Według skali starości ONZ, jeżeli w danej populacji liczba osób powyżej 65 roku życia jest większa niż 7%, to dana populacja jest stara. W Polsce takich ludzi jest ponad 20%.
W kraju mamy dzietność na poziomie 1.28, przy zastępowalności pokoleń na poziomie 2,1-2,2. Przyrost naturalny wynosi minus 1.6%. Eksperci z Centrum im. Adama Smitha wskazują, że jedną z najważniejszych tego przyczyn jest wysoki koszt utrzymania i wychowania dzieci.
W Wielkie Brytanii dzietność wśród emigrantów z polski wynosi 3,3, a wielu emigrantów chwali tam niskie składki w porównaniu do polskich składek emerytalnych. W Polsce składka emerytalna wynosi prawie 20% pensji brutto pracownika (dokładnie 19.52%). To jest bardzo dużo, szczególnie dla młodych ludzi. Jeżeli w umowie o pracę jest zapisana pensja 4.000 zł (brutto), to do ręki dostaniesz 2853.96 (netto), a 780.80 zł idzie do ZUS-u. Dodatkowo jednym z najczęstszych wymienianych problemów drobnych przedsiębiorców są wysokie składki na ZUS za samych siebie, co często pożera im większość z dochodu, sprawiając, że wielu przedsięwzięć nie opłaca się prowadzić (tylko przez tą składkę).
Wysokie obowiązkowe składki zarzynają przedsiębiorczość, gospodarkę i dzietność, oraz wypychają młodych za granicę.
Według GUS: „przeciętna liczba emerytów i rencistów ogółem w I półroczu 2018 r. wyniosła 9.178,4 tys. osób i była o 3,0 proc. większa niż przed rokiem.”
Wpłaty ze składek do systemu nie wystarczają na bieżące wypłaty z niego, więc państwo dopłaca corocznie do niego 40-60 miliardów złotych z innych podatków. Utrzymanie Gmachów i urzędników pracujących w ZUS-ie to koszt ponad 4 miliardów złotych rocznie. Dopłaty do ZUS pochłaniają 15-20% całego budżetu państwa. Według oficjalnej terminologii, obowiązkowa składa nie jest podatkiem i nie możemy jej tak nazywać.
Rozwiązaniem może być likwidacja systemu emerytalnego.
Ten system rzekomej „solidarności” jest tak naprawdę systemem złodziejskim. ZUS zabiera przeciętnemu polakowi więcej pieniędzy (według moich wyliczeń 2 razy więcej), niż potem wypłaca mu w emeryturze, argumentując że zwykły człowiek sobie nie poradzi ze swoimi pieniędzmi i na starość umrze z głodu. Kiedy wprowadzano ten system młodych było dużo więcej niż starych i wpływy przewyższały wydatki, ale nie inwestowano, ani nie odkładano tych środków, tylko komunistyczna nomenklatura przejadła te środki, ewentualnie część poszła na zbrojenia, przy pomocy których polska armia ludowa miała podbić Danię w ramach wyzwalania Zachodu, do czego nigdy nie doszło. Może trzeba uznać, że tym ludziom (dzisiejszym emerytom) za młodu zagrabiono pieniądze w zamian za mgliste obietnice przyszłych emerytur, a teraz nas się zmusza do płacenia za te mgliste obietnice. Komunistyczny Rumpelstiltskin, który to wszystko naobiecywał, uciekł już dawno z garnkiem złota – nie widzę powodu, żebym teraz ja płacił za jego obietnice. Solidarność międzypokoleniowa to frazes. Transfer środków od młodych do starych, do takiego stopnia, że populacja zaczyna zanikać, to jakaś chora dewiacja.
Jeżeli zlikwidujemy ten system, to ludzie nie będą masowo „umierać pod płotem” – większość staruszków jest tak naprawdę dość bogata, tylko ich bogactwo ulokowane jest w murach - w domach i mieszkaniach. Znam wiele takich przypadków. Stary człowiek mieszkający sam w 4-pokojowym mieszkaniu i mu/jej z nudów i samotności zaczyna się przestawiać w głowie, albo para staruszków w wielkim domu, która sama nie wie co z tym wszystkim zrobić. A mamy podobno w kraju kryzys mieszkaniowy. Gromady starych kobiet zawalają kolejki do wszystkich lekarzy, tylko żeby pójść z kimś pogadać, a najwięcej tego typu przypadków jest w centrach miast. Dokwaterują sobie za opłatą parę osób, albo sprzedadzą mieszkanie i przeniosą się do rodziny, to wszystkim dobrze zrobi, a i od razu zmaleje deficyt mieszkań na rynku.
Pomysł żeby zabierać młodym ludziom pieniądze, kiedy ich najbardziej potrzebują do założenia rodziny, czy biznesu, aby im je zwrócić, kiedy będą już mogli tylko wypełniać krzyżówki i siedzieć w fotelu oglądając telenowele, to jest jakaś dziwna perwersja.
Trudne problemy wymagają trudnych decyzji, albo długotrwałego zaplanowanego konsekwentnego działania połączonego z przewidywaniem i patrzeniem daleko w przyszłość - przez 30 lat wolnej demokratyczne polski nikt się na coś takiego nie zdecydował, więc chyba przyjdzie czas na trudne decyzje, albo poczekamy jeszcze 20 lat i gdy wyjedzie jeszcze kilka milionów polaków, a kryzys demograficzny się jeszcze pogłębi, to i tak trzeba będzie tak wydłużyć wiek emerytalny, a emerytury zmniejszyć tak że równie dobrze można by je w ogóle zlikwidować.
Nazywam się Michał Piekut, jestem katolikiem, rygorystą moralnym i uniwersalistą, dodatkowo popieram wolny rynek. Mam też stronę o nazwie Uniwersalizm Indywidualistyczny.
https://www.facebook.com https://uniwersalizmindywidualistyczny.wordpress.com/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo