Grzegorz Gembalski Grzegorz Gembalski
177
BLOG

Czy IPN powinien być jak Jad Waszem?

Grzegorz Gembalski Grzegorz Gembalski Kultura Obserwuj notkę 12
Notka ta powstała z inspiracji pewnego komentatora, któremu chciałem w tym miejscu serdecznie podziękować za przesłane książki. Dostałem od niego 2 pozycje: Hajdamacy - Tarasa Szewczenko w opracowaniu Pani Lucyny Kulińskiej i 4 tomowe opus magnum o zbrodni wołyńskiej "Dzieci Kresów" tej samej autorki.

Notka ta powstała z inspiracji pewnego komentatora, któremu chciałem w tym miejscu serdecznie podziękować za przesłane książki. Dostałem od niego 2 pozycje: Hajdamacy - Tarasa Szewczenko w opracowaniu Pani Lucyny Kulińskiej i 4 tomowe opus magnum o zbrodni wołyńskiej "Dzieci Kresów" tej samej autorki. 

Hajdamacy to opatrzony obszernym komentarzem autorki reprint przekładu dzieła ukraińskiego poety. O samym poemacie nie ma się co rozwodzić. To nasycone opisami mordów na Polakach i Żydach chore rojenia wierszoklety z tłem historycznym jednego z antypolskich powstań. Jako że, Taras ma opinię ukraińskiego wieszcza na miarę naszego Mickiewicza, przeczytałem jeszcze "Do Polaków". I nie jest lepiej. Tym razem tymi złymi są jezuici, którzy podzielili piękne i wspólne życie Polaków i Ukraińców. No Mickiewicz to to nie jest. Trudno powiedzieć, być może po ukraińsku brzmi to lepiej. Inna sprawa, że historia Ukrainy zapewne mocno zawęża wybór wieszczy piszących w ich rodzimym języku. 

Nieco ciekawszy jest wstęp autorki. Przynajmniej stara się ona nakreślić jakieś tło historyczne. Wprawdzie koncentruje się ona na jednym, tzn wylicza kiedy i w jakich okolicznościach Ukraińcy mordowali Polaków, a nawet moja marna znajomość historii mówi mi, że były czasy, że wcale nie pozostawaliśmy im dłużni. Prześlizguje się też po tym, że Polska wtedy przegrała przez swoją słabość i wzrost siły Moskwy. A zarówno Rosjanie jak i Niemcy niemałą rolą  Cerkwii prawosławnej doskonale podsycali nienawiść Ukraińców do polskich Panów i kościoła. Wszak było to w ich interesie. 

Podsumowując jedyne czego się dowiedziałem z tej pozycji, to fakt, że Hajdamacy to były dobrze zorganizowane, fanatyczne bandy, nastawione na rabowanie i mordowanie. Zawsze coś...

Z drugiej pozycji przeczytałem tom 1. Autorka wykonała tutaj naprawdę gigantyczną pracę zbierając wspomnienia ocalałych. Problem jest taki, że jest to kawał dobrej, prawie nikomu nie potrzebnej roboty. Bo do kogo jest adresowana ta książka? Rodziny będą zainteresowane ich własnymi historiami. Jest to spis relacji, więc nie przyciągnie raczej czytelników, którzy są zainteresowani historią jako całością. A poszczególne historie są dość podobne. Zamordowali siekierami, zastrzelili, sąsiad, rodzina. W sporej części historii pojawia się motyw Ukraińca ratującego daną osobę. Czasem przez zaniechanie. Udał, że strzelił, pozwolił uciec itp. Przy czym, z wiadomych względów, ofiary mają imiona i nazwiska, a ich oprawcy ale też ratujący są anonimowi. Jeżeli ktoś czyta do poduszki, nie wiem... "Medaliony" Nałkowskiej, choć tamte historie były fabularyzowane, to może będzie chciał czytać te historie w całości. Wydaje mi się, że jeżeli ktoś chce odczuć emocje, czy wręcz dowiedzieć się czegoś o Rzezi Wołyńskiej,  zdecydowanie lepszym wyborem będzie film "Wołyń" Smarzowskiego. 

To nie znaczy, że praca prof. Kuklińskiej jest niepotrzebna. Naprawdę doceniam ogrom wysiłku jaki włożyła w dotarcie do ludzi i zebranie wszystkich tych relacji. Zwłaszcza, że ze w czasach komuny nikomu nie zależało na wyjaśnieniu sprawy. Nie da się rozmawiać o historii kiedy obie strony są totalnie zależne od obcego mocarstwa. Dlatego, moim zdaniem, do sprawy Wołynia Polska i Ukraina wrócą tylko, jeżeli Ukraina obroni swoją państwowość. Jeżeli będzie ona zależna od Rosji, sprawa ta będzie rozgrywana politycznie przez Moskwę. 

A skąd tytuł notki? Dzieło "Dzieci Kresów" powinno być jednym z opracowań wykorzystywanych przez nasz IPN, choćby dlatego, że stanowi olbrzymią bazę wiedzy o ofiarach. A ważne jest żeby ofiary te były godnie upamiętnione. Ale w mojej głowie zrodziło się pytanie: A co z tymi, którzy pomagali? Karty książki wspominają o takich przypadkach. Czy rolą IPN powinna być przynajmniej próba dotarcia do nich? Czy powinniśmy mieć swoich kresowych "Sprawiedliwych.."? 



Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj12 Obserwuj notkę

Otaczający nas cyfrowy świat pełen jest spamu i hejtu, który często ukryty jest pod pozorami anonimowości. Dlatego postanowiłem pisać pod własnym imieniem i nazwiskiem. Nie wstydzę się własnych poglądów i wiem, że one zmieniają się w czasie i pod wpływem innych.  W związku z gwałtownym rozwojem SI dodałem do swojego profilu konto suppi. Tak, żeby było widać, że jestem człowiekiem z krwi i kości. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Kultura