Tomasz Urbaś Tomasz Urbaś
553
BLOG

Dwie postawy, dwa raporty

Tomasz Urbaś Tomasz Urbaś Polityka Obserwuj notkę 2

Tragiczne zdarzenie lub fatalna sytuacja mogą wywołać dwie reakcje. Chłodną, analityczną diagnozę i wytyczenie sposobów wyjścia z matni lub egzaltowane i histeryczne bicie piany.

Pierwsza postawa jest trudna. Wymaga nie tylko silnych nerwów, ale przede wszystkim potencjału intelektualnego. W drugim przypadku przeciwnie nie trzeba stawiać tam swoim ludzkim słabościom, a intelekt staje się wówczas w zasadzie niepotrzebny i zepchnięty na margines.

Tragedia 10 kwietnia 2010 r. była przeżyciem traumatycznym dla całego narodu. Niepewność została pogłębiona szumem informacyjnym i trwającą nawet do dziś blokadą informacji. Błyskawicznie wykreowano postawy skrajnie emocjonalne bez cienia logicznej refleksji. To była brudna robota. Nie zaskakuje zatem fakt, że pielęgnujący ten spór obóz Jarosława Kaczyńskiego zachowywał się jakby chciał, a nie mógł. Oficjalnie zaprzeczał udziału w awanturze o Krzyż, nieoficjalnie podjudzał swoich zwolenników.

Nie ukrywamy, że nie ceniliśmy polityki osób publicznych, które zginęły w Smoleńsku. Negatywną ocenę ich pracy i „osiągnięć” podtrzymujemy. Nie ma to jednak wpływu na nasze przekonanie, że przyczyny katastrofy bezwzględnie muszą być wyjaśnione. To kwestia bezpieczeństwa narodowego.

Zamiast poświęcać czas na bezpłodne, często gorszące spory, poszliśmy inną drogą. Mimo informacyjnej asymetrii już w czerwcu 2010 r. określiliśmy prawdopodobne przyczyny tragedii smoleńskiej.

„Uważamy, że za katastrofę odpowiedzialne są elity polskie i rosyjskie. Polacy popełnili karygodne błędy w rozpoznaniu wywiadowczym i kontrwywiadowczym wizyty, ochronie osób piastujących najwyższe stanowiska cywilne i wojskowe, wyszkoleniu. Rosjanie utrudniali wizytę, nie stworzyli warunków do bezpiecznego wylądowania samolotu nr 101.”

Nasza ocena została już połowicznie pozytywnie zweryfikowana raportem MAK. Połowicznie, albowiem wykorzystując imperialną butę Rosjanie ukryli informacje i dowody (z niszczeniem włącznie) związane z prawdopodobnym swoim współudziałem w katastrofie. A te dotyczą przede wszystkim pracy kontrolerów na lotnisku w Smoleńsku. W „Perfekcji” wykazaliśmy, że potwierdzana przez rosyjskiego kontrolera ścieżka schodzenia prowadziła nie na próg lotniska, a kilkaset metrów przed niego. Okoliczność ta powoli stawała się podstawą kontestacji wyjaśniania przyczyn tragedii ze strony obozu Jarosława Kaczyńskiego. Obecnie to już główny element współodpowiedzialności Rosjan oficjalnie podnoszony przez stronę rządową w polskich uwagach do raportu MAK. Wskazano w nich nie tylko luki informacyjne dotyczące akurat tej okoliczności, ale nawet mataczenie w raporcie rosyjskim w zakresie ścieżki schodzenia, czy co do wskazań położenia samolotu na instrumentach nawigacyjnych lotniska smoleńskiego.

Raport MAK potwierdza dostrzeżone przez nas dziwne komunikaty o reflektorach. Pisaliśmy że „o godz. 10:39:17,8 nawigator w samolocie wypowiedział słowo "reflektory". Dowódca samolotu potwierdził "włączone i wypuszczone".A następnie ponownie „trzy sekundy po komendzie kontroli lotów "reflektory włączcie" o godz. 10:40:34 dowódca samolotu wypowiada słowo "włączone"”.MAK stwierdza, że w obu przypadkach chodziło o reflektory samolotu. Przy takiej interpretacji musi pojawić się zarzut, że gdzieś został popełniony błąd. Rosjanie twierdzą, że mylił się pilot, który ich zdaniem przy pierwszym stwierdzeniu odbywanym w ramach sprawdzania przygotowania do lądowania „nie był w optymalnym stanie psychicznym” (s. 184 polskiego tłumaczenia raportu). My takiego założenia nie czynimy. Podtrzymujemy twierdzenie, że komenda kontroli lotów dotyczyła włączenia silnych lotniczych reflektorów APM widocznych we mgle z odległości kilku kilometrów w chwili, gdy samolot był ok. 3 km od progu lotniska. Odpowiedź pilota po 3 s „włączone” potwierdzała dostrzeżenia tych reflektorów, a więc oznaczała dostrzeżenie ziemi i spełnienie proceduralnego warunku dalszego zniżania i lądowania. Przy takiej interpretacji rodzi się poważny problem po stronie rosyjskiej. Gdzie w czasie lądowania Tu 154 stały zamontowane na ciężarówkach reflektory APM, które w czasie lądowania JAK-40 znajdowały się ok. 200 m od progu pasa, skoro orientując się najprawdopodobniej na nie pilot Tu 154 przyziemił bynajmniej nie na lotnisku? Tego możemy nigdy nie dowiedzieć się.

Wyważone hipotezy w sprawie tragedii Tu 154, które już dzisiaj okazały się w większości trafne, umożliwiły przeznaczenie czasu nie na prowadzenie jałowych dywagacji, ale na skupienie się na sprawach żyjących Polaków. W dniu 15 sierpnia 2010 r. opublikowaliśmy kompleksowy program „Naszym dzieciom”. Dostrzegając narastanie zagrożeń dla sytuacji gospodarczej w Polsce 31 sierpnia 2010 r. wezwaliśmy wszystkich polityków do opamiętania się i do zabrania się do twórczej pracy. Sami nie spoczęliśmy. Owocem wysiłku stało się finansowe studium wykonalności programu. Pierwsze w Polsce.

Studium wykonalności „Nie rzucim ziemi” to raport o stanie państwa i narodu. Stanie krytycznym, ukrywanym i przemilczanym przez dotychczasowych polityków. Robią to celowo, bo praktycznie każdy z nich przyłożył rękę do degrengolady Polski i Polaków. W końcu stanęli nad przepaścią. Finanse publiczne rozłażą się w szwach i prawda zaczęła wyciekać. Kryzys zadłużeniowy w Polsce rozpoczął się.

Ale studium to nie tylko diagnoza. Sporządzona na podstawie idei i programu, analiza finansowa zrodziła narzędzia odrodzenia Polski. Odrodzenia w przenośni i dosłownie: demograficznego, społecznego i gospodarczego. Powstała jedyna w Polsce kompleksowa i realna wizja nowoczesnego i silnego państwa.

Wizja niezwykła.

Jednym ruchem natychmiast spłacić polskie zadłużenie zagraniczne. Cud? Gdzie tam, nic nowego. Manewr zastosowany w Polsce na początku lat dziewięćdziesiątych XX w.

Błyskawicznie spłacić około jednej trzeciej krajowego długu publicznego, wykreować kapitał na powstanie największego polskiego banku. Cud? Nie, wykorzystanie złotego kreowanego tak jak dolar przez System Rezerwy Federalnej od 2008 r.

Poddanie oligopolu zagranicznych banków w Polsce konkurencji stopą procentową jakiej nigdy jeszcze nie zaznały. Cud? Prosta konsekwencja wykreowania kapitału o zerowym koszcie pozyskania i bezzyskowej formuły działania największego w Polsce polskiego banku oraz zaprzestania zadłużania się państwa w bankach komercyjnych.

Stale, konsekwentnie obniżać podatki i przywrócić Polakom prawa odebrane przez polityków i biurokratów. Kolejny cud? Strategiczne, konsekwentne i drastyczne cięcia aparatu władzy państwowej, administracji i odcięcie od państwowego cycka banków komercyjnych.

Ratunek dla szkolnictwa wyższego, zagrożonego zniszczeniem na skutek spadającej o blisko 40 % liczby osób w wieku 19-24 lat w ciągu najbliższych dziesięciu lat, potężny gospodarczy impuls rozwojowy i satysfakcjonująca praca dla bezrobotnych wykształconych młodych ludzi. Cud? Szybkie kilkukrotne zwiększenie nakładów państwa na naukę, umożliwiające rozwój działalności naukowej wyższych uczelni przy zmniejszonym zapotrzebowaniu na funkcje dydaktyczne. Szansa na studia dla każdego dzięki Narodowemu Funduszowi Stypendialnemu udzielającego zwrotnych nieoprocentowanych stypendiów zwracanych nawet przez pół wieku. Utworzenie publicznego funduszu venture capital finansującego wdrażanie odkryć i wynalazków polskich naukowców.

Ocalenie małej rodzinnej przedsiębiorczości mimo agresywnej konkurencji np. wielkich sieci handlowych. Cud? Likwidacja nieefektywnej fiskalnie karty podatkowej i zwolnienie objętej nimi działalności od podatku dochodowego.

Zwiększenie dzietności polskich rodzin. Największy cud? Następstwo stworzenia polskim rodzinom warunków do wychowania dzieci. Przez mniejsze podatki zwiększające dochody rozporządzalne pracujących na utrzymanie rodziny. Przez zależne od liczby dzieci ulgi w cenie nabycia państwowych działek budowlanych uzbrojonych w ramach robót publicznych. Przez niskie stałe stopy procentowe od złotowych kredytów, niższe od oprocentowania kredytów walutowych i to tym niższe im więcej dzieci w rodzinie. Przez uzależnienie dochodów rodziny ze współwłasności polskiego banku centralnego od liczby dzieci w rodzinie. Przez gwarancję finansową Narodowego Funduszu Stypendialnego na wykształcenie każdego polskiego dziecka.

Nie potrzebujemy cudów. Wizja, wiedza, odwaga i praca. Nie wierzysz? Sprawdź sam studium „Nie rzucim ziemi”.

A co robią Oni? Kolejny medialny spektakl. Kolejne słowa. Kolejne wykorzystywanie wdów i sierot. Kolejne rozkręcanie emocji. Kolejne marsze i opluwanie. Oni inaczej nie potrafią.

Ale są wyjątki. Widzimy dziecinne flekowanie złego Donalda Tuska przez dobrego Bronisława Komorowskiego. Widzimy, że karuzela z poczwarkami zaczyna się ponownie kręcić. Na kogo padnie? Na tego bęc. Trudno nie zauważyć pudrowania starego znajomego Polaków.

 

Leszek Balcerowicz odsłania licznik długu publicznego. Leszek Balcerowicz grzmi na rząd. Leszek Balcerowicz jeszcze nie odsłonił prawdy o stanie polskiej gospodarki, ale już syczy i bulgocze. Znamy jego recepty. Cięcia wydatków budżetowych omijające władzę i administrację. Podwyżki podatków. Zaostrzenie polityki monetarnej. Zwiększenie stóp procentowych. Żniwa dla banków. W zagranicznych rękach. To już było. Od nas zależy, czy nastąpi recydywa.

 

Urodzony w 1970 w Gdyni. Żonaty, ojciec trzech synów. Absolwent Finansów i Bankowości Uniwersytetu Gdańskiego. Specjalista prawa nieruchomości. Od 1998 wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Właścicieli Nieruchomości. Nagrody i wyróżnienia: 1987 finalista Olimpiady Fizycznej 1993 Nagroda rektora UG II stopnia 1994 Nagroda rektora UG I stopnia 1995 I lokata ukończenia studiów na UG 1995 wyróżnienie w konkursie „Rzeczpospolitej” oraz Coopers & Lybrands na artykuł o kierunkach rozwoju gospodarki polskiej do 2005. Miłośnik książek, nauk ścisłych i historii.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka