Kandydatka włączyła detektory, użyła kalkulatory i wyszło jej, że czas się odezwać. Protektory, podobne kombinatory i gladiatory poparły, że czas opuścić inkubatory, bo ileż można być jak te domatory, czy inne sanatory. Uruchomiła więc swoje oratory i pobiegła w prowokatory. Niestety, zaspały administratory i puściły zawory. I zaś w reasekuratory pójdą interpretatory, uruchomią autoanalizatory, by uciec od samolikwidatory.
Półamatory, nie będą z nich triumfatory i nie szampan będzie lał się w saturatory .
I tylko natura ze śmiechu pęka. Było z niej drwić?
Inne tematy w dziale Polityka