Minęło 160 lat od wynalezienia przez Francuza Gastona Planté akumulatora kwasowo-ołowiowego. Mimo konkurencji ze strony, kolejno pojawiających się, akumulatorów niklowo-kadmowych (NiCd), niklowo-metalowo-wodorkowych (NiMH), czy wreszcie litowo-jonowych (Li-ion), akumulatory ołowiowe stanowią 70% światowego wolumenu i jest mała szansa na to, że zejdą ze sceny jako relikt przeszłości. Najgroźniejszy konkurent, akumulatory Li-ion miały być przyszłością magazynowania energii w różnych skalach, ponieważ ich parametry, a przede wszystkim gęstość energii o,889 MJ/kg (kwasowo-ołowiowy – 0.09 MJ/kg) i znacznie wyższa trwałość, wydawałyby się nie do pokonania. Jednak użyteczność techniczna jest weryfikowana ekonomicznie, a tu technologia kwasowo-ołowiowa jest najtańsza.
Dlatego też amerykańskie Consortium for Battery Innovation (https://batteryinnovation.org) rozpoczęło przy udziale Argonne National Laboratory program badawczo-rozwojowy w dziedzinie akumulatorów ołowiowych. Badania wspiera Departament Energii Stanów Zjednoczonych DOE z powodów strategicznych. Otóż do produkcji akumulatorów litowo- jonowych potrzebne są surowce pochodzące z niestabilnych regionów. Prawie 70% podaży kobaltu pochodzi z Republiki Konga, gdzie do jego użycia wykorzystywane są nota bene dzieci, natomiast lit (właściwie związki litu) pochodzi głównie z Chin Chile, Argentyny i Zimbabwe.
W ciągu ostatnich 20 lat trwałość akumulatorów kwasowo-ołowiowych wzrosła o 35%, możliwość recyklingu to 99% (podczas gdy litowo-jonowych 5%), także spodziewane jest dalsze powiększanie trwałości i poprawienie innych parametrów, dzięki szczegółowym badaniom procesów ładowania i rozładowywania, które dotychczas nie zostały dokładnie wyjaśnione. Przedsięwzięcie badawczo rozwojowe komentuje Venkat Srinivasan, dyrektor Argonne Collaborative Centre for Energy Storage Science: „Te wiodące firmy z branży wiodących producentów akumulatorów chcą przeprowadzać przedkonkurencyjne prace badawczo-rozwojowe, wykorzystując jedne z najbardziej zaawansowanych narzędzi, technik i możliwości w Argonne…” – powiedział. Oczywiście akumulatory litowo-jonowe będą również dalej rozwijane i ich udział w wielu segmentach rynku jest bezsporny.
A teraz mała anegdotka. Na blogu ekologicznego bojownika threeme, znając powyższe informacje, pozwoliłem sobie zamieścić komentarz: "Jak na razie, to rozwiązania akumulatorów mają po kilkadziesiąt lat i lepiej, a ostatnio zaczęto "przepraszać" nawet akumulatory ołowiowo-kwasowe, że takie złe wcale nie są." Za ten komentarz bloger SNAFU, w notce threeme „Prof. Richar Lindzen - notka dla @Logicznie myślący”, napisał o mnie: „Ten człowiek -- musi, co zramolały, zgalaretowaciały kapeć -- własnie ze swoją wiedzą pozstał jakies 40 lat w tyle. Nie zauważała sierota, że od 40 lat własnie dokonuje się stały bardzo szybki postęp w dziedzinie akumulatorów”. Dalej bloger SNAFU ciągnie temat w podobnym stylu. Teraz pointa. Bloger SNAFU twierdzi, że będąc emerytowanym profesorem pisze podręcznik, w którym jest rozdział o akumulatorach. Śmiać się, czy płakać?
Inne tematy w dziale Technologie