Albo jest się przy stole, albo w karcie dań. To oczywiście cytat z Donalda Tuska, w sam raz komentujący spotkanie przywódców USA, Niemiec, Anglii i Francji w sprawie przyszłości Europy
"Albo jest się przy stole, albo w karcie dań". To oczywiście cytat z Donalda Tuska. Cytat ten jest doskonałym komentarzem do spotkania przywódców USA, Niemiec, Anglii i Francji w sprawie przyszłości Europy.
I na podstawie tego cytatu mógłbym się łatwo przejechać po koalicji POLEW 3D. Tyle, że sprawa jest bardziej skomplikowana.
Bo to, że nie zostaliśmy na to spotkanie zaproszeni i że są przecieki o tym, że przy tym stole nie chcieli nas Niemcy jest jednocześnie przejawem naszej słabości, jak i paradoksalnie wzrostu naszego znaczenia.
Słabość wynika m.in. z tego, że obecna koalicja, będąc jeszcze w opozycji, jechała na rząd PiS totalnie i bez ograniczeń. Jechała nie tylko w kraju, co było by jeszcze zrozumiałe, ale wykorzystywała do tego wszystkie swoje formalne i nieformalne kontakty zagraniczne. Jechała nawet wtedy, kiedy działania rządu mogły być przedstawione w lepszym świetle (rozumiem, że opozycji nie przejdzie przez usta słowo sukces). I robiła to, w sytuacji, kiedy lepiej było zmilczeć i powstrzymać się od krytyki na forum międzynarodowym.
Mam nadzieję, że PiS wyciągnie z tego wnioski i przynajmniej czasami powstrzyma się od międzynarodowej krytyki, tam gdzie będzie tego wymagał interes Polski. Bo jak to się kiedyś ładnie mówiło: brudy pierzemy w domu.
Natomiast fakt, że to akurat Niemcy personalnie nie chcieli nas na tym spotkaniu, nie jest tak do końca oznaką słabości. Raczej jest skutkiem tego, że nasze znaczenie w konflikcie Ukraińskim jest całkiem całkiem. Innym aspektem jest to, że Niemcy od zakończenia 2ws są bardzo zrusyfikowane. Bo to najpierw ZSRR a potem Rosja walczyły przez lata o niemiecką duszę. I w znacznym stopniu im się to udało. Wszelkiej maści organizacje tajne, jawne i bezpłciowe długie lata urabiały Niemców zachodnich. Przeciwko atomowi, przeciwko zbrojeniom itd. Proces zjednoczenia dodatkowo wpuścił do niemieckiej polityki w sposób legalny całe eszelony ukrytych agentów Stasi, KGB, GRU i kogo tam jeszcze.
Dlatego głos Niemiec blokujący nam udział w takim spotkaniu, odbieram jako silny sygnał z Moskwy - z Polakami się nie dogadamy. Polska nie zgodzi się wmanewrować w zgniły kompromis. Niestety jest to jednak miód wymieszany z dziegdziem, Bo w tym wszystkim jest też polityka Ukraińska, która ostatnio koncentruje się na Niemczech. I znowu. Chrześcijańskie miłosierdzie wskazywało by, żeby nie kopać leżących. Ukraina od jakiegoś czasu robi bokami. Nabór ochotników siadł. Zachód daje kroplówkę a nie realne dostawy potrzebnego sprzętu. Ruskie grają w wojnę na wyniszczenie. Ich sytuacja jest ogólnie rzecz biorąc kiepska. W tej sytuacji muszą albo łasić się do prorosyjskich, ale jednak bogatszych Niemiec, albo dopieszczać nasze ego... Moim zdaniem długofalowo przejadą się na tej polityce, no ale cóż... na szczęście to nie my walczymy o swoją państwowość tylko Ukraińcy. Nie podoba mi się to i moim zdaniem Polska powinniśmy jakoś na to zareagować, ale...
Jak zwykle życie jest skomplikowane. Bo po pierwsze w naszym interesie leży bezwzględne występowanie przeciwko Rosji. - uwaga dla symetrystów - czy był okres w naszej historii, kiedy mieliśmy z Rosją stosunki polityczne skutkujące wzrostem naszego znaczenia i bogactwa? Dlatego ruch w postaci np remontu pasa startowego w Rzeszowie, choć kuszący, byłby jednak strzałem również w naszą stopę. Pozostaje więc to o czym pisałem wcześniej, czyli zadbać o własny przemysł zbrojeniowy, wzmacniać armię, a Ukrainie mniej dawać a więcej sprzedawać...
Po drugie na spotkaniu byli przywódcy 4 mocarstw z top 10 najbogatszych krajów świata (w tym trzech mocarstw atomowych). Nie da się ukryć, że możliwości finansowe takich Niemiec, czy Francji nasze możliwości wsparcia finansowego Ukrainy są dużo mniejsze. A konieczność zmotywowania Niemiec do działania przez pozostałych trzech partnerów dużo większe niż nas.
Podsumowując Tuskowi należy się solidny op..ol ale niekoniecznie totalne zgrillowanie. Wiem, że odezwą się zwolennicy prostych i radykalnych rozwiązań. Chętnie o nich poczytam. Być może rozwiejecie co nieco moich wątpliwości w tej sprawie.
Otaczający nas cyfrowy świat pełen jest spamu i hejtu, który często ukryty jest pod pozorami anonimowości. Dlatego postanowiłem pisać pod własnym imieniem i nazwiskiem. Nie wstydzę się własnych poglądów i wiem, że one zmieniają się w czasie i pod wpływem innych.
W związku z gwałtownym rozwojem SI dodałem do swojego profilu konto suppi. Tak, żeby było widać, że jestem człowiekiem z krwi i kości.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka