Jeszcze 150 lat po śmierci Dobosz (Ołeksa Dowbusz) był postrachem polskich dzieci.
Już z rok chyba umiem na pamięć tę pieśń:
„Kiedy ranne wstają zorze“
a dziś dopiero dowiedziałem się kto ją ułożył. Oto ułożył ją Franciszek Karpiński przed stu laty przeszło, bo już blisko sto pięćdziesiąt lat temu jak się urodził. I jeszcze jak to było, to zupełnie jak w bajce!
Rodzice tego Franciszka Karpińskiego mieszkali w takiej małej wioseczce, a dokoła niej były to lasy, to bory, a dzikość taka, że strach, i zaraz znowu niedaleko były góry wielkie, wysokie, a w tych górach i w tych lasach byli zbóje. Ja zawsze myślałem, że nam Joasia tylko tak, dla zabawy, o zbójach powiada, a to naprawdę. Otóż najstarszym dowódcą między tymi zbójami był Dobosz. Ludzie go się okrutnie bali i myśleli nawet, że on takie czary zna, że go kulka trafić nie może. No, co to, to znów nieprawda! Bo czarów nie ma na świecie, a Dobosza kulka pewnoby trafiła, żeby się taki zuch znalazł, coby go wziął dobrze na cel. Otóż ten Dobosz po górach, po lasach ze swymi opryszkami chodził, podróżnych napastował, obdzierał i ledwo ich z życiem puszczał. A i do wiosek okolicznych zachodził czasem. Więc był tak wielki strach na dziesięć mil i więcej dokoła, że kiedy nocą pies zaszczekał, to już się ludzie budzili i mówili szczękając zębami: Oho! Dobosz idzie!
A co? to nie żarty z takim opryszkiem!
Całość tutaj: Maria Konopnicka - "Kiedy ranne"
Po kolejnych ponad stu latach Dobosz (filmowy) znowu niektórych straszy. Nim straszą. Ci użyteczni?
Oho! Dobosz idzie! A niech sobie idzie.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo