Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
Cytat z wiersza dla dzieci o Afroafrykaninie admin wywala!
Ba,admin wywala dialog Dyndalskiego i Cześnika zdaje się,ten o kleksie z Zemsty Fredry.
Czyżby admini nie znali polskiej poetyki?
Na szczęście mamy kabareton w Opolu. Czyż nie?
Nie pamiętam kto, ale ktoś bardzo znany ze swojego pisarstwa i lekkości pióra, już dawno powiedział, że język polski - acz bardzo bogaty - nie zawsze ma określenie adekwatne do oddania czy to jakiejś sytuacji, czy do emocji chwil. Stąd słowa wulgarne w potocznym rozumieniu, w niektórych przypadkach są jedynie zasadne i wręcz konieczne.
Tak a'propos jest taka anegdota ( potwierdzona w swojej autentyczności):
/ wygwiazdkowanie moje, coby bot nie skasował/
W jednym z teatrów na próbie Kalina Jędrusik zapaliła papierosa. Na scenie nie wolno palić papierosów. Zbliżył się do niej strażak i powiedział: "Proszę zgasić papierosa, bo tu nie wolno palić". A Kalina, jak to Kalina, z wdziękiem odparła: "Od****dol się strażaku". I on strasznie się zamyślił, poszedł za kulisy i tam trwał jakiś czas. Potem nabrał powietrza, wrócił na scenę, ale tam już nie było Kaliny, tylko Basia Rylska. On jednak tego nie zauważył i krzyknął do Rylskiej: "Ja też potrafię przeklinać, ty ku**o stara!". Kompletnie zdumiona Basia pobiegła do Edwarda Dziewońskiego, który był reżyserem tego spektaklu i powiedziała mu, że strażak zwariował, bo ją zwyzywał bez żadnego powodu. Dziewoński strasznie się zezłościł, poszedł do strażaka i powiedział: "A pan jest **uj!". Ale to był już zupełnie inny strażak"Gdyby to przełożyć na język pełen elegancji, owa anegdota byłaby bez sensu.
I wtedy wkroczyła Pani Lidia Zamkow - nie jestem w stanie powtórzyć tej "wiązanki", którą puściła na cenzora, a był to dość młody chłopak. Pani Zamkow wraz z mężem to były Postacie (przez wielkie P), chłopak się przeraził i podpisał egzemplarz łączne z profesorem Pimko.