Mam prawie 40 lat. Pamiętam foldery i ulotki z końca lat 90 ubiegłego wieku o emeryturze pod palmami, drinkach i luksusowej emeryturze. Wkraczałem wtedy na rynek pracy. Byłem młody i ufałem mojemu państwu.
Przecież tamta reforma miała być lekarstwem na to, czego doświadczali starsi ludzie, których widziałem, podczas ostatniego okresu życia. Doświadczali braku pieniędzy, często na podstawowe sprawunki czy leki. Nie mówiąc o wakacjach z folderów czy kolorowych drinkach. A państwo zaoferowało mi nowe rozwiązanie. Obiecało emeryturę na plaży. Byłem dumny z takiego państwa i polityków. Z radością zapisałem się do OFE. Minęło parę lat....
Najpierw upadł mit o dziedziczności środków na dzieci. Następnie moje państwo, rękami polityków, ukradło mi połowę moich zaoszczędzonych pieniędzy. W tak zwanym międzyczasie dorobiłem się prawie 40 lat i wielu doświadczeń życiowych. Teraz "zbawcy" emerytów tworzą nowy "pseudopodatek". Szkoda tylko, że są to wciąż te same urzędy - żeby nie zaryzykować stwierdzenia - urzędnicy - który już parę reform położyli. W tym tę emerytalną. Kolorową. Piękną i ciepłą nad brzegiem morza. Teraz wyciągają ręce po następne moje pieniądze.
I wiecie co Wam powiem moi Czytelnicy? Ja - wyborca PiS - uważam, że partia jest na równi pochyłej. Reforma edukacji rękami Zalewskiej nieudana, Policja w ogóle nie zreformowana pod Błaszczakiem, górnicy to państwo w państwie (nie jestem za likwidacją kopalń a za ich rentownością). Elektorat po prostu się wykruszy. Pożegnamy się PiSem niedługo. Aż strach się bać, jak władzę dostanie Schetyna.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo