Jedna z dzisiejszych salonowych notek, będąca przedrukiem artykułu z tygodnika, którego nie czytam już co najmniej od 15 lat podaje, "miażdżącą" środowisko Prawa i Sprawiedliwości, informację o tym jak partia ta wykorzystuje internetowych trolli w walce politycznej. W związku z wnioskami jakie autorzy wyciągnęli z raportu Computational Propaganda Research Project postanowiłem w podobny sposób dokonać analizy zjawiska równie istotnego (a może nawet ważniejszego) dla codziennego życia Polaków jak ten omówiony w notce i artykule Newsweeka. Mam na myśli problem środowiska naturalnego w Polsce. W opublikowanym w 2014 roku, w popularnym w niektórych kręgach dzienniku, artykule znajdziemy szokujące informacje na temat codziennego życia ludzi związanych z Newsweekiem, nie wyłączając samego redaktora naczelnego, oraz ich katastrofalnym wpływie na środowisko naturalne Polski i (w pewnym stopniu) reszty świata. W artykule GW omówiona została książka Floriana Wernera Ciemna materia. Historia gówna. Z artykułu niezbicie wynika, że ludzie związani z Newsweekiem, regularnie i bez skrupułów doprowadzają zarówno siebie jak i środowisko naturalne do opłakanego stanu. Wszyscy oni od pierwszych do ostatnich chwil swojego życia mają nieustanny kontakt z fekaliami.
Każdy z nich, według gazety, defekuje jeden - dwa razy dziennie. Gazeta bez ogródek informuje, że ludzie ci już po prostu tacy są. Jak można przeczytać w artykule ich życie rozpoczyna się kontaktem z gównem, zwanym przez mikrobiologów skażeniem fekalnym. I niestety życie kończą wydalając finalną kupę.
Według gazety zarówno naczelny Newsweeka jak i pewnie pozostali członkowie zespołu śmiało mogliby podpisać się pod słowami Nie będzie przesadą ani metaforą stwierdzenie, że rozpoczynamy je (życie - przypis venivici) z gównem na ustach a kończymy z gównem na odbycie a pomiędzy - cokolwiek byśmy jedli, i tak stanie się gównem. Wszyscy jesteśmy gównożercami.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo