Na TVN Warszawa relacja o ulewie, która przeszła nad Warszawą i o zalaniu tunelu przy Trasie Toruńskiej. Akcja ratunkowa przeprowadzona przez straż pożarną, która z uwięzionych przez wodę autobusów ewakuowała pasażerów. Nawet na pontonach. Trasa zablokowana, gigantyczny korek, na końcu relacji jeden z kierowców do kamery zadaje pytanie dlaczego nie było na miejscu żadnego strażnika miejskiego, skoro służby miejskie wiedziały już o tym, że Trasa Toruńska jest nieprzejezdna i można było wcześniej ustawić strażników, którzy by kierowali ludzi na objazdy. Nie wpuszczali na trasę.
Cóż, Straż Miejska Hanny Gornkiewicz-Waltz miała prawo do odpoczynku. Czy ten kierowca tego nie rozumie? Czy nie oglądał telewizji kilka dni wcześniej? Nie widział tego dramatu jaki rozgrywał się na Krakowskim Przedmieściu? Nie widział jak dzielni strażnicy bronili Pałacu Prezydenckiego? Straty własne - jedna barierka, Pałac Prezydencki - obroniony. Mieli więc prawo odpocząć, prawo nawet do kilku dni wolnego i do pomocy psychologicznej. W końcu to była ciężka i trudna akcja.
Widać, że ten kierowca kompletnie nie rozumie do czego służy Straż Miejska. On chciałby, aby strażnik pomagał kierowcom, kierowal ruchem, kierował na objazdy, pomagał, ułatwiał...
Strażnik przede wszystkim musi pilnować porządku. Ile to wrogiego elementu nie przestrzega tego porządku handlując w niedozowlonych miejscach truskawkami, czy - jak to lubią niektórzy mówić,nadużywając słowa "tradycjny" - tradycyjnymi sznurówkami.
A tak naprawdę to nasz kierowca uwięziony w korku na Trasie Toruńskiej może mówić o szczęściu, że nie pojawił się tam żaden strażnik miejski. Jeszcze by mu założył blokadę na koło jego samochodu za zatrzymanie i parkowanie w niedozwolonym miejcu. I żadne tlumaczenia na nic by się zdały. Prawo jest prawem, przepisy są przepisami. Mandaty są mandatami. A przestrzegać prawa trzeba. I czego tu, kierowca, nie rozumie?
Inne tematy w dziale Polityka