W nagraniach rozmowy Jarosława Kaczyńskiego z austriackim biznesmenem w sprawie budowy wieżowca Spółki Srebrna nie widzę prawdę mówiąc żadnej afery. Jarosław Kaczyński jest prezesem zarządu Fundacji im. Lecha Kaczyńskiego – oficjalnie i bez żadnej kolizji prawnej czy nawet etycznej z wykonywaniem mandatu posła. Co zresztą od lat wykazuje w oświadczeniu majątkowym posła. Nie jest ani właścicielem, ani członkiem zarządu czy rady nadzorczej spółki Srebrna – choć podczas rozmów na Walnym Zgromadzeniu Wspólników spółki Srebrna reprezentował Barbarę Skrzypek – zgodnie z pełnomocnictwem jakiego mu udzieliła. Naprawdę równie dobrze można by oskarżyć każdego prawnika występującego z pełnomocnictwem strony o to że jest pracownikiem firmy zarządzanej przez ową stronę. I tak – dajmy na to Roman Giertych reprezentując Donalda Tuska byłby wówczas urzędnikiem Rady Europejskiej a prawnik reprezentujący Marcina P. byłyby też członkiem zarządu Amber Gold. Absurd – tylko w bezmyślnych emocjach można się dziś nabrać na propagandę bojowników o etykę wykonywania zawodu, jacy trzy lata temu objawili się w redakcji Wyborczej.
Widziałbym w tej sprawie działanie nieetyczne gdyby to Sejm wydawał Decyzję o warunkach zabudowy lub gdyby to Sejm wydawał decyzję o pozwoleniu na budowę. Ale naprawdę nie widzę w tej sprawie żadnej kolizji interesów w sytuacji kiedy praca i posada posła nie ma kompletnie nic wspólnego z decydowaniem o zatwierdzeniu tej inwestycji. Czy np. poseł Krzysztof Mieszkowski zasiadający w radzie programowej teatru „demoluje państwo”? Czy poseł Marek Jakubiak prowadzący firmę „demoluje państwo”? Czy każdy dowolny poseł który posiada dochody na przykład z wynajmu mieszkań na zasadach komercyjnych na wolnym rynku „demoluje państwo”? Tu po prostu nie ma żadnej kolizji interesów – pomijając już nawet to, że nie ma tu też żadnej kolizji z prawem.
O tym czy stołeczny wydział planowania przestrzennego miał podstawy do „obcięcia” planowanej inwestycji do 35 metrów wysokości nie będę się wypowiadał bo to sprawa urbanistów. Co prawda w niedalekiej odległości – około 500 metrów od działki przy rogu Srebrnej i Towarowej istnieje kilka dużo wyższych i nowych budynków niż owe narzucone 35 metrów: choćby przy ulicy Chmielnej czy przy Placu Zawiszy. Kilometr dalej przy Rondzie Daszyńskiego również w ostatnich latach wzniesiono znacznie wyższe budynki, nie oceniam więc decyzji urbanistów miejskich – być może ich motywacją było zachowanie ciągu przewiewu dzielnicy lub interesy sąsiadów. Patrząc jednak na mapę trudno mi też odbierać prawo do odwołania inwestorom ze Srebrnej.
Jednak w nagraniu z lipca 2017 roku bardzo mnie zainteresował inny fragment: Otóż Jarosław Kaczyński, nie mając pojęcia o tym że jest nagrywany mówi
Jan Maria Tomaszewski – …i będzie tak, że będą wybudowane wieżowce, i tylko Srebrna zostanie mała, bo ktoś się uparł.
Jarosław Kaczyński – A my powiemy, że (niezn. słowo) być może wystąpimy w tej sprawie z roszczeniami do miasta i indywidualnie do pani Gronkiewicz-Waltz czy do tych polityków, którzy się nam odgrażali, że nigdy nie pozwolą. Bo mam na to świadków.
GJT – Mhm.
JK – Jest taki poseł, poseł Kierwiński ...
T – Tak wiem, który, do pana Jacka mówił...
JK – I który był przedtem radnym.
T – Tak, wiem.
JK – Że niczego tu nie wybudujecie".
To bardzo ciekawy fragment – tym bardziej że na ten teren nie ma przecież opracowanego zbiorczego planu zagospodarowania i dla każdej inwestycji jest wydawana decyzja w oparciu o indywidualną analizę urbanistyczną. Kierwiński nie mógł więc skonfrontować tej inwestycji z zapisami planu miejscowego. Nie był też stroną postępowania więc urząd wydający warunki zabudowy nie wysyłał mu zawiadomienia o swoich decyzjach.
Być może więc Marcin Kierwiński – znany dotychczas głównie z dużej elastyczności etycznej w dyskusjach publicznych – posiada także ukrywaną dotychczas pasję i zamiłowanie do urbanistyki. A może po prostu posłowie PO dotarli do urbanistów opracowujących decyzję o warunkach zabudowy dla tej części Woli i przekonali ich że w okolicy powstało już tyle wieżowców że ten dodatkowy zapewne się urbanistom nie opłaci. I ile byśmy się nie napyskowali to nikt chyba nie zaprzeczy że akurat do Kierwińskiego tego typu scenariusz pasuje jak do mało kogo – nawet w Platformie. Ale skoro byli świadkowie … - wszak chodzi przecież o ważną sprawę: o demolowania samorządu i wolności gospodarczej przez układy partii politycznych.
Inne tematy w dziale Polityka