Złotowa wartość długu publicznego Polski jest zależna od kursu walutowego, gdyż część długu jest denominowana w walutach obcych. Gdy wiosną 2011 r. w artykule Dlaczego PO i PiS nie chcą rządzić? poważnie rozważano przy jakim kursie walutowym polski dług publiczny przekroczy poziom 55 % PKB, wydawało się to science fiction. Kto wtedy brał na poważnie scenariusz, który miał ziścić się przy kursie ok. 4,44 zł/euro? Nawet późniejsze analizy zachodnie (wzmiankowane w Młodzi do odstrzału: kryzys i wojna) o progu 4,24 zł/euro wydawały się dalekie od spełnienia. Dzisiaj kurs wynosi 4,32 zł/euro. Polski dług publiczny właśnie przekracza ostrożnościowy poziom 55 % PKB, który w świetle aktualnego ustawodawstwa wymusi zrównoważenie budżetu na 2013 r. Konieczne dostosowanie fiskalne w obecnych warunkach grzebie szanse na wzrost gospodarczy.
Jednocześnie coraz mocniej zaczynają oddziaływać negatywne czynniki, których wystąpienie przewidziano ponad dwa lata temu.
W O naturze kryzysu ostrzegano przed pęknięciem spekulacyjnej bańki na nieruchomościach. Po ponad pół roku od końca 2010 r. Narodowy Bank Polski przyznał, że w 2010 r. wystąpił kryzys na rynku nieruchomości, który w szczególności pociągnie za sobą lawinę bankructw deweloperów.
W Najwięksi bankruci w Europie ostrzegano przed pociągnięciem największych polskich banków w przepaść przez tonące zagraniczne banki matki. Dzisiaj europejski system bankowy drży w posadach przed bankructwami o skali przekraczającej plajtę Lehman Brothers w 2008 r. Szybkie zapewnienia prezesa NBP o bezpieczeństwie banków w Polsce stały się kpiną. Równocześnie bowiem NBP ujawnił, że w lipcu 2011 r. rząd Rzeczypospolitej Polskiej wytransferował za granicę i ulokował na kontach w zachodnich bankach drobne 3 mld euro. To rzeczywisty wskaźnik zaufania do banków w Polsce. I to przez kogo, samego ministra finansów. A może manewr gdyby trzeba było pakować manatki?
Ponadto spowolnienie gospodarcze i depresja przełoży się na niższe wpływy podatkowe i wyższe wydatki (zasiłki dla bezrobotnych) co oznacza nici z rządowego planu obniżenia deficytu budżetowego poniżej 3 % PKB. Niemcy pewnie już szykują restrykcje. Przykład Grecji się kłania.
Dlaczego tytułowy październik? Władze w Polsce robią wszystko, aby ukryć przejawy kryzysu. Uciekają się do manipulacji rynkami finansowymi oraz informacjami statystycznymi. W szczególności 9 września 2011 r. Bank Gospodarstwa Krajowego w ciągu 5 min. sprzedał prawdopodobnie na zlecenie rządu kilkaset milionów euro. Celem było umocnienie złotego. Pomogło. Na jeden dzień...
Manipulacja to strategia zarówno rządu, jak i opozycji do chwili wyborów parlamentarnych. Tematy zastępcze, debatowanie o debatach, a konkretów o obecnej sytuacji zero.
Sytuacja robi się coraz bardziej napięta. Spirala pesymizmu powstrzymywania się od konsumpcji i inwestycji wyzwoli się i rozkręci tuż po wyborach (Polska u progu kryzysu gospodarczego). Dynamika konsumpcji (spożycie indywidualne) już spada. Polacy czują, że będzie źle i przygotowują się na złe czasy.
Napięcia są tak duże, że jak najszybsze wybory są jedynym ratunkiem dla partii okrągłostołowych, aby utrzymać status quo i nie oddać raz zdobytej dwadzieścia lat temu władzy. Bez względu na prawo. Bez względu na wolności obywatelskie. Bez względu na demokrację. Za wszelką cenę...
Urodzony w 1970 w Gdyni. Żonaty, ojciec trzech synów. Absolwent Finansów i Bankowości Uniwersytetu Gdańskiego. Specjalista prawa nieruchomości. Od 1998 wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Właścicieli Nieruchomości.
Nagrody i wyróżnienia:
1987 finalista Olimpiady Fizycznej
1993 Nagroda rektora UG II stopnia
1994 Nagroda rektora UG I stopnia
1995 I lokata ukończenia studiów na UG
1995 wyróżnienie w konkursie „Rzeczpospolitej” oraz Coopers & Lybrands na artykuł o kierunkach rozwoju gospodarki polskiej do 2005.
Miłośnik książek, nauk ścisłych i historii.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka