Pod wieloma względami podziwiam Kanadę.
Podoba mi się, że potrafiła stworzyć spoleczeństwo wielonarodowe i wielokulturowe, które na serio bierze walkę z wszelkimi przejawami dyskryminacji wobec swoich mniejszości, zarówno etnicznych jak i seksualnych.
Niedawno przekonał się o tym niejaki pan Andrew Ciastek, agent nieruchomości pracujący dla jednej z największych w Kanadzie agencji nieruchomości - Re/Max.
Otóz pan Ciastek wypuścił broszurkę informacyjną, w której zamiast zajmować się informacjami o rynku nieruchomości, postanowił poinformować swoich klientów o wartościach rodzinnych (po angielsku „family values”).
W broszurce tej pan Ciastek zamieścił informacje, że najlepsza dla rozwoju dzieci jest tradycyjna rodzina nuklearna i że dzieci wychowujące się w rodzinach homoseksualnych gorzej się rozwijają i w doroslym życiu trudniej im znależć i utrzymać dobrą pracę.
Pan Ciastek tłumaczył się pózniej że informacje zamieszczone w jego broszurce pochodziły z renomowanej polskiej gazety „Sieci” (kanadyjskie media przymiotnik „renomowany” opatrzyly wykrzyknikiem „sic” co w tym kontekście oznaczało, że powatpiewają w renomę gazety publikującej teksty homofobiczne).
Na efekty broszurki nie trzeba było długo czekać. Wielu wzburzonych czytelników zgłosiło sprawę do Human Rights Commission (komisja broniąca praw czlowieka) a także na policję - do wydzialu zajmującego sie tropieniem nietolerancji i promującego rożnorodność („police diversity unit”).
Pan Ciastek zostal wezwany na policję gdzie przeprowadzono z nim rozmowę wychowawczo-edukacyjną. Sprawa nie trafila do sądu bo pan Ciastek prędko zobowiązal się wpłacić pieniądze na cele dobroczynne i przeprosił wszystkich, którzy mogli się poczuć urażeni jego broszurką.
Jednak to nie był koniec przykrych konsekwencji dla pana Ciastka. Na następny dzień agencja Re/Max ogłosiła, że nie ma nic wspolnego z poglądami pana Ciastka i wyrzuciła go z pracy, jednocześnie wymazując go ze swojej strony internetowej. Przedstawicielka Re/Max, pani Christine Martysiewicz stwierdziła że w jej firmie nie ma miejsca na żadne zachowania dyskryminacyjne.
Jaka z tego wszystkiego wynika nauka dla naszych polonusów i dla rodaków w kraju?
Ano taka, że normalny demokratyczny swiat nie będzie tolerował żadnej dyskryminacji i żadnej homofobii.
Jest jeszcze jedna nauka dotycząca wolności słowa.Chodzi mianowicie o to, że w normalnych demokratycznych spoleczenstwach nie można pod pozorem wolności słowa przemycać żadnej „mowy nienawiści”. Prawo do wolności słowa nie polega na tym, że można bezkarnie nawalać w mniejszości, a wrecz przeciwnie, polega na obronie tych mniejszości przed dyskryminacją. Miarą wielkości spoleczeństwa jest między innymi dbalość o swoje mniejszości.
P.S. Żeby rozwiać jakiekolwiek domysły lub wątpliwości zaznaczam, że jestem katolikiem i polskim patriotą. Na dodatek mam żone i dwójkę dzieci i nie mam tendencji homoseksualnych.
Dla czytających po angielsku podaję linki ( z dwóch różnych dni) do stron na których opisana jest historia pana Ciastka:
http://metronews.ca/news/toronto/656362/real-estate-agent-didnt-want-to-offend-with-anti-gay-pamphlets/
http://ca.news.yahoo.com/blogs/dailybrew/realtor-released-homophobic-newsletter-says-attention-ruining-life-160030598.html
Inne tematy w dziale Rozmaitości