Janusz Sujecki przedstawia się jako historyk, varsavianista i społecznik. Lubi bywać i brylować. Szczególnie na prawicowych i niepodległościowych salonach. Jest szarą eminencją w Urzędzie Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. To z nim konsultuje swoje decyzje Jakub Lewicki – powołany przez rząd PiS Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków. Decyzje, od których zależy rozwój Warszawy i setki inwestycji w naszym mieście.
Jednak ten bywalec i aktywista skrzętnie skrywa tajemnicę swojej przeszłości. Przeszłości, dodajmy, bardzo niechlubnej. Okazuje się, że w czasach PRL Sujecki był niezwykle zaangażowanym działaczem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Z dokumentów jakimi dysponuje Instytut Pamięci Narodowej wynika, że Sujecki był w 1987 roku delegowany przez PZPR na wyjazd służbowy do ZSRR, ale przede wszystkim, że był w tym czasie pracownikiem Akademii Nauk Społecznych – kuźni kadr PZPR.
Akademia Nauk Społecznych nie była zwykłą szkołą wyższą. Powstała w 1984 roku jako uczelnia afiliowana przy Komitecie Centralnym PZPR. Kształciła kadry dla partii komunistycznej i struktur komunistycznego państwa. Dlatego władze PZPR szczególnie dbały o odpowiedni dobór kadr do swojej uczelni. Pracować tam mogli wyłącznie towarzysze w stu procentach „pewni” i oddani sprawie budowy socjalistycznej Ojczyzny. Takim właśnie oddanym i lojalnym wobec PZPR działaczem był Janusz Sujecki.
W wolnej Polsce takie osoby powinien spotkać ostracyzm. Taka osoba nie powinna się cieszyć niczyim zaufaniem zawodowym czy społecznym. A jednak w przypadku pana Sujeckiego, ale także wielu innych komunistycznych aparatczyków tak się nie stało. Nadal chodzą z podniesioną głową, pełnią funkcje publiczne i śmieją się w twarz ofiarom komunistycznych represji.
Inne tematy w dziale Polityka