Waldenar Korczyński Waldenar Korczyński
343
BLOG

Czy mamy szanse normalnie rozmawiać z Ukraińcami?

Waldenar Korczyński Waldenar Korczyński Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 28
Zdaje się, że nasz rząd usiłuje powoli cywilizować polsko ukraińskie stosunki. Nie jest to łatwe i idzie jak po grudzie, ale chęci chyba są. Dobrym krokiem wydaje się pomysł MEN na wspólne rozmowy o trudnych polsko - ukraińskich stosunkach. Ten tekst jest o jednym z problemów w tych rozmowach.

Kilka dni temu przez media przewaliła się dyskusja o (gotowym podobno od kilku lat) nowym podręczniku do historii. Jest on efektem prac polsko niemieckiej komisji powołanej specjalnie do tego właśnie celu. Nie znam treści tego podręcznika; w znanych mi księgarniach był wtedy nieobecny, a ja o sprawie zapomniałem. Teraz sobie przypomniałem po przeczytaniu wypowiedzi Pani (wice)minister Joanny Muchy na podobny temat. Chce ona (zob. https://kresy.pl/wydarzenia/men-ukrainskie-i-polskie-dzieci-powinny-sie-uczyc-wyposrodkowanej-wersji-historii/ ) chyba powołać jakiś analogon wspomnianej komisji polsko-niemieckiej d/s pisania podręczników do nauki historii w szkołach POLSKICH (tak to przynajmniej zrozumiałem). Polsko - niemiecki podręcznik ma zdaje się dwie wersje językowe; polska i niemiecką przeznaczone do nauki w szkołach i w Polsce i w Niemczech. Dlaczego ten polsko - ukraiński używany ma być tylko w Polsce Pani minister sensownie nie wyjaśniła. Zdaje się, ze takich różnic w obu - z założenia chyba analogicznych - pomysłach na mówienie o historii stosunków między Polakami I Niemcami oraz Polakami i Ukraińcami jest więcej. Jeśli ktoś pomysł naszego MEN zna lepiej, niech napisze. Na pewno niepomijalne są różnice w organizacji szkoły w Polsce i Ukrainie, choć nie sądzę by były one wielką przeszkodą. Minister Mucha wskazała jednak, ze jednym z problemów będzie sprawa traktowania Rzezi Wołyńskiej. Ja nie znam szczegółów rozbieżności w opiniach historyków piszących podręcznik polsko - niemiecki i nie potrafię wskazać problemu, który w dyskusjach twórców podręcznika trafiał na tek duże różnice zdań jak kwestia Wołynia. Wynika to pewnie głownie z różnicy podejścia do tych spraw Niemców, którzy wojnę przegrali i od czasów Adenauera o swojej winie rodakom mówili oraz Ukraińców, którzy znaleźli się (aby było komicznie nie całkiem - choć Fronty Ukraińskie w Armii Czerwonej były -  ze swej nieprzymuszonej woli) po stronie zwycięzców. Uczniowie niemieccy raczej nie trafią na ulicę czy plac Himmlera lub Eichmanna. Nie wiem nawet czy będą gdzieś chodzić do szkoły im., np. Doenitza. Ich ukraińscy rówieśnicy maja szansę trafić na plac Suchewycza czy ulicę Bandery trafić. Podobno są (choć trudno to sobie wyobrazić) nawet do szkoły im. Doncowa. Komisja polsko - niemiecka miała jeszcze i ten kłopot, że swą wine Niemcy uznają głownie w stosunku do Żydów, których rzeczywiście wymordowali najwięcej i w celach stricte ludobójczych. Polacy w hierarchii niemieckich ofiar są na trzecim lub czwartym miejscu (po Białorusinach i Rosjanach). W relacjach Ukraińców z innymi nacjami jesteśmy chyba gdzieś między pozytywnie widzianymi Niemcami i negatywnymi (ale groźnymi, trza się bać!) Rosjanami, którzy zafundowali im "wielki głód". Jak - szczególnie po takich jak ukraińskiego Ministra Spraw Zagranicznych na "campusie Polska" wypowiedziach (a było ich sporo) - Pani min. Mucha widzi nasza "pozycję negocjacyjna" w tej polsko - ukraińskiej komisji d/s pisania podręczników historii wie chyba tylko Ona. Jeśli się mylę i jest jeszcze inna osoba, która taka wiedze posiada, to dobrze byłoby gdyby o tym napisała. Chyba, ze jest to tajne.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (28)

Inne tematy w dziale Polityka