Jerzy Wasiukiewicz Jerzy Wasiukiewicz
908
BLOG

Broniłem wczoraj Krzyża, czyli POKAŻ CYCKI

Jerzy Wasiukiewicz Jerzy Wasiukiewicz Polityka Obserwuj notkę 24

Przedzierając się wczoraj przez tłum pod Pałacem Prezydenckim, aby stanąć pod Krzyżem, stanąłem tylko pod redaktorem naczelnym „Gazety Polskiej”, który stojąc na jakimś chyba słupku, czyli ponad tłumem, patrzył godnie i wymownie w stronę tych, którzy przyszli tej nocy, aby krzyż spod Pałacu Prezydenckiego przenieść. Kiedy dostrzegłem jeszcze obok redaktora Sakiewicza redaktora Piotra Lisiewicza z tejże „Gazety Polskiej”, który pisze satyrycznie prawie tak dobrze jak ja rysuję, wiedziałem już, że jestem we właściwym miejscu.
- Sakiewicz, Lisiewicz, Wasiukiewicz.. – pomyślałem - w zasadzie nawet jakoś pasuje, brzmi sensownie.
Śpiewający pieśni religijne duet Sakiewicz-Lisiewicz do końca utwierdził mnie w przekonaniu, że tu właśnie powinienem być tej nocy.


Jeśli chodzi zaś o tych, którzy chcieli krzyż przenieść to w zasadzie w pewnym momencie ich zainteresowanie tym tematem zeszło na plan drugi, kiedy na jeden ze słupów, z głupawym tekturowym transparentem, wdrapała się jakaś panienka. „Pokaż cycki! Pokaż cycki!” zaczął skandować tłum antykrzyżowców.Historia się powtórzyła z kilkanaście minut później, kiedy z okien hotelu „Bristol” wyjrzała na wpół rozebrana dziewczyna z prawie gołym facetem. Antykrzyżowcy, którzy nie wiedzieć czemu skandowali wcześniej „Do kościoła!” - i zamiast się tam udać zgodnie w własnym hasłem stali jak cielęta dalej w miejscu – dużo głośniej zaczęli znowu krzyczeć tłumnie „Pokaż cycki! Pokaż cycki!”. Hotelowa dziewczyna, choć widać było, że taki otwarty, publiczny lansik nie był jej obcy, jednak, podobnie jak jej poprzedniczka z rury, to znaczy słupa, nie spełniła woli ludu. Od tego momentu emocje i zainteresowanie antykrzyżowców zaczęły opadać. Nie było już widać niczego na czym można było wzrok zawiesić i jeszcze trochę poskakali sobie, ale generalnie tłum zaczął się rozchodzić i rozjeżdżać rowerami (a zawsze twierdziłem, że wszystkiemu winni cykliści!).

Jednak moim ulubionym obrazkiem, jaki zapamiętam z całą przyjemnością z tej nocy krzyżowej, nie była wcale ta panienka z okienka, tylko facet, taki na oko po czterdziestce, ubrany w czerwone szorty i kraciastą koszulę z krótkim rękawem, który uwieszony na jednym z drzew jak praprapradziad Darwina, darł się w niebogłosy w stronę Pałacu Prezydenckiego i stojących pod krzyżem ludzi: „Fanatycy! Fanatycy!”.
Lepszej, absurdalnej scenki człowiek by nie wymyślił pisząc scenariusz do komedii political fiction.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (24)

Inne tematy w dziale Polityka