Złożyłem niedawno wizytę mojemu przyjacielowi Pawłowi. Był on przygnębiony. Nie stać go jednak na samochód, który tak bardzo chciał nabyć. Nawet kredytu nie dostał. To znaczy dostałby, gdyby zgodził się na lichwę. No tak, za za Pawłową zapłatę bank musi być stać na kolejne 3 auta dla siebie; i to praktycznie bez żadnego ryzyka.
Mówi się, że kredyt to najtańsza forma pieniądza. Jest tak, bo składamy się na nią wszyscy, nawet ci co w bankach mają tylko oszczędności.
Słusznie Paweł nie poszedł do firmy pożyczkowej. To dopiero lichwa. Ale czy fakt, że parabanki stosują nawet kilkutysięczne oprocentowanie pożyczek zarabiają więcej niż banki? No raczej nie. One zazwyczaj ryzykują pieniędzmy własnymi (często też niestety klienckimi), ale nie są odpowiedzialne za dodruk pieniędzy.
Telewizja straszy nas parabankami, Donald zapowiada walkę o uciśnionych. Ale czy nie jest to tylko leczenie skutków. Tego właśnie, że państwo oddało już dawno władzę bankierom. Dzięki temu państwa będą po wsze czasy zadłużone, ludziom zawsze będzie brakować na spłatę pożyczek i zwracać się będą do róznych cwaniaczków.
Państwu na rękę jest walka z płotkami, bo dzięki temu można od czasu do czasu rzucić jakiś ochłap głodnemu społeczeństwu. A Pawła nadal nie będzie stać na porządne autko.
Inne tematy w dziale Rozmaitości