Waldenar Korczyński Waldenar Korczyński
96
BLOG

Z czego żyja politycy?

Waldenar Korczyński Waldenar Korczyński Polityka Obserwuj notkę 3
Kilka razy się nad tym zastanawiałem i zawsze wychodziło mi, że głównie ze swojej wielkości/rozpoznawalności/popularności. Nie z żadnych kombinacji wrednych, oczywiście. Od paru lat słyszę jednak, że to po prostu z ciężkiej pracy. No i rachunki sobie rozmaite robię i nijak mi nie wychodzi kiedy oni czas na tę prace mają. Ale przypomniało mi się, że oni mogą przecież żyć z oszczędności. I tak pewnie jest, bo sami to kiedyś mówili.

Kiedy c­zytam o politykach naszych wielkich, co to Ojczyznę kiedyś ratowali, ratują dziś, a pewnikiem i jutro ratować będą, to zawsze jakaś taka wredna myśl mię nachodzi i pytam sam siebie (postronnych pytać się boje, bo to ludziska wrażliwe bywają niemożebnie i krzywdę jakąś człowiekowi uczynić mogą) „Chtóry to z polityków onych żyje sobie tak jak ja czy moi znajomi”. Nie żebym jakoś szczególnie zawistny był, ale tak sobie pytam. Z jakiejś takiej niezdrowej ciekawości. Syndrom Królowej Śniegu chyba powiedzieć można. No i wychodzi mi, że chyba żaden. Każdy haruje od świtu do nocy, albo i dłużej, tak ze 25 godzin na dobę, żadnych bzdurnych książek nie czyta jeno dzieła uczone wielce, w telewizorni też nie żadne pornosy czy inszego Bonda, ale wypowiedzi mężów stanu i takich jak on(a) mądrali ogląda, okowity ani innych wódeczności nie pije (no może czasem jakiś szlachetny trunek na raucie w ambasadzie jakiej), kaca nie miewa i dalej mógłbym tak wzniośle przez stron kilka, ale trochę nie bardzo mi się chce. No jednym zdaniem polityk to człek uczony, co to zawsze wiedzę aktualną i sprawdzoną posiada, prawy, wierny (prawdę mówiąc czasem trudno wyczaić komu). Coś tam pamiętam, że ci co w imię wierności np. życie oddawali, na pasach też napisane mieli „Meine Ehre heisst Treue” bez żadnego dookreslania komu lub czemu mieli być wierni. Jednym słowem polityk to facet (albo i niewiasta) nieskalany jakąkolwiek ludzką słabością, których to słabości niżej podpisany ma w nadmiarze, ale nie ma komu, niestety, odstąpić. Kompleksów się człek taki jak ja czy mnie podobni nabawia i strach obok takiego polityka stanąć. Jedynym pocieszeniem bywa czasem inne pytanie.

Kiedy on ma czas by na te swoje chałupy (a raczej mało polityków w M4 czy nie daj Bóg M3  pomieszkuje), superauta, jachty i insze dobra zarabiać?

I przypomina mi się wtedy opowieść (nie wiem, niestety, na ile prawdziwa, ale powtarzało ja kilka osób zatrudnionych w zakładzie, o którym w opowieści mowa) o zebraniu Przewodniej Siły Narodu w początku lat 80, kiedy to zarobki liczyło się w milionach. Zebranie odbywało się w dużym zakładzie pracy, tzw. przemysłu ciężkiego w sporej hali fabrycznej. Niektórzy obecni na sali pracownicy, przedstawiciele wielkoprzemysłowej klasy robotniczej, z racji wykonywanego zawodu zarabiali naprawdę duże pieniądze. Musi jednak co byli trochę niekumaci, bo jeden wstał i zapytał siedzącego w prezydium (a co!) sekretarza Komitetu Miejskiego: "Jak to jest Towarzyszu Sekretarzu; jo tu ciężko haruję, wódki nie piję, w karty też nie gram, zarabiam trzy – cztery razy tyle co Wy, ale willi ani dobrego auta nie mam. A Wy macie”. Zagadnięty sekretarz trochę się zmieszał, ale prowadzący zabranie był szybki jak błyskawica; „Bo widzicie Towarzyszu, Towarzysz Sekretarz oszczędza”. I dyskusja została zamknięta.

I ja też teraz jak na tych polityków – szczególnie w telewizorni - patrzę i jak pomyślę sobie jak ciężko oni na te swoje wille, samochody czy wspomniane jachty oszczędzać musieli, to zawsze wstyd mi się robi, że ich szanować należycie nie potrafię (chyba nigdy żadnych, niezależnie od formacji, nie potrafiłem). I zawsze sobie poprawę przyrzekam. No i nie wiem dlaczego nigdy mi się poprawić nie udaje. Kiedyś poprawiłem się i lepiej już wyglądałem (tak circa o 5 – 7 kilo), ale to chyba o inną poprawę szło.

Dopisek Tekst ten pod innym tytułem umieściłem m.in. w portalu Niepoprawni kilka miesięcy temu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka