Trudno jest się zająć w miarę obiektywnie czymś, co jest sferą umowną w danej grupie ludzi/w danym społeczeństwie.
Nie widziałem większej potrzeby pisania o normach moralnych, póki nie zobaczyłem, jak wielką ilość piany wytwarza ona wsród ludzi, którzy opisują problemy związanych z aborcją. Najczęstszym i to RELATYWNYM argumentem jest tzw. "Moralność", a żeby było zabawnie, wzajemni oponenci zarzucają sobie (często wzajemnie) ze moralność interlokutora podlega RELATYWIZMOWI.
Czyż to nie jest absurdalne? Jaką trzeba mieć wewnętrzną bezczelność/arogancje/ignorancję =>do wyboru< aby móc zarzucać relatywizowanie czegoś, co samo w sobie JEST relatywne. Podkreślam, poniżej podane poglądy, nie są moimi osobistymi poglądami.
Geneza i założenia.
Znaczną część obrońców "życia poczętego" stanowią (w naszym kraju) katolicy - (pierwsza prawda "obj")
Opierają się oni w swoich "postulatach/nakazach" na piątym przykazaniu, rodem ze starego testamentu czyli
w "Księdze wyjścia" i "Księdze prawa powtórzonego"
wiadomo że "Stary Testament" jest pochodzenia semickiego (druga prawda "obj").
I to prawo, pochodzenia semickiego, ma dotyczyć NAS-Słowian-Polaków, niby w formie niezłomnej, że nie wolno zabijać.
I ci sami ludzie, którzy przekazują polskiemu społeczeństwu to piąte przykazanie (podkreślam) z "Księgi Prawa powtórzonego", nigdy nie przeciwstawiali się karze śmierci, w polskim ustawodawstwie, w formie zorganizowanej/zbiorowej, ale za to przeciw działaniom aborcyjnym, na kobietach w ciąży - już tak.
Czy to już nie jest relatywizm moralny??
Hipokryzja?
(Prawo moralne jest we mnie?) Tak tylko pytam. To było tak... na pierwszy rzut.
----------------------------------------------------------------------------
Mówi się o zabiciu człowieka, że każda czynność aborcyjna jest morderstwem nienarodzonego (tu uwaga) - CZŁOWIEKA.
Równocześnie podając religijno-filozoficzną definicję, od którego momentu jest człowiek, z tej definicji - dowiadujemy się kolejnej prawdy (trzeciej "obj")
że człowiek powstaje (uwaga!) w momencie połączenia się plemnika z komórką jajową i nie jest ważne, czy to połączenie nazywane pierwotnie "zygotą" ma dwie komórki, trzy, pięć, dziesięć, sto, tysiąc, czy ileś tam tysięcy, lub milionów. Trzeba się czegoś trzymać (w myśleniu religinym) i została podana na to "człowieczeństwo" taka właśnie definicja. Nie jest ważne że płód może nie mieć serca (jak w przypadku ciąży mojej znajomej), lub innych narządów wewnętrzych. Ważna jest synteza komórek, ale nie jest ważne, na jakim są etapie. Czy może coś przeoczyłem?
---------
Z tego co się orientuję, to prawodawstwo państwowe opiera się w większej części na wywodach/definicjach naukowych.
Weźmy pierwszy lepszy przykład z brzegu: Jazda pod wpływem alkoholu. Z tego co nam wiadomo, to nie religijne zdefiniowanie, w którym momencie człowiek stwarza niebezpieczeństwo, tylko naukowo ZDEFINIOWANE JEST, KIEDY człowiek NIE KONTROLUJE swojego organizmu, w stopniu umożliwiającym jego prowadzenie.
Z filozofii religijnej możemy dowiedzieć się tylko że prowadzenie pod wpływem alkoholu- nie jest moralne. To wszystko, żadnego wchodzenia w szczegóły, ile procent/promili alkoholu człowiek może mieć we krwi, aby móc uznać go, za człowieka postępującego pod wpływem alkoholu.
Szkoda że takiego luźnego podejścia nie ma w twierdzeniu, w którym momencie zaistniał człowiek w brzuchu kobiety. Ciekawostka.
-----
Załóżmy że podejście naukowe ratuje nas, ludzi, w definiowaniu pewnych zjawisk i pojęć, nie filozofia religijna.
Tak jak w przypadku określenia, w którym momencie człowiek jest pod wpływem alkoholu.
Czyli - mówiąć otwarcie i bez żadnego owijania w bawełnę= to NAUKA, a nie filozofia religina, pomogła zdefiniować (uwaga!) od którego momentu (czas) jest człowiek, a także czas, w jakim on umiera i przestaje być człowiekiem, a zaczyna być trupem/zwłokami/martwym organizmem. Koniec tego zdania można inaczej ująć ...... i przestaje być człowiekiem, a przekształca się w coś co inaczej określamy (ten byt) = czyli ciało,( które najczęściej ulegnie rozpadowi).
Należy zadać sobie pytanie, jak określa się koniec człowieczeństwa w danym organiźmie? Czyli zgon (?) W ostatnim stuleciu, zdefiniowanie tego uległo modyfikacji.
Do niedawna trwałe ustanie pracy serca określano jako zgon, dzięki postępowi naukowemu/medycznemu, za śmierć uważa się brak aktywności mózgowej, inaczej to określając, brak pracy mózgu.
Wróćmy do zdefiniowania filozoficzno-religijnego.., czy, będąc konsekwentnym filozofia-religijna nie powinna określić śmierci człowieka, jako jego rozpad (organiczny) do OSTATNIEJ jego (człowieka) KOMÓRKI??? Skoro z połączenia JUŻ DWÓCH komórek, czyli plemnika i jaja, w/g tej samej filozofi religijnej MAMY już człowieka! A może nastąpił tu brak konsekwencji? Czyli w samym źródle prawdy ("obj"x 5) mamy zaistniały relatywizm?
(gamety żeńskiej - http://pl.wikipedia.org/wiki/Kom%C3%B3rka_jajowa /// http://pl.wikipedia.org/wiki/Gameta /// http://pl.wikipedia.org/wiki/Zygota)
Porzućmy sferę religijną i może czas trzymać się konsekwentnie regulacji naukowej, na której POWINNO prawie zawsze opierać się ustawodastwo (szeroko rozumiane prawo), skoro doskonale wiemy kiedy kończy się życie w organiźmie ludzkim, to chyba już nie jest problemem określić - kiedy się ono zaczyna??
Dlaczego nie możemy przyjąć do wiadomości, że wtedy kiedy uruchamia się oraca mózgu, lub/i serca? Skoro już pogodziliśmy się z problemem definiowania, kiedy następuje śmierć??? Czy to takie trudne?
Chciałem dalej "pociągnąć" o moralności i jej regulowaniu (a więc KREOWANIU relatywizmu), w społeczeństwie, ale już się znużyłem (może kiedy indziej), dziękuję za rozumne przeczytanie. Jak to pisze red. Nacz. "Do następnego".
PS.
W sprawę aborcji jako takiej zasadniczo się nie wtrącam, jestem mężczyzną, więc nie mam tego czegoś, w czym twoży się łożysko/zygota/dziecko ... więc problem, przynajmniej do czasu potencjalengo porodu - średnio mnie dotyczy.
Pytanie z kręgu złośliwych: "Ile liczbowo/procentowo, jest niechcianych ciąż w państwie Watykan??"
;DDD
Ambiwalentny do większości zjawisk i zdarzeń. Tylko w skrajnych sytuacjach bezkompromisowy. Kpiący ze starej schematycznej mentalności, opierającej się na wzniosłych hasłach. __________________________________________________ Zbanowali mnie= Gadowski - po tym jak mu napisałem aby zjadł własne skarpety, a nie własny krawat, jak sam chciał się wykazać własnym "bohaterstwem". :)) = = Wszołek - Za symbol:":DD"-wyśmiałem go tak lakonicznie. Zbanował mnie także szczurbiurowy za to że napisałem mu że CAŁOWANIE W RĘKĘ BISKUPA JEST PERWERSJĄ @rybicki za to że mu przypomniałem słowa profesora Sadurskiego:"Że jest gów-arzem". @MarcinKasprzak za to że AUTENTYCZNIE ZMARTWIŁEM SIĘ ZDROWIEM @eski i jej zaproponowałem zbadanie działania przysadki mózgowej - jeszcze mi wmawia dziecko w brzuch że to był przejaw chamstwa, a nie troski z mojej strony. "I bądź tu dobrym człowiekiem i martw się kobietami po menopauzie..."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie