Jak donoszą media (i blogerzy Salonu - tutaj), Holendrzy idą w ślady Irlandczyków i nie chcą wydać Polsce 11 ściganych na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA). Międzynarodowa Izba Pomocy Prawnej w Amsterdamie uważa, że istnieje zagrożenie co do rzetelności procesu:
IRK niepokoi się o niezależność polskiego wymiaru sprawiedliwości i konsekwencji, jakie się z tym wiążą dla sprawiedliwego procesu wobec oskarżonych. Z tego powodu na wcześniejszym etapie we wszystkich sprawach zadano pytania polskim władzom. Powinny one dostarczyć wyjaśnień w sprawie niezależności sądów, które będą się zajmować sprawami kryminalnymi przeciwko podejrzanym.
Informacja, która przewinęła się przez większość polskich mediów, jest różnie komentowana. Niektórzy, jak na przykład szef Iustitii Krystian Markiewicz z trudem ukrywają satysfakcję (a w rzeczywistości cieszą się jak dzieci), że znowu (według nich) ktoś dokopuje rządzącym w Polsce, czyli PiSowi:
Wcześniej realizacja Europejskich Nakazów Aresztowania między Polską a innymi krajami członkowskimi UE to była rutyna, automat. A dziś zaczynają się "schody". To pokazuje, jak głęboko rządzący - poprzez swoje "reformy" - podważyli zaufanie do polskiego wymiaru sprawiedliwości
Innych oburza decyzja Holendrów, gdyż dopatrują się w niej walki z rządzącą w Polsce ekipą i jednocześnie są zirytowani wypowiedziami szefa Iustitii:
Szokująca decyzja amsterdamskiego sądu nie dziwi, gdy weźmie się pod uwagę kłamliwą narrację polskich środowisk politycznych i sędziowskich. Ciągłe podważanie reformy sądownictwa, pielgrzymki przedstawicieli „Iustitii” do Brukseli i histeria „kasty” sędziowskiej w Europie przynoszą negatywne dla Polski skutki.
Dla mnie decyzja holenderskiego sądu (na podstawie opinii Międzynarodowej Izby Pomocy Prawnej) jest oczywistą żółtą kartką dla polskich sądów. Skoro (po raz kolejny) Holendrzy (a wcześniej Irlandczycy) obawiają się o los ściganych przez polskie sądy podejrzanych to znaczy, że nie mają do polskich sądów zaufania, powątpiewają w ich rzetelność, uczciwość i w związku z tym boją się, że jedenastu podejrzanym grozi niesprawiedliwy proces. I nie ma tutaj znaczenia fakt wprowadzanych zmian w polskim systemie sprawiedliwości. Jeżeli Holendrzy mieliby pełne zaufanie do polskich sędziów (nie do rządu ani do większości parlamentarnej, tylko do sędziów, w końcu to oni wydają wyroki), to nie mieliby obaw co do rzetelnych procesów. Argumentują oni swoje obawy wątpliwościami co do niezależności sądów. No, ale skoro ci sędziowie są tak krystalicznie uczciwi, jak próbuje się nam wmawiać, to nie ma przecież takiej możliwości, aby ulegli jakimkolwiek naciskom.
A może jest tak, że Holendrzy mają jakieś informacje, których nie chcą nam przekazać na temat uczciwości polskich sędziów? Może wiedzą lub podejrzewają, że jest wśród nich wielu takich, którym daleko do uczciwości i nie chcą, żeby jedenastu podejrzanych trafiło w ich ręce? Może nie mają zaufania do prezes Małgorzaty Gersdorf i sposobu w jaki sprawuje ona i jej urząd nadzór nad resztą sędziów? W takiej sytuacji byłoby najprościej, żeby jednak podzielili się swoją wiedzą i ujawnili nazwiska tych sędziów. Tak, czy siak nie ulega dla mnie wątpliwości, że decyzja holenderskiego sądu jest dużym policzkiem dla polskiego wymiaru sprawiedliwości, a w szczególności dla polskich sędziów. I jeżeli prezes Iustitii uważa, że polskie sądy są sprawiedliwe, uczciwe i poza podejrzeniem, to powinien (zamiast uderzać w rządzących) w pierwszej kolejności zażądać wyjaśnień od holenderskich kolegów po fachu.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo