W Polsce mamy okres wielkiego wymierania. Normalnie w ciągu roku umiera nas ok 420-430 tys osób. Przez ostatnie 12 miesięcy zmarło o 130 tys. osób więcej. Z tego ok 70 tys oficjalnie na Covid. Co do reszty zdania są podzielone. Fanatyczni Covidianie mówią, że zgonów covidowych jest więcej, antyszczepionkowcy, że dużo mniej. Fakty są takie, że w trakcie pandemii spadła ilość hospitalizacji i wizyt lekarskich. Część specjalistów udziela porad zdalnie, część pacjentów rezygnuje z wizyt. Niezależnie od przyczyn, skutek jest znany. Co godzina umiera 14 osób, które mogły by żyć. Co godzina. 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. W trakcie zaduszkowych wizyt na cmentarzu uderzyła mnie liczba nowych grobów. Spora część dotyczy osób w wieku 40-50 lat. Młodzi. Tacy przecież nie umierają.
Tyle, że kiedy umierają tysiące zaczyna działać prawo wielkich liczb. Poza rodziną zmarłym interesują się wyłącznie statystycy. Chyba, że mówimy o śmierci znaczącej. Symbolicznej. Sławny aktor, muzyk, zaginiona dziewczyna. Czy tak jak ostatnio kobieta w ciąży. Rodzina nagłośniła sprawę, bo ponoć lekarze nie chcieli usunąć ciąży, żeby uratować matkę. Jaka jest prawda? To wie tylko lekarz, który podjął decyzję o sposobie leczenia. Lekarz i jego sumienie. Bo to, że dokumentacja medyczna będzie poprawna, jest moim zdaniem oczywiste. Prawda w tym przypadku będzie nieistotna. Jak to napisał Sapkowski w wiedźminie, prawda jest okruchem lodu.
Otaczający nas cyfrowy świat pełen jest spamu i hejtu, który często ukryty jest pod pozorami anonimowości. Dlatego postanowiłem pisać pod własnym imieniem i nazwiskiem. Nie wstydzę się własnych poglądów i wiem, że one zmieniają się w czasie i pod wpływem innych.
W związku z gwałtownym rozwojem SI dodałem do swojego profilu konto suppi. Tak, żeby było widać, że jestem człowiekiem z krwi i kości.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości