ŹRÓDŁO
Po 1989 roku oddano Polakom prawa polityczne, jednak nie oddano pełni praw gospodarczych.
W rezultacie w naszym kraju powstał hybrydowy system kapitalizmu dla wybranych i socjalizmu dla całej reszty.
Taka struktura społeczna ma ogromny wpływ na decyzje wyborcze Polaków, bo ludzie pozbawieni własności prywatnej często ulegają socjalnemu przekupstwu oraz nieodpowiedzialnej demagogii.
( )
zmiany przeprowadzone w Polsce po 1989 roku poszły w zupełnie innym kierunku. Elity okrągłostołowe nie dokonały restytucji majątkowej ani prawdziwego powszechnego uwłaszczenia obywateli, nie zadbały również o stworzenie warunków dla rozwoju szerokiej klasy średniej. W rezultacie patologicznej transformacji ogromna rzesza naszych rodaków nie posiada własności prywatnej, a podczas politycznych wyborów przejawia postawy roszczeniowe.
( )
Przemiany polityczno-gospodarcze przełomu lat 80 i 90 XX wieku dawały nadzieje na poprawę stanu majętności Polaków, lecz z obecnej perspektywy widać, iż były to nadzieje płonne. Proces „transformacji gospodarczej” pociągnął za sobą serię patologii, błędów i zaniechań. Kolejne rządy kierujące państwem po 1989 r. nie zwróciły obywatelom nieruchomości upaństwowionych w czasach stalinizmu. Ekipy sprawujące władzę bardzo dużo mówiły o „budowie kapitalizmu”, jednak
żadna z nich nie przeprowadziła akcji szerokiego uwłaszczenia obywateli majątkiem państwowym, który ci obywatele wypracowali w epoce PRL.
Okrągłostołowym władzom Polski nie zależało na powstaniu szerokiej krajowej klasy średniej. Polityka większości rządów po 1989 roku opierała rozwój kraju na zagranicznych inwestycjach i na obcym kapitale, w którego ręce przeszła spora część dużych przedsiębiorstw. Proces ten obarczony był poważnymi nadużyciami. Zdarzało się, że sprzedawano nowoczesny zakład za kwotę stanowiącą jego kilkuletni dochód. Były również przypadki kupowania przez zagraniczne firmy polskich przedsiębiorstw z tej samej branży i likwidowania ich, aby nie stanowiły rynkowej konkurencji. Ekonomista prof. Witold Kieżun, autor książki pt. „Patologia transformacji”, w oparciu o wieloletnie badania dowodzi, iż część prywatyzowanego majątku sprzedawano za ułamek realnej wartości, a podczas transakcji dochodziło do przypadków korupcji.
Rządzący Polską po 1989 r., kierując się wskazówkami zachodnich doradców, stawiali wielki zagraniczny kapitał w pozycji uprzywilejowanej wobec reszty przedsiębiorstw. Bogate zachodnie firmy, które inwestowały w tworzonych na terenie Polski specjalnych strefach ekonomicznych, otrzymywały od państwa przeróżne ulgi oraz prawne ułatwienia, o jakich przeciętny polski przedsiębiorca mógł jedynie pomarzyć. W rezultacie takiej polityki Polska została w znacznym stopniu skolonizowana przez wielkie korporacje, a Polacy stali się tanią siłą roboczą.
Spora część prywatyzowanych dóbr trafiła w ręce przedstawicieli aparatu władzy z czasów PRL. Mieli oni rozeznanie w zasobach państwa, kontrolowali również państwowe banki i instytucje publiczne. Dochodziło czasami do paradoksu, że dotychczasowy dyrektor państwowego zakładu kupował go na prywatną własność, a kredyt na zakup brał w państwowym banku kierowanym przez prezesa wywodzącego się również z dotychczasowego aparatu władzy. Proceder ten zapisał się w pamięci Polaków jako „uwłaszczenie nomenklatury” i często jest przedstawiany jako akcja rabunku majątku narodowego przez dawnych komunistów, którzy „zamienili książeczki partyjne na książeczki czekowe”.
– Istota transformacji po 1989 r. nie polegała na tym, że ustrój socjalistyczny zaczęliśmy zamieniać na ustrój wolnorynkowy, ale na tym, żeby komunistyczna nomenklatura partyjna uwłaszczyła się na majątku państwowym, zamieniając władzę polityczną na ekonomiczną. A wiadomo, że kto ma władzę ekonomiczną, ten wpływa na politykę. Ekipa Jaruzelskiego, która dokooptowała część opozycjonistów przekupionych posadami rządowymi, dokonała takiej oto transformacji, że to oni stali się kapitalistami, natomiast reszta obywateli nadal tkwiła w socjalizmie. W ten sposób wytworzył się w Polsce system hybrydowy: kapitalizmu dla wybranych i socjalizmu dla całej reszty. Ta chora struktura utrzymuje się i utrwala, ponieważ wąska grupa, która przejęła olbrzymi majątek, dba o to aby nie mieć konkurencji i tworzy bariery prawne, żeby inni nie mogli się wedrzeć na rynek – mówi Marian Miszalski, publicysta i działacz opozycji antysocjalistycznej w czasach PRL, komentując rezultaty rządów okrągłostołowych.
( )
Upadek realnego socjalizmu i przemiany rozpoczęte w 1989 r. budziły nadzieje, iż Polacy nareszcie staną się narodem przedsiębiorców i właścicieli. Jednak z perspektywy trzech dekad widzimy, że tamte marzenia się nie ziściły. Szeroka klasa średnia nie powstała głównie dlatego, bo nie życzyli sobie tego ludzie, którzy od 30 lat sprawują władzę nad Polską. Cóż… Łatwiej jest przecież rządzić masą biedoty, której przychylność można kupić zapomogą socjalną, niż ludźmi majętnymi wiedzącymi na czym polega gospodarowanie i gotowymi pokazać politykom, kto komu powinien służyć.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo