Rocznica uchwalenia Konstytucji 3 Maja, chyba nigdy nie była dla mnie tak wyrazista jak w tym roku. Dlatego w nagłówku zacytowałem tytuł najnowszego filmu Cypriana Demianiuka, i nie sądzę aby było dziś możliwe lepsze nawiązanie do wydarzeń z maja 1791 roku.
.
Jestem pewien że za kolejne dwieście lat, historycy będą oceniali dzisiejszą Europę jako kontynent bez polityków, dyplomatów, bez mężów stanu. W istocie bowiem nasze, dane nam od pradziadów, i szlifowane dłutem historii, narodowe mentalności i usposobienia trzymają dziś w rękach aktywiści, wyuczeni medialnej nowomowy, bazujący nie na historycznym, socjologicznym czy politycznym rozeznaniu, ale wyłącznie na wyczuciu aktualnej podaży na tożsamości elektoratów. Co ci ludzie mają do zaproponowania społeczeństwom ?
Jaki kierunek rozwoju państwa – służby zdrowia, obronności, edukacji czy kształtu polityki zagranicznej mogą zdefiniować a następnie realnie skonstruować ? Jaki model – rzekomo deklarowanego - dialogu społecznego chcą wypracować ludzie, którzy swoich wyborców pozyskują na bazie kontrastów i rywalizacji tożsamości ?
Nawet pomimo być może jakiejś sympatii, jakim konstruktorem organizmu państwa, inżynierem tej złożonej struktury – jakim politykiem jest Szymon Hołownia, Borys Budka, Katarzyna Lubnauer czy Grzegorz Braun ? Jaką wizję struktury gospodarczej czy politycznej – jaką symbiozę relacji społecznych mogą nam zaproponować ? Zaczęliśmy natrętnie mylić bardzo konkretny fach polityka - a nawet dyplomaty ! - z hobby blogera czy misją aktywisty. Nie wymagamy już od liderów kształtujących nasze światopoglądy ani doświadczenia ani rozeznania – żądamy od nich wyłącznie żeby gloryfikowali i kontrastowali naszą tożsamość – aby usprawiedliwiali i uzasadniali nasze chore emocje, aby pisali naszą druzgocącą dominację mentalną nad resztą społeczeństwa.
Co mają dziś głosić liderzy KO jeśli przez ostatnie sześć lat głównie kształtowali antypisowski fanatyzm swoich wyborców ? Co mają dziś mówić ludziom których przez ostatnie lata przekonywali, że ekipa rządząca to faszyści czy naziści, że lada dzień „brunatne bojówki” będą rządzić ulicą ? Co mają dziś mówić ludziom których przekonywali że WOT to będzie czyjaś „prywatna armia” która będzie broniła polityków PiS-u przed społeczeństwem ? Co mają mówić ludziom których przez lata przekonywali, że ludzie o odmiennych poglądach będą wsadzani do więzień, że w sądach będą sądzić wyłącznie „ludzie PiS-u”, że z krajobrazu znikną drzewa, rodzice w wieloletnich rodzinach przechlają pieniądze polskiego podatnika, a kobiety będą skazywane na tortury i wieloletnie więzienie ? Jak długa musiałaby być ta notka żeby wymienić wszystkie te wymyślone kłamstwa którymi opozycja od sześciu lat fanatyzuje swój elektorat ? A gdzie rzekome usuwanie dziennikarzy z sejmu, kneblowanie mediów, dyskryminacja przez państwo osób homoseksualnych, gdzie wyprowadzanie Polski z Unii Europejskiej, gdzie zabieranie pieniędzy chorym na nowotwory, likwidacja Puszczy Białowieskiej czy blokowanie walki ze smogiem ? Ileż było już tych kłamstw ? Jak – po ukształtowaniu tak skrajnych emocji – mają dziś argumentować liderzy opozycji aby nie zostać przez swój elektorat uznani za zdrajców ?
Czy to są narzędzia polityka ? Czy może raczej narzędzia partacza który okłamuje klienta że potrafi mu pomóc ? Co gorsza narzędzia które w efekcie ze wszystkich robią zakładników zmyślonej rzeczywistości. Narzędzia tym skuteczniejsze, że ludzie przez prawie dekadę nie byli informowani o problemach państwa ani o sytuacji w poszczególnych dziedzinach i nie mają żadnego rozeznania co jest prawdą a co czystym kłamstwem.
.
Wracając jednak do okoliczności uchwalenia Konstytucji 3 Maja i do – rewelacyjnego moim zdaniem – filmu „Trzeci maja, czyli dziś”. Myślę że jeśli myślimy poważnie o potencjale misji publicznej to wyświetlanie takich filmów jak ten, i dyskusje młodzieży – nie wykłady ale dyskusje ! - po ich obejrzeniu powinny być częścią programu nauczania w szkołach. Nie tylko dlatego że „lepiej wchodzą” w pamięć. Ale przede wszystkim dlatego, historia staje się dzięki nim żywa – daje wiedzę i rozeznanie w konsekwencjach i odpowiada na pytania gdzie jesteśmy dziś i co się wokół nas dzieje.
A nade wszystko dzięki takim filmom, dziś w erze braku mężów stanu, trudniej będzie okłamać wyborców że gwarantem bezpieczeństwa i stabilnej pozycji międzynarodowej Polski jest osobista sympatia premiera z przywódcą inne państwa. Trudniej będzie ogłupić społeczeństwo hasłami że międzynarodowa solidarność polega na tym że się zdradza sojuszników i zostawia ich na pastwę dotychczasowego agresora a samemu temuż agresorowi podaje się rękę. Trudniej będzie zrobić ludziom sałatę w głowach mówiąc że intratna posada jakiegoś urzędnika rządu w strukturach Unii to ogromny sukces całego kraju i gwarancja uczciwych relacji. Że zdradzenie przyjaciół i braci z Litwy, Białorusi czy Ukrainy to przejaw mądrości która zapewni bezpieczeństwo kraju. Wreszcie trudniej będzie zaszczepić politykę wstydu, że tylko przypadkiem, gdy w Polsce ludzie szukają rozwiązań pokojowych to we Francji czy Niemczech płoną barykady. Trudno też będzie ukrywać że tym co najbardziej drażni naszych konkurentów to większa lojalność polskich polityków wobec własnego społeczeństwa niż wobec ościennych liderów.
Ale przecież to już wszystko było … 230 lat temu. Tylko skąd mamy o tym wiedzieć jak nie z historii, która podobno jest niepotrzebna. Zależy komu i po co …
Inne tematy w dziale Polityka