Waldenar Korczyński Waldenar Korczyński
379
BLOG

Szczepionki mRNA. Wątpliwości laika.

Waldenar Korczyński Waldenar Korczyński Społeczeństwo Obserwuj notkę 12
Technologia mRNA nie jest powszechnie rozumiana. Budzi nie tylko pytania "czysto" medyczne czy biologiczne, ale i takie z pogranicza biologii czy medycyny i funkcjonowania zwykłego człowieka w zwykłym społeczeństwie. O takich własnie wątpliwościach jest ten tekst.

Nie jestem antyszczepionkowcem, szurem ani foliarzem. Przyjmuję w zasadzie wszystkie podawane przez rząd informacje/argumenty za dobrą monetę. Bywa, oczywiście, że kolejne, aktualnie serwowane nowości przeczą poprzednim informacjom. To też akceptuję; tak rozwija się wiedza. Jest jednak kilka kwestii, których mimo dobrej woli zaakceptować nie potrafię. Nie potrafię  ich ani zrozumieć ani odnieść do jakichkolwiek „precedensów”. A władza tematu nie rusza. Milczy gromiąc mnie tylko ze swej wysokości nakazami, groźbami czy choćby pomówieniami o rozmaite przejawy złej woli czy wręcz chęć szkodzenia mojemu Państwu. Nie jestem w tej sytuacji sam; wiele znanych mi osób też ma podobne problemy. Parę lat temu jeden ze znanych polityków stwierdził – explicite, nie żadnym półgębkiem/aluzją czy inszym kamuflażem – że są pytania, których stawiać się nie powinno. I postawił tym samym, niektórych przynajmniej, ludzi w konflikcie ich patriotyzmu (było to, z tego co pamiętam, w takim właśnie umieszczone kontekście) z ich poczuciem uczciwości, którego bez znajomości prawdy o sytuacji w której się znajdują,  osiągnąć się nie da. Podobny spektakl zafundowano nam w związku z wypowiedzią małopolskiej kurator. Ja staram się kłopotów władzy nie sprawiać i trudnych/kontrowersyjnych/niepożądanych pytań na ogól nie zadaję. Nawet jeśli gadam/piszę czasem o jakichś wątpliwościach, to chodzi zwykle o sprawy proste lub tyczące problemów w jakiś sposób przez władze wygenerowanych, np. sposobów walki z koronawirusem w Polsce. Jest jednak  jeden problem, który od samego początku pandemii budzi moją ciekawość.

Idzie o pomysł na szczepionki oparte na platformie mRNA. Idea jest, na ile zrozumiałem, taka, by nie wstrzykiwać człowiekowi osłabionego wirusa i nie prowokować układu immunologicznego do wytwarzania przeciwciał nakierowanych na walkę z nim widzianym jako „całość” (co pewnie powodowałoby wytworzenie stosownych limfocytów T rozpoznających jako „wrogie” różne białka wirusa), ale wymusić na naszym organizmie wytwarzanie przeciwciał niszczących jedno ważne (najważniejsze?) jego białko. To tzw. „białko kolca”, którym wirus przyczepia się do komórki. Różnica – znów z zastrzeżeniem, że dobrze ten pomysł rozumiem, polega na tym, że w pierwszym, tym „klasycznym”, przypadku dostajemy szczepionkę bardziej uniwesalną, skuteczną wobec wielu różnych mutacji wirusa, a w drugim tylko wobec mutacji innych niż wspomnianego białka kolca. To trochę tak, jakby konstruować pociski skuteczne wobec jednego tylko typu pancerza w sytuacji, gdy przeciwnik osłania swoje obiekty tysiącem różnych pancerzy. Podejrzewam, że niewiele armii kupiłoby taka broń. Moje obiekcje wzbudziła informacja, że „aktualny” dziś wariant wirusa pod tytułem Omikron ma wiele mutacji właśnie w białku kolca i jest odporny na istniejące szczepionki bardziej niż poprzednie wersje.

Pojęcia nie mam na ile wypisane wyżej moje obiekcje są uzasadnione. Pewnym potwierdzeniem „niewprost” wydaje się być wypowiedź jednego z naszych ekspertów, iż opartą o platformę mRNA  technologię produkcji szczepionek można łatwo zmodyfikować stosownie do aktualnych mutacji wirusa. Jako „potwierdzenie tego potwierdzenia” traktować chyba można wypowiedź oficjeli Pfizera, którzy obiecują szybką produkcję szczepionki dla wariantu Omikron. Nie wiem co o tym sądzić. Jeśli czeka nas wyścig między mutacjami wirusa, a wprowadzaniem nowych szczepionek (szczepień przypominających), to boję się, ze wkrótce szczepić będziemy się co miesiąc czy tydzień. Chcę wierzyć, że tzw. nauka potrafi odpowiednio szybko badać bezpieczeństwo produktów  przemysłu farmaceutycznego, ale ta moja wiara trochę się już zużyła (zob, też mój tekst „Deficyt zaufania”).

Wydaje mi się, że w jednym z wywiadów/artykułów była informacja twórcy platformy mRNA  (stworzonej chyba głównie z myślą o nowotworach), dr-a Roberta Malone o tym, że nie jest ona dobrym pomysłem na produkcję szczepionek. Nie wiem czy dobrze pamiętam, ale było tam chyba również przytoczone wyżej rozumowanie funkcjonujące jako argument. Jeśli się mylę, będę wdzięczny za sprostowanie. Usiłowałem sam to znaleźć, ale informacje o doktorze Malone są „trudno przetwarzalne”. Jest ich wiele, a na początku każdego prawie wyszukiwanie trafia się na te, gdzie dowiadujemy się, iz właśnie zablokowano mu konto w TT, nazwano „guru antyszczepionkowców”, że ostrzegał o szkodliwości szczepionek i podobne. O jego wypowiedziach na temat platformy MRNA nie znalazłem właściwie niczego. Przynajmniej dotyczącego poruszanego wyżej zagadnienia.

Ja medykiem ani biologiem nie jestem i moje uwagi traktować trzeba jako głos laika, który czuje się trochę zagubiony w potoku niepewnych (obie strony szczepionkowego sporu oskarżają się wzajemnie o oszustwa) i niepełnych (nie jestem w stanie ani wydłubać informacji jakoś „obiektywnie ważnych”, ani wszystkiego zrozumieć). Jedyne, co mogę sensownie zrobić, to wku..ć się na arogancję władzy, która traktuje nas wszystkich jak idiotów i przemawiając ex cathedra wymaga tak naprawdę ślepego posłuszeństwa. Hasło „Moim rozsądkiem jest posłuszeństwo” brzmiało kiedyś może nawet i ładnie. Ale nie dla każdego. A już na pewno nie dziś. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo