The Guardian
The Guardian
ulanbator ulanbator
211
BLOG

"Ziemia Obiecana' -Wajdy. Dlaczego wciąż przyciąga?

ulanbator ulanbator Kultura Obserwuj notkę 25

Po wielu latach obejrzałem ponownie Ziemię Obiecaną w reżyserii Andrzeja Wajdy z 1974 roku. Ten film zna chyba każdy Polak i uczciwie można go zakwalifikować jako jedno z arcydzieł filmowych PRL-owskiej Polski. To też jeden z niewielu przykładów udanego i w pełni epickiego polskiego kina, który wraz z Potopem Hoffmana i Faraonem Kawalerowicza zasłużenie i na stałe zapisuje się na kartach jego historii. Niestety, w znacznym stopniu tylko polskiej kinematografii, może za to odpowiadać niesłusznie przypięta filmowi na samym wstępie łatka obrazu antysemickiego.

Cóż jest takiego niezwykłego w tej filmowej adaptacji powieści Reymonta z 1897 roku, że wciąż jest ona pamiętana i uchodzi w Polsce za film wybitny? Najkrócej można by odpowiedzieć na to pytanie, że wszystko. Odrobinę to rozwijając, odpowiada za to inscenizacyjny rozmach, bogactwo postaci i tempo w jakim toczy się ta opowieść. Nie da się też pominąć tutaj muzyki nieodżałowanego Wojciecha Kilara, która towarzyszy filmowi nieustannie i również buduje owo wspomniane już dobre tempo. Osobiście nie znam takich co nie wspominaliby z sentymentem fragmentów muzycznych z tego filmu. Ale może tacy istnieją.

Do największych zalet Ziemi Obiecanej należą też oczywiście postacie wykreowane przez aktorów. Nie tylko te przodujące, jak Olbrychskiego w roli Karola Borowieckiego, Pszoniaka jako Moryca Welta, czy Seweryna jako Maksa Bauma. ale również setek innych, tych drugoplanowych i trzecioplanowych przy okazji zaistniałych. I można by tutaj przytaczać na pęczki przykłady, już obecnie kultowych, scen z ich udziałem. Któż nie pamięta Fronczewskiego w roli Horna wrzeszczącego na Bucholca? Albo Bożeny Dykiel w roli Mady Muller robiącej nieudolne podchody do Borowieckiego? Całego wachlarza różnorakich interakcji międzyludzkich w tym wielonarodowym sosie? Tych scen świadczących o mistrzostwie aktorskim jest w filmie Wajdy tak wiele, że nie da się ich nawet w niewielkim stopniu tutaj zaznaczyć. Można się jednak pokusić o stwierdzenie, że zaistniał w tym przypadku fenomen skupienia się wszystkiego najlepszego co miało do zaoferowania wówczas polskie aktorstwo. I zapewne już taki fenomen się nigdy nie powtórzy.

Warto jest również zwrócić uwagę na scenografię w Ziemi Obiecanej Wajdy. W latach 70-tych ubiegłego stulecia Łódź niewiele różniła się od tej z XIX wieku, w której toczy się akcja filmu. Twórcy mieli więc ułatwione zadanie w jego realizacji. Gdyby Łódź na przestrzeni tych kilkudziesięciu lat przekształciła się diametralnie, to być może film wcale by nie powstał, bo mógłby on przekraczać wówczas nawet duże możliwości PRL-owskiej kinematografii. Po nominacji Ziemi Obiecanej do Oskara, Amerykanie pytali Wajdę, skąd Polacy w biednej Polsce mieli pieniądze na budowę tak drogich scenografii. Doskonale wiadomo, że Wajda nie musiał budować tych scenografii, a musiał w tym przypadku zadbać jedynie o kostiumy.

Od czasów realizacji Ziemi Obiecanej minęło już kilkadziesiąt lat. Od tamtego czasu bardzo zmieniła się Polska i zmienił się też świat. Zmieniła się też polska kinematografia. Obecnie filmy takie jak Ziemia Obiecana, Potop, czy Faraon nie byłyby w stanie w Polsce powstać. I nie chodzi tutaj wyłącznie o kondycję twórczą polskich filmowców i możliwości aktorów. Bardziej chodzi tutaj o pieniądze. Nikt nie zaryzykuje kilkudziesięciu, a może nawet setek milionów złotych na epickie filmy, które obejrzy w kinie w porywach dwa lub trzy miliony osób. Pozostaje nam więc jedynie filmowa scheda po w PRL-u, bo filmy z tego okresu to jedna z niewielu dobrych rzeczy, które ten system zostawił po sobie.

ulanbator
O mnie ulanbator

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (25)

Inne tematy w dziale Kultura