Waldenar Korczyński Waldenar Korczyński
177
BLOG

Wojna tego nie wyrówna

Waldenar Korczyński Waldenar Korczyński Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6
Nie kumam o co ta wojna. Racjonalnych powodów nie doszukał się chyba nikt. Ludzie (np. Korwin) piszą, że Putin zwariował, lub my czegoś ważnego nie wiemy. Ja nie wiem pewnie nawet o wielu sprawach nieważnych. Wiem jednak, że ludzie żyjący z polityki, np. politycy czy dziennikarze wykorzystają każda okazję, by znów mnie pouczać, zamiast informować. Być może mają nawet rację, bo jak sugerował podobno T. Lis "większość ludzi (pewnie i ja) jest zbyt ograniczona intelektualnie żeby karmić ich zawiłą prawdą. Jego zdaniem media powinny więc dostarczać informację uproszczoną; prawda wydaje się w takiej sytuacji mniej istotna od satysfakcji że rozumiemy i znamy otaczający nas świat, dzięki czemu obiad nam lepiej smakuje i spokojniej się śpi." Ta notka jest o takich mało kumatych skazanych na info, której sprawdzić się nie da. Rozumiem, że gdy płona lasy nie czas szukać róż, ale czy mam przestać wierzyć, że one istnieją? Czy polityk lub dziennikarz nie mogą zagadać do mnie po ludzku? Bez zadęcia?

Są na świecie rachunki krzywd.
Żadna dłoń ich dziś nie przekreśli.
Ale mów naszych nie zatrzyma dziś nikt.
Powalczymy, by śpiewać te pieśni.

Władysław Broniewski, ale trochę przerobiony

.

No to co, że forma brudna
I że błędy tam i tu?
Przyjdzie wojna i wyrówna,
Przyjdzie wojna i wyró,

Wojciech Młynarski, też trochę zmieniony

1. Wiele lat temu czytałem znakomitą powieść Karola Capka „Fabryka Absolutu”. Nie ma sensu pisać, o czym to jest; generalnie o naiwności/głupocie wierzących, że ludzie potrafią złota/”absolutu” na gówno nie przerobić. Naprawdę warto przeczytać. Takie mam właśnie skojarzenia gdy oglądane dziś w telewizorze obrazy kojarzę z nadziejami roku 1989. Niektóre z dzisiejszych „gadających głów” oglądałem również w początku lat 90. Też gadały. Z taką samą jak dziś troską o Polskę i tak jak dziś przekonywająco, Treści były wprawdzie trochę inne, ale wiadomo, że „Tylko krowa nie zmienia poglądów”, a polityk z czegoś żyć przecież musi. Tamta paplanina zawaliła się po kilku latach. No i trza było zacząć od nowa. I zaczęliśmy; zasłużyliśmy się w „Wojnie w Zatoce”, potem przyjęła nas Unia. I gadające głowy znów biły się dzielnie o nasze polskie dobro i pouczały nas kto wróg, a kto przyjaciel. A potem bijąc się o Niceę podpisaliśmy Traktat Lizboński. I znów mieliśmy nadzieję. No i szło dobrze. Żarło toto, żarło, aż zaczęło dychać. Nie zdechło jeszcze, ale okazało się, że ten traktat to taki całkiem cacy jednak nie był (zob. „Antropologię władzy” J. Staniszkis) i mamy nowe kłopoty, bo jeszcze coś tam niepotrzebnie podpisano. No i nowe/stare gadające głowy znów wyjaśniły nam jak to dobrze o nas dbają. W końcu i z pandemii nas wyprowadziły. Świat jednak na pandemie pyskować zaczął, na walkę z nią może nawet bardziej (zob. likwidacje „Konwoju Wolności” w Kanadzie) i już, już wydawało się, że może ktoś te głowy na inne wymieni lub przynajmniej pouczy, by bzdur nie gadały, gdy jeden pan przypomniał sobie, że imperium nie całkiem jeszcze odbudował. No i zaczął to robić. A nasze gadające głowy szybko pospieszyły mówić nam co teraz jest dobre a co złe. I właśnie przed chwilą jedna z takich gadających głów udzieliła wywiadu, z którego dowiedziałem się, że tak lokalnie, tj. w Polsce, to pryncypałowie tej głowy są nasza nadzieją jedyną, a tak bardziej „globalnie” to też oni świat ratują, bo jeżdżąc po całym świecie przygłupów/wrogów_naszych za uszy targając do prawdy i zdrowego rozsądku doprowadzają.

Żeby było jasne; te gadające głowy nie mają,  przynajmniej ja nie zauważyłem by miały, żadnych specjalnie dobrze określonych haseł na swych zawsze wysoko trzymanych sztandarach. Ich siłą jest właśnie tych haseł niedookreśloność. I „plastyczność” pozwalająca dopasować się do każdej aktualnej wierchuszki/każdego_wodza. Dziś podzieliliśmy się w Polsce różnymi liniami; stosunkiem do szczepień, do reform socjalnych, do rozumienia patriotyzmu no i głównie do Kaczyńskiego/Tuska. Wielu z nas usiłuje niektóre z tych linii zacierać i „wciska” np. „socjal” Kaczyńskiemu, a bycie sterowanym przez obcych Tuskowi, ale podział na pro- i antyszczepionkowców przecina zarówno zbiór zwolenników Kaczyńskiego jak i sympatyków Tuska. No i jak zwykle w takich sytuacjach najgorzej mają „symetryści” (chyba takim jestem, bo nieszczególnie dobrze odróżniam racje obu Wysokich Naparzających się Stron), bo każde z plemion wyznaje zasadę „Kto z nami się nie zgadza, Polskę naszą zdradza” i w żaden sposób nie idzie im wytłumaczyć, że w tym przypadku można słowo „naszą” rozumieć jako „naszą wspólną”.
Kilka dni temu niektórzy mieli pewnie nadzieję, że coś się zmieni i oba plemiona przypomną sobie, ze gadały kiedyś dialektami tego samego języka. Ja tez tak myślałem. Ale gadająca ze swadą i głębokim przekonaniem o swej nieomylności gadająca głowa wyprowadziła mnie z błędu. Ta wojna niczego nie wyrówna.

2. Wojny jednak nie tylko rozmaite sprawy wyrównują, ale również wymazują. Z pamięci. Przykładów jest wiele. Jednym z lepszych jest ludobójstwo sprawione przez Króla Belgów, Leopolda II mieszkańcom Konga. Dokładne szacunki nie są znane, ale oscylują między 10 a 15 milionów ludzi. Kiedy „sprawa się rypła” i wyciągane przez wścibskich dziennikarzy (głównie jednego Anglika) informacje zaczęły tzw, opinię publiczna wkurzać pojawiła się akurat wiadomość o  Wojnie (wtedy nikt jeszcze nie wiedział, że będzie ona Wielka), temat ludobójstwa przykryła i ludzie szybko zapomnieli, a Leopoldowi postawili potem pomnik w samym centrum Brukseli. Aby było weselej, to przy definiowaniu ludobójstwa jako zbrodni zażądano, by było ono intensjonalne, a nie okazjonalne. No i okazało się, że facet odpowiedzialny za śmierć paru(nastu?) milionów ludzi zbrodni nie popełnił. No bo czystek żadnych nie robił, a tylko mało robotnych zabijał.Następna wojna też parę sprawek przykryła. Co będzie o obecną nie wiadomo, ale u nas też na pewno o wielu przekrętach (tylko przekrętach, bo zbrodni, to my przecież nie popełniamy) zapomnimy. Ale nie martwmy się na zapas, może za następne sto lat jakiś typ coś wygrzebie.

3. Bywa i tak, że wojna przykrywa sprawy aktualne, tj. procesy biegnące podczas jej trwania. Tak było np. z bardzo dobrą kooperacją USA i III Rzeszy podczas ostatniej (II WŚ) wojny. Amerykanie dostarczali Niemcom sprzęt, aby ci ostatni mogli dłużej wojować, sprawniej administrować podbitymi terenami i zarządzać np. obozami pracy/zagłady. Coś tam im niektórzy po wojnie wyciągali, ale „business is business”, więc właściwie nic się nie stało. Nie wiadomo jak to będzie po wojnie ukraińskiej, ale i tu trza interesu pilnować. Przynajmniej swojego. No to Niemcy pilnują Nord Stream 1 (z certyfikacji „dwójki” się wycofali), a my importu wędka z Donbasu. Ale jest szansa, że „uwalą” Ruskich na systemie SWIFT, bo z początkowego grona oponentów ubyły Włochy i Niemcy, potem (wiadomość może nie do końca pewna, bo słyszałem tylko raz) Węgry i ostał się chyba tylko Cypr. W tym ostatnim przypadku może chodzić o dużą sympatię rosyjskich oligarchów do cypryjskich banków, ale to tylko takie podejrzenia/pomówienia co większych zawistników.  Tak całkiem nawiasem, to ciekaw jestem czy ktoś z Państwa wie jakie są obroty, wzajemne należności i inwestycje np. Włoch czy Niemiec z Rosją. Wiedzielibyśmy jak się mają szumne hasła („wolny świat”, „demokracja”, itp.) do miło szeleszczących banknotów. Ja nie wiem. Jak ktoś wie, niech napisze.

No i posłuchajmy co kolejna gadająca głowa powie. A może jednak ta wojna coś ważnego (CO?) wyrówna?


Dziękuję za uwagę.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Kultura