Matrix idzie. algorytmy SI zastąpiły dziennikarzy w radio. W środowisku podniósł się straszny rwetes. Czy słusznie? Przecież to jest kolejna faza postępu, tylko tym razem dotknęła tych, którzy sądzili, że są elitą.
Dawno dawno temu nastała pierwsza rewolucja przemysłowa. Świat z impetem wszedł w okres pary i elektryczności. Wszedł też w okres mechanizacji pracy. Najbardziej znanym przykładem zmian w tamtych czasach byli tkacze. W momencie zastąpienia ich przez mechaniczne krosna ich praca stała się zbędna. Wtedy też powstał ruch Ludduzmu. Niszczyli oni maszyny, opowiadał się za tradycyjnymi wartościami. Ich ruch był na tyle silny, że w pewnym momencie niszczenie maszyn było karane karą śmierci. Mniej znanym faktem jest to, że w Łodzi też mieliśmy w tamtym okresie Luddustów.
Potem były jeszcze 2 kolejne rewolucje, skutkiem tej trzeciej, trwającej od końca 2WS jest postępująca globalizacja i rozwój wielkich ponadnarodowych korporacji. Jej skutkiem był też niesamowity rozwój technologii, wzrost długości życia, bogactwa, czy pewien egalitaryzm w dostępie do technologii.
Teraz jesteśmy świadkami czwartej rewolucji. Na salony wkracza SI. Chwilowo jeszcze nieśmiało, kuchennymi drzwiami. Gdzieniegdzie pojawi się automatyczny asystent. Można sobie wygenerować film, obraz czy tekst. Korporacje robią to na większą skalę, aczkolwiek po cichu. Przyłapano firmę z branży gier, że generuje grafiki osób o 6 palcach, któraś z amerykańskich uczelni wprowadziła wirtualny dziekanat itp. Choć o niektórych zmianach jest głośniej. Choćby o tym gdy SI zastąpiła Pana Jarosława Juszkiewicza jako głos w mapach Googla.
Od paru dni wiele osób, a szczególnie środowisko dziennikarskie, oburza się faktem zastąpienia dziennikarzy przez SI. A przecież jest to naturalna konsekwencja postępu. Oraz świadczy (niestety) o miałkości wykonywanej przez nich pracy. SI będzie wkraczało w coraz większą ilość dziedzin zarezerwowaną dotychczas dla ludzi. Bo są całe dziedziny, które maszyny będą wykonywały lepiej, szybciej, taniej. Różnicą jaka nas czeka w tej rewolucji, jest to, że jej pierwsze fazy dotykały czynności masowych i powtarzalnych, ludzi nisko wykształconych. Tkacze, robotnicy przy taśmie produkcyjnej itp. Ludzie wtedy masowo zaczęli studiować i przenieśli się do biur .
Tylko, że obecna rewolucja będzie zupełnie inna. Dotknie "inteligencję" (inne grupy dostaną trochę rykoszetem) Oczywiście prawdziwy rwetes podniesie się, kiedy dotknie to w sposób spektakularny jakiejś dużej grupy zawodowej o dużej "medialnej" sile przebicia. A do "odstrzału" jest co najmniej kilka.
Moim zdaniem zagrożony jest każdy zawód, który opiera się na pracy zdalnej. Wszysy ci pracownicy biur wprowadzający, przetwarzający i analizujący dane, a więc urzędnicy, lekarze diagności, wszelkiej maści korpoludki. Ludzie generujący masówkę, czyli 3/4 branży reklamowej, ale również sporą część środowiska dziennikarskiego i wielu wielu innych.
W dobie nadciągającej rewolucji większą wartość będzie miała praca hydraulika, niż architekta, technika komputerowego od spinania kabelków, niż programisty itd.
Można by rzec, że akurat dobrze się to wszystko zgrywa z postępującą depopulacją. Tylko, że nasuwa się dość istotne pytanie. Co dalej z ludzkością?
Otaczający nas cyfrowy świat pełen jest spamu i hejtu, który często ukryty jest pod pozorami anonimowości. Dlatego postanowiłem pisać pod własnym imieniem i nazwiskiem. Nie wstydzę się własnych poglądów i wiem, że one zmieniają się w czasie i pod wpływem innych.
W związku z gwałtownym rozwojem SI dodałem do swojego profilu konto suppi. Tak, żeby było widać, że jestem człowiekiem z krwi i kości.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka