Grzegorz Gembalski Grzegorz Gembalski
126
BLOG

BPP czyli piechota na wojnie

Grzegorz Gembalski Grzegorz Gembalski Polityka Obserwuj notkę 7
Na froncie Ukraińskim widać wyraźnie, że pomimo całej nowoczesnej technologii w wojnie na wyniszczenie na pierwszej linii obrony i w pierwszej fali ataku idzie BPP. Kto czytał Wiedźmina może pamiętać co to jest BPP

Na froncie Ukraińskim widać wyraźnie, że pomimo całej nowoczesnej technologii w wojnie na wyniszczenie na pierwszej linii obrony i w pierwszej fali ataku idzie BPP. Kto czytał Wiedźmina może pamiętać co to jest BPP. 

Jak to mówią gra się tak, jak przeciwnik pozwala. A Ukraińcy zatrzymali rosyjską ofensywę w pierwszych tygodniach wojny. W zeszłym roku przeprowadzili całkiem udaną kontrofensywę pod Charkowem , a w tym roku udało im się przeprowadzić sprytny atak pod Kurskiem. I to tyle z ich sukcesów. Bo Rosjanie zaczęli prowadzić wojnę na swoich warunkach. 

Nie opiera się ona na zaawansowanym sprzęcie ani tym bardziej na finezyjnej strategii. Opiera się za to na wystrzeleniu masy amunicji (nie musi być precyzyjna, grunt żeby było jej bardzo dużo) po tym następuje atak. Przy czym znowu, nie opiera się on o wysokiej jakości sprzęt pancerny. Bo ten został już przez Ukraińców mocno przetrzebiony. Równie dobrze mogą to być stare transportery, motocykle, chińskie wózki golfowe - cokolwiek. I tak najważniejszym jego elementem są ludzie. No dobrze, ludzie to może za mocne słowo w rozumieniu rosyjskich dowódców. Są to jednostki, których zadaniem jest dostać się do opuszczonych w skutek nawały ogniowej linii ukraińskich i je zająć. Jeżeli się nie uda, to znaczy, że trzeba powtórzyć nawałę ogniową i zaatakować ponownie. W czasie takich ataków straty sięgają nieraz 90 i więcej % atakujących. Ma to nawet swoja nazwę - mięsne szturmy. 

Taki poziom strat nie mieści się w głowie przeciętnego człowieka zachodu. A jednak jest akceptowany przez dowódców i co najważniejsze przez społeczeństwo rosyjskie. Jednakże widać pewne problemy. Trzeba pamiętać, że Rosja nie prowadzi oficjalnej mobilizacji. Jej mięso armatnie pochodzi w dużej mierze z  więźniów, którym oferowane jest uwolnienie w zamian za walkę, mieszkańców zakaukazia i wszelkiej maści ludzi uznanych przez system za "zbędnych".  O brakach kadrowych Rosjan mogą świadczyć ich działania, takie jak ogołacanie z ludzi wszystkich możliwych jednostek wojskowych, w tym np przerabianie na piechotę załogi lotniskowca Kuzniecow, czy wysyłanie na front służb lotniskowych. Widać to też po zmniejszających się kryteriach. np kontrakt można podpisać już nie tylko po wyroku, ale w trakcie postępowania sądowego, wysyłaniu na front ludzi po 50 r.ż. czy chorych i rannych po krótkiej rekonwalescencji. 

Są to działania urągające wszelkiej logice (choćby przez drenaż fachowców) i zachodniemu rozumieniu humanitaryzmu. No ale cóż to rosja...

Równie źle wygląda sprawa po stronie Ukraińskiej, choć nieco z innych powodów. W pierwszej fazie wojny ochotników było więcej niż było uzbrojenia, mniejsze też były możliwości szkoleniowe. Obecnie proste rezerwy zostały już wyczerpane. Masę ludzi uciekło za granicę, nie wszyscy mają odwagę by walczyć, nie wszyscy czują taką potrzebę. Ukraińcy starali się też do pewnego stopnia chronić młodych ludzi i raczej nie wysyłać na pierwszą linię frontu 18 - 20kilkuletnich chłopaków. Wszak to oni maja odbudowywać Ukrainę o wojnie. Ale wojna na wyniszczenie powoduje gigantyczne straty. Stare wojsko jest zmęczone i jest go za mało. Dlatego rosyjski walec posuwa się wolno i systematycznie. Pewnym rozwiązaniem były by większe dostawy zachodniego sprzętu, zwłaszcza amunicji i pocisków dalekiego zasięgu, utrudniające Rosjanom przygotowywanie ataków, ale zachód wolno się w tej dziedzinie rozkręca. 

Dlatego ewentualne wprowadzenie nowych wojsk złożonych z Koreańczyków z północy było by groźniejsze niż można by w pierwszej chwili sądzić. Dlatego też, wydaje mi się, że w przyszłym roku będzie widać jakąś formę zamrażania konfliktu. Może jeszcze nie rozmów pokojowych, ale coś na zasadzie linii demarkacyjnej na półwyspie koreańskim. Bo jakoś nie widzę, żeby plan Zełeńskiego był realny. 

To oczywiście nie wyczerpuje tematu, ale wrzucam tekst jako zajawkę do dyskusji. 

Na koniec dla tych co nie czytali Sapkowskiego BPP to Biedna Pi...na Piechota. Bo to oni na froncie mają zawsze najbardziej przechlapane. 



Otaczający nas cyfrowy świat pełen jest spamu i hejtu, który często ukryty jest pod pozorami anonimowości. Dlatego postanowiłem pisać pod własnym imieniem i nazwiskiem. Nie wstydzę się własnych poglądów i wiem, że one zmieniają się w czasie i pod wpływem innych. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka