Termin ,,eutanazja” pochodzi od greckiego słowa euthanasia, co znaczy ‘dobra śmierć’.
Współcześnie brakuje odpowiedniej definicji tego niezwykle kontrowersyjnego zjawiska.
Problem eutanazji polega na określeniu, co jest ważniejsze- prawo do życia czy prawo do śmierci. Zwolennicy uważają, że człowiek wybierając moment śmierci, uwalnia się od zbędnego cierpienia; według nich eutanazja jest sposobem na godne odejście z tego świata.
Przeciwnicy „śmierci na życzenie” (do których ja także należę) są zdania, że człowiek powinien żyć, dopóki Bóg nie odwoła go z tego świata.
Eutanazja nie dotyczy tylko osoby dobrowolnie decydującej się na śmierć. Najczęściej zaangażowani są w nią lekarze, najbliższa rodzina chorego i inne osoby. Oni wszyscy zostają włączeni w ten proceder, ze wszystkimi jego konsekwencjami, związanymi z nienaturalną (bo wymuszoną przez człowieka) śmiercią. Pomoc w eutanazji (odebraniu komuś życia) nie pozostaje bez wpływu na psychikę ludzką.
Nam ludziom trudno jest ocenić w niektórych przypadkach, czy chory ma szansę na przeżycie, czy stosowana terapia ma sens. Nie mam pojęcia, jak zachowałbym się wobec człowieka, który przeżywa okropne cierpienia i prosi o śmierć. Nie życzę nikomu bycia w takiej sytuacji. Konieczność wyboru między życiem w cierpieniu, a śmiercią (która sama w sobie jest zła) przerasta człowieka. Umożliwienie człowiekowi podjęcia decyzji o przedwczesnym zakończeniu życia niesie za sobą wielkie zagrożenie. Życie dostaliśmy od Boga, nie jest ono jednak naszą własnością, towarem którym możemy rozporządzać. Eutanazja w swoim pierwotnym znaczeniu (dobra śmierć) to stan, w którym chory umiera bez niczyjej „pomocy”, zgodnie z naturą. Nie musi się spieszyć ze śmiercią, ma prawo żyć dopóki Bóg pozwoli.
Eutanazja to przywłaszczanie sobie przez człowieka możliwości decydowania o życiu i śmierci, a więc jest w swojej istocie zabójstwem, tak więc winna być oceniana tak jak inne wykroczenia przeciwko V przykazaniu: nie zabijaj. Ciężar grzechu eutanazji zależy od różnych czynników, przede wszystkim od sytuacji chorego (cierpienie, bezskuteczność leczenia). Nie można potępiać człowieka, który zdecydował się na eutanazję, chociaż jest ona zła. Zazwyczaj jest aktem desperacji, niemożliwości sprostania wyzwaniu, czyli cierpieniu.
Pomoc w eutanazji jest najczęściej uzasadniona współczuciem drugiej osobie, wymaga śmiałej decyzji. Nie jest to jednak forma prawdziwej, pełnej miłości chrześcijańskiej, która nakazuje przede wszystkim zadbanie o godne odejście bliźniego z tego świata.
Prawne zalegalizowanie eutanazji to jeden z pierwszych kroków do całkowitego przyzwolenia na zabijanie. Zło potrafi bardzo szybko się rozprzestrzeniać. Gdy przyjmiemy, że eutanazję będziemy dokonywać tylko w szczególnych przypadkach, za chwilę będziemy debatować nad rozszerzeniem prawa do przedwczesnego zakończenia życia chorego. Nie potrafimy zapanować nad naszą naturą, która osiągnąwszy coś, stara się zdobyć jeszcze więcej.
Kolejne pytanie: kto miałby dokonywać eutanazji? Lekarze? Osoby, których zadaniem jest ratowaniem życia ludzkiego, miałyby się teraz zastanawiać, czy nie lepiej byłoby je zakończyć. Służba zdrowia zamieniłaby się w „służbę śmierci”.
Czy eutanazja to dobra śmierć? Nie. Odbiera człowiekowi sens godnego umierania, nadaje życiu rangę towaru, który nie nadając się do użycia jest niszczony.
Inne tematy w dziale Rozmaitości