Rzecznik Praw Obywatelskich dr Adam Bodnar kilka dni temu włączył się do gorącej dyskusji o motywach jakie mogły pchnąć prymitywnego gdańskiego kryminalistę kasiarza do zabójstwa Pawła Adamowicza. W rozmowie z Onetem (17 stycznia) RPO powiedział między innymi:
Do jakich mediów potencjalnie mógł mieć dostęp Stefan W.? Jeżeli on był zamknięty, korzystał tylko z mediów, które są tzw. telewizją naziemną. (…) Nie miał dostępu do internetu ani telewizji kodowanej. (…) Kanał informacyjny, który jest nadawany całą dobę, to TVP Info. Moim zdaniem jest to jedna z kwestii, które należałoby w tej sprawie wyjaśnić. Jakie mogą być konsekwencje braku możliwości dostępu do pluralizmu poglądów i czy to mogło mieć wpływ także na zachowanie.
Nad wypowiedziami Bodnara (nie tylko ta dla Onetu, podobne opinie przedstawiał w wywiadzie dla Gazety Wyborczej) nie można przejść do porządku dziennego. W końcu jest to jeden z ważniejszychorganów państwowych i według Konstytucji (art. 208):
1. Rzecznik Praw Obywatelskich stoi na straży wolności i praw człowieka i obywatela określonych w Konstytucji oraz w innych aktach normatywnych.
2. Zakres i sposób działania Rzecznika Praw Obywatelskich określa ustawa .
Co mogło być powodem takich stwierdzeń Adama Bodnara? Wydaje się, że są tutaj tylko dwie alternatywy:
1. RPO Adam Bodnar wierzy w to co mówi.
Wierzy i dostrzega realne zagrożenie obywateli Polski z powodu oglądania przez więźniów programów informacyjnych telewizji publicznej. Zagrożenie, jak rozumiem Bodnara, bardzo realne, w końcu przecież zginął prezydent Gdańska.
2. RPO Adam Bodnar nie wierzy w to co mówi.
Nie wierzy i jego wypowiedzi dla mediów są niczym innym jak włączaniem się, w bardzo nieładny sposób, wykorzystując tragedię gdańską, w bieżącą politykę.
Jeżeli RPO naprawdę wierzy w zagrożenie jakie niesie ze sobą oglądanie telewizji przez więźniów, to powinien czym prędzej, bez zwłoki podjąć intensywne działania. Jeżeli naprawdę wierzy, że więźniowie, którzy w trakcie odbywania kary oglądają telewizję publiczną mogą stać się śmiertelnym zagrożeniem dla obywateli, to nie powinien marnować ani chwili, nawet tej na udzielanie wywiadów, tylko działać. Przecież codziennie więzienia opuszczają setki (a może i tysiące) więźniów, którzy... No właśnie. Działanie RPO jest wówczas wskazane również dlatego, że w Ustawie o Rzeczniku Praw Obywatelskich czytamy miedzy innymi (art.1 pkt.4):
Rzecznik wykonuje funkcje organu wizytującego do spraw zapobiegania torturom i innemu okrutnemu, nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu (krajowy mechanizm prewencji) w rozumieniu Protokołu fakultatywnego do Konwencji w sprawie zakazu stosowania tortur oraz innego okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania, przyjętego przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku dnia 18 grudnia 2002 r.
RPO musi więc zadbać o samych więźniów. Nie może pozwolić, żeby byli oni codziennie "torturowani" zmuszaniem do oglądania telewizji publicznej*.
Jednak nie słyszałem, żeby RPO podjął jakiekolwiek działania, które być może mogłyby uratować życie i zdrowie wielu z nas. Można więc mieć podstawy do powątpiewania, że RPO wierzy w to co mówi.
Jeżeli natomiast RPO nie wierzy w to co mówi i jego słowa są tylko i wyłącznie włączaniem się w bieżącą politykę, to sprawa jest równie (a może nawet bardziej) poważna. Pomijam (chociaż nie powinienem, ale nie chcę rozwijać tematu) fakt, że takie zachowanie jest niezgodne z tym do czego rzecznik, jako organ konstytucyjny, został powołany. Sprawa jest poważna ponieważ Adam Bodnar wypowiadając się w taki sposób może wzbudzać poważny niepokój obywateli, których jest rzecznikiem. Ktoś kto za dobrą monetę przyjmie jego wypowiedzi może mieć uzasadnione obawy w kontaktach ludźmi. I to nie tylko z byłymi więźniami, którzy, jak sugeruje Bodnar, mogą zabić z tego powodu, że oglądali telewizję publiczną. Bardzo łatwo można przecież wyobrazić sobie, że sugestie RPO ktoś (logicznie rozumując - słusznie) uogólni. I na przykład gdy zorientuje się, że sąsiad ogląda codziennie TVP Info, a z kolei jego źródłem informacji jest opowiedzmy TVN24 (lub odwrotnie), to, idąc za tokiem myślenia RPO, sytuacja robi się niebezpieczna.
Niezależnie od tego, która alternatywa ma miejsce w przypadku cytowanych wypowiedzi RPO, nie jest to zachowanie odpowiednie. Jeżeli wierzy w to co mówi to dlaczego nie robi niczego aby wyciągnąć więźniów z tragicznej sytuacji w jakiej się znaleźli. Idąc do miejsca odosobnienia jako na przykład złodzieje mogą, po tym jak za dużo oglądać będą telewizję publiczną, zostać bezwzględnymi mordercami. Rzecznik nie podejmuje jednak żadnych działań, żeby temu zapobiec. Jeżeli natomiast RPO po prostu „bawi się w politykę”, to jest, być może jeszcze bardziej niebezpieczne. Co poniektórzy mogą mu dać wiarę, że ludzie (więźniowie, ale równie dobrze i sąsiad, kolega z pracy, członek rodziny), którzy zbyt długo śledzą telewizję publiczną mogą stanowić śmiertelne zagrożenie. A co będzie jeśli postanowią wówczas uruchomić działania zapobiegawcze i zaatakują pierwsi – we własnej obronie oczywiście. I gdy któregoś dnia okaże się, że sąsiad zabił sąsiada, bo obawiał się go, gdyż ten oglądał „niewłaściwy” kanał telewizyjny, a usłyszał z ust Rzecznika Praw Obywatelskich, że to może pchnąć takich ludzi do morderstwa i postanowił przeciwdziałać? Niemożliwe? Według RPO to możliwe, skoro na poważnie twierdzi, że mogło to być powodem tragedii w Gdańsku.
* Według Służb Więziennej skazani mają możliwość oglądania różnych kanałów telewizyjnych.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo