch? 

Trzeba przyjrzeć się temu, dokąd pędzi. 

Jak przebiega linia frontu, gdzie położone są umocnienia i wykopane okopy? Wszystko to już stało się jasne po liście Prezesa i ostatnich wystąpieniach prezydenta Dudy. Do wyborów są już tylko 2 tygodnie, więc ustalenia sztabów wojennych nie zmienią się. Sztandary, proporce zostały już wyhaftowane. Hasła powiewają. 

Przejdźmy teraz do tytułowego mistrzostwa Prezesa. W czym ono się przejawiło? W kilku sprawach. 

1. Zaskakujący przebłysk samoświadomości polegający na tym, że Prezes zrozumiał, dotarło do niego, że jedno z dwóch:

a) albo że on i jego ekipa nie są w stanie niczego realnego dokonać, zrobić (zaprojektować metody i środki oraz etapy i finalizację) w zakresie niezbędnych, faktycznych reform państwowości (sądownictwa, prawa, konstytucji) i istotnych posunięć w polityce gospodarczej (podatkowej, antybiurokratycznej, proprzedsiębiorczej, inwestycyjnej) ani polityce kulturalnej, czy polityce regionalnej (Trójmorze, mądra polityka zagraniczna, etc.) czy też w  zapoczątkowaniu długiej drogi tworzenia świadomego i silnego narodu z indyferentnej ludności,

b) albo, że jeśli ogłoszą, że chcą te wszystkie, powyższe rzeczy zrealizować, to pies z kulawą nogą im w możliwość tego nie uwierzy, gdyż raz już (przed 5 laty) to ogłaszali i z każdego najdrobniejszego punktu szumnych, reformatorskich zapowiedzi zmuszeni byli wycofać się z podkulonym ogonem pośród salw śmiechu zwolenników i przeciwników. 

Przyznam się, że zaskoczył mnie geniusz Prezesa w zrozumieniu swej i swoich ludzi niemocy, znikomości i małości. W genialnym, równym mężowi stanu sekundowym błysku świadomości Prezes wreszcie pojął, że jemu, jego planom i jego ludziom przeznaczony jest pełen wstydu krach, los wiecznych impotentów zapowiadających podboje najbardziej atrakcyjnych niewiast w okolicy. Podczas pierwszych biesiad w karczmie - tradycyjnie prowadzonej przez "przyjaciół" ;) - znajduje się jeszcze sporo "wolnych słuchaczy" pół wierzących, pół zaciekawionych buńczucznością zapowiedzi. Z biegiem czasu jednak hałaśliwa grupa konfabulantów traci widzów i zostaje sama ze sobą przy stoliku. Zostaje im opowiadać w swoim kręgu, samym sobie, pod gradem kpiących spojrzeń otoczenia o minionych, zmyślonych podbojach i sukcesach i o planach kolejnych "podbojów", w które już masy partyjne przestają wierzyć a wierchuszka najprawdopodobniej nigdy nie wierzyła. Genialnie prezes zrozumiał, że "jeśli klacz zdechła, to złaź z niej, bo na niej nie dojedziesz do zwycięstwa". 

image

II

Wyciągnęli więc inny proporzec, zamiast reform - ostatni szaniec, okopy i krzyk. Za tym krzykiem przeciw LGBT , wrzaskiem nic się jednak nie kryje - żadne moce sprawcze, ani - podejrzewam - żadna wiara w możliwość realizacji systemowej obrony konserwatywnych postulatów. To pusty wrzask. Wrzaskowski kontra Trzaskowski... Tarabanienie w bębny i w bębenki naszych uszu. Niektórzy komentatorzy życia politycznego w Polsce mówią, że ta tam-tamowa, tromtadracka mowa i zwoje waty werbalnej krucjaty  Prezesa, prezydenta i partii przeciw LGBT to "trucie klimatu społecznego w Polsce". Kiedyś bym przeciw takiej konstatacji oponował, dziś dostrzegam, że może jest w tym racja. Cóż komu daje ten klangor, ten jazgot podniesiony przez hufce po Liście Prezesa, który wyznaczył swym humorystycznym wojownikom i popieraczom medialnym i nakazał wznosić go pod niebiosa wniebogłosy?

Prezes w swej genialności wymyślił sobie, że zaczną walić w LGBT przedstawiając to tarabanienie jako... kontrrewolucję, kontrreformację nieledwie, w walce z "rewolucją kulturową", jako ostatnie koło ratunkowe po które przyjdą do kandydata Dudy miliony przestraszonych rodaków i może z połowa chrześcijańskiej Europy. Oczywiste jest, że te wrzaski mają zerową, o ile nie ujemną siłę sprawczą. Nic nie dają. Stwarzają pozór ruchu, pozór walki, pozór działań i czynów a są nic nie kosztującym kłapaniem. Dają złe, a nie dobre. Rozdrażniają środowiska LGBT i ich patronów, aktywizują je i mobilizują, wprowadzają podział w społeczeństwie na szczeblu obywateli, miast przenieść spór i projekt ideologiczny na płaszczyznę sporu ekspertów, prawników i wypracowywania prawa gwarantującego pożądany profil kulturowy państwa. Pusta demagogia prowokująca bezproduktywne podziały, sprzeczki i  ruchawki - tym jest ów genialny pomysł na kampanię. Tak na marginesie, to na miano "demagogia prowokująca bezproduktywne podziały, sprzeczki i ruchawki" zasługują wszelkie szarpaniny podejmowane przez prezesa podczas dwukrotnych rządów jego partii w RP a nazywane przez niego 'reformowaniem państwa" .  

Cały kompleks zagadnień powiązanych z bojem z marksizmem kulturowym sprowadził prezes do LGBT, a całą walkę z LGBT do warczenia "Warrra od naszych dzieci!". Warczą tak już od 5 lat a drag queen  zdobywają kolejne przedszkola. Wyjście na barykady przeciw marksizmowi kulturowemu to złożone zadanie, wymagające kompetencji wysokich do prowadzenia długiej, systemowej walki na dziesiątkach frontów. Nie ma owych kompetencji  nikt w Partii i - co gorsza - nie chce mieć ani pytać tych, co je mają.  Mieć zaś nie chce, gdyż "dał im przykład Bonaparte, jak przegrywać mają", czyli pokazał w owej głośnej, nagranej z ukrycia wypowiedzi Prezes, że "on nic nie może, bo mu sądy w Polsce i Unia nie dają." A ponieważ sądów "reforma" (szumna nazwa wymiany ichnich kadr na swoje) ugrzęzła na bagnach podolskich, Unię kochamy jak matkę, a Fundacje typu Smolara-Sorosa oraz AJC, czyli proroków LGBT kochamy jak ojca fartuszkowego - to w ogóle dziwię się, że opozycja i środowiska LGBT podejmują tę widmową rękawicę prezesa i traktują ja poważnie, bo wiadomo, że to li tylko granat hukowo-odłamkowy z konfetti walecznych emocji sypiących się na tłumy zachwyconych i ogłuszonych wyborców.

J.Wróbel powiedział, że prezes "niechętnie" rzuca swojemu elektoratowi hasła "walki z LGBT" - i trafił w dziesiątkę. Udając przed patriotycznym targetem walkę z seksualizacją prezes ustawia się częściowo wbrew swoim mentorom (i sponsorom), bo przecież seksualizacja to prymarne hobby (sekretne lub jawne) i socjalistów (vide: Aleksandra Kołłontaj) i fartuszkowych (vide: Hartman) i 1000-letnich przyjaciół (vide: Talmud i Freud). Jednak sponsorzy i mentorzy nie obawiają się niczego, bo wiedzą, że słoń mięsa nie jada, a Kaczyński nic nie zrobi, tylko hucznie gada. Zresztą nad tym, by prezes w jakimś amoku czasem nie ruszył dogmatu czerwonej seksualizacji społeczeństw (zwanego gender) czuwa niezastąpiony Gowin-Rejtan, więc morze słownej piany będzie nas zalewać nie zagrażając podstawom porządku z którym walka jest przed nami po prostacku odgrywana. Kołłontaj, Freud, Gramsci i Soros mogą spać - po tej, lub tamtej stronie - spokojnie. Ten pies nie gryzie, tylko szczeka i wyje do księżyca. Nie lękajcie się!

III 

Ci, po tej stronie barykady, nie róbcie sobie nadziei, to tylko lunatyczne peregrynacje. Ci, po tamtej - niczego się nie bójcie. To tylko erotyczna gra. 

Gdy w mediach "na godziny" (tzw. publicznych) pojawia się temat "walki z LGBT" (tak jak dzisiaj w emitowanym w godzinach "Studio Polska" programie kryptowyborczym pod inną nazwą), to przezornie zaprasza się tam tylko jednego reprezentanta Konfederacji, o ile w ogóle, przerywa się mu za pomocą chóru partyjnego, gdyż z tej strony rozlec by się mogły słowa prawdy, że Partia od 5 lat sama hoduje i nagłaśnia rzekomo zwalczane środowiska, represjonuje kontrmanifestacje przeciwko nim, a realnych działań kontrujących i blokujących seksualizację (zmiana prawa, usunięcie pseudonauki 'gender" z uczelni wyższych, wypowiedzenie Konwencji Stambulskiej etc.) - unika jak ognia.

Już 10 lat temu partie to z tej, to z tamtej strony chwytały się w chwilach posuchy, desperacji lub wiadomości o odpływającym elektoracie - tematów gejów, aborcji, in vitro. Lud rezonował zbieraniem podpisów pod petycjami, apelami, projektami lub wychodził na marsze, protesty. Ożywiało to trochę otumanione piwem masy, najczęściej było tematem zastępczym, ale i też realizowało małymi kroczkami inny plan. Ponieważ zgodnie z założycielską umową prawica prawie nie istniała w  "okrągłostołowej III RP" (która dopiero dzisiaj zaczyna dogorywać), to nawet jeśli tematy okołoseksualne podejmowała strona nibyprawa,  to wahadło prawne państwa przesuwało się po tym, metodą okna Overtona, na lewo, (w parentezie można dodać, że już wtedy  powinna nam zapalić się czerwona lampka sygnalizująca, iż te "prawice" są podstawiane metodą "na V Komendę WiN"). Czasem bezustanne i bezpłodne międlenie w mediach  tematów 'zagrożeń" i "walki z"  alkoholizmem, pedofilią, seksualizacją i narkomanią - robi tym odchyleniom niechcianą reklamę. Natura człowieka jest przekorna a zakazany owoc nie opuszczający mediów (chociaż werbalnie potępiany) zaczyna pełnić wobec jednostek młodych lub niedojrzałych rolę silnego atraktora.

Na co wskazuje, czego dowodzi i jaki cel ma więc owa pisowsko-neobolszewicka zabawa w wojnę papierowymi karabinami z identycznymi na głowie durszlakami ukradzionymi wolnomularskiej mamie z dogmatycznej lodówki? Jarosław Kaczyński w swej młodości zapewne czytał "Sztukę kochania" Michaliny Wisłockiej". I tam znaleźć możemy odpowiedź na pytanie o istotę tej odgrywanej hałaśliwie przed nami walki. Gdy atrakcyjność erotyczna wygasa, napięcie maleje stare, dobre małżeństwo (dwa środowiska PC-PIS i UW-KLD-PO-KO) by wskrzesić wzajemną atrakcję i pobudzić poczucie bycia niezbędnym dla drugiej strony rozpoczyna W ŁÓŻKU bitwę... na poduszki. I uczucie wraca odnowione. Porada Michaliny działa. Odnowione symboliczną bitwą poduszkową elektoraty szorują do urn "jak ta lala". Poduszki fruwają, pierze się sypie, miłość-walka kwitnie. Żaden obcy (czyli gospodarz) do sypialni (polityki polskiej) nie wejdzie. I o to właśnie chodzi... A na poduszce można wszystko wyhaftować na zamówienie wiejskich gospodyń... 

Wybór słownej, widmowej li tylko wojny z LGBT jako głównej linii frontu wyborczego jest tak z innej planety wzięty, że niektórzy zastanawiają się na poważnie, czy prezes czasem nie chce po prostu oddać władzy czyniąc to w oparach dymów bitewnych...  Nie sądzę, by tak było. Po prostu jest to ostatnia deska ratunku. Zostało tylko wziąć deskę i napisać na niej "Na pohybel LGBT!"  

A cóż innego ma przyciągnąć patriotów w realiach partyjnych zbrojowni opróżnionych z dział i wiarygodnej  amunicji? Przecież tylko jakiś odeski kabaret szabasowych szmoncesów zdecydowałby się na zapowiadanie "reformy" sądownictwa, "kontynuacji reformy" sądownictwa lub na prezentację na "mateuszowym stoliczku nakryj się" przeróżnych mechanicznych, nakręcanych zabawek. Prezes - w rzeczy samej - pogardza elektoratem swoim, rzecz to znana, ale aż tak nie pogardza, by te spalone szmoncesy reduplikować... Ostał się więc  ino na LGBT głośny szczek

image

Wydawałoby się, że wszystko już jest jasne, ale przekonujemy siebie, że jeszcze jest nadzieja. Bijemy klacz mocniej. Mówimy, że przecież zawsze na niej jeździliśmy. Organizujemy sympozja na temat wskrzeszania zdechłych klaczy. Tłumaczymy, że nasza zdechła klacz jest najlepsza, najszybsza i najtańsza. Organizujemy konkursy różnych zdechłych klaczy. Siadamy koło padłej klaczy i namawiamy ją, by nie była zdechła. Za państwowe pieniądze kupujemy środki, które mają pomóc nam innowacyjnie skakać szybciej na zdechłych klaczach. Zmieniamy kryteria rozpoznawania zdechłych klaczy. Odwiedzamy inne miejsca i państwa, żeby popatrzeć jak tam skaczą na zdechłych klaczach. Wynajmujemy fachowców od zdechłych klaczy. Zwołujemy komisję do przeanalizowania tej zdechłej klaczy. Sprowadzamy wszystkie dostępne padłe klacze w nadziei, że razem będą skakać szybciej.

Stara ludowa, wschodnia mądrość mówi: Jeśli klacz zdechła - złaź z niej.


image


======================================


TEKSTY UZUPEŁNIAJĄCE

Scruton: "marksistowskie figury nie znajdują się już na lewej stronie szachownicy"

PIS przeczołgany przez homolobby,a może... taki był scenariusz? czyli: geju, jak Pan mógł?

Prezes: "Władzy w Polsce nie pozwalają nam sprawować polskie sądy i UE!"

Golem o nazwie "państwo polskie", jego członki, mechanizmy i zasady działania

"Mamo, tato, pomóż!" Kpina! To domena działań rządu...

Targalski o polityce PIS wobec LGBT i gender: gadają tak, a robią wspak i otwierają drzwi

Gowin i Kaczyński genderują Polskę, czyli socjalizm Mendelsona i Lipskiego w akcji

======================

POLECAM BLOGI:

GENEALOGIA GENETYCZNA - podstawowe pojęcia, definicje, mapy, zestawienia

Antropologicznie o kandydatach na prezydenta:

1. https://antropollustro.wordpress.com/2020/04/29/andrzej-duda-kandydat-na-prezydenta-polski/

2. https://antropollustro.wordpress.com/2020/04/24/plemie-duda/

3. https://antropollustro.wordpress.com/2020/03/13/janina-duda-matka-prezydenta/

4. https://antropollustro.wordpress.com/2020/03/07/szymon-holownia-kandydat-na-prezydenta/

5. https://antropollustro.wordpress.com/2020/02/29/jan-duda-ojciec-prezydenta-dudy/

6. https://antropollustro.wordpress.com/2020/02/24/kidawa-blonska-byla-kandydatka-na-prezydenta/

7. https://antropollustro.wordpress.com/2020/03/25/jan-zbigniew-potocki-kandydat-na-prezydenta/  


wawel24
O mnie wawel24

Huomo-animal divino. Znajomość harmonii nazywa się stałością. Znajomość stałości nazywa się oświeceniem. [...]. Napięcie ducha w sercu nazywa się uporem. [...] Wiedzący nie zna udawania, udowadniający nie wie.  Nagroda Roczna „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki ♛2012 - (kategoria: poetycki eksperyment roku 2012) ♛2013 - (kategoria: poezja, esej, tłumaczenie) za rozpętanie dyskusji wokół poezji Emily Dickinson i wkład do teorii tłumaczeń ED na język polski ========================== ❀ TEMATYCZNA LISTA NOTEK ❀ F I L O Z O F I A ✹ AGONIA LOGOSU H I S T O R I A 1.Ludobójstwo. Odsłona pierwsza. Precedens i wzór 2. Hołodomor. Ludobójstwo. Odsłona druga. Nowe metody 3.10.04.2011 P O S T A C I  1. Franz Kafka i hospicjum kultury europejskiej czyli nagi król 2. Platon czytany przez Simone Weil P O E Z J A 1. SZYMBORSKA czyli BIESIADNY SEN MOTYLA 2. Dziękomium strof Strofa (titulogram) 3.Limeryk 4.TRZEJ MĘDRCOWIE a koń każdego w innym kolorze... 5.CO SIĘ DZIEJE  M U Z Y K A 1.D E V I C S 2.DEVICS - druga część muzycznej podróży... 3.HUGO RACE and The True Spirit 4.SALTILLO - to nie z importu lek, SALTILLO - nie nazwa to rośliny 5.HALOU - muzyka jak wytrawny szampan 6.ARVO PÄRT - Muzyka ciszy i pamięci 7. ♪ VICTIMAE PASCHALI LAUDES ♬

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Kultura