Zamiast polskiego Polonusa z sentymentem patrzącego na ojczyznę swoich przodków, administracja Trumpa na swojego ambasadora w Polsce wytypowała amerykańskiego ortodoksyjnego Żyda, którego stosunek do Polski pozostaje na razie wielką niewiadomą, ale biorąc pod uwagę niechęć dużej części amerykańskich i izraelskich Żydów do naszego kraju, pojawiają się tutaj uzasadnione obawy, że wraz z nowym ambasadorem wróci chociażby temat finansowych roszczeń skierowanych do Polski
Wkrótce się więc okaże, czy wraz z Thomasem Rosem powróci na agendę, obecnie trochę zapomniany, temat żydowskich roszczeń finansowych do Polaków. Biorąc pod uwagę jego niczym nie zachwiane zaangażowanie na rzecz interesów Izraela w przeszłości, taki czarny scenariusz dla Polaków wydaje się być całkiem realny.
Warto też zaznaczyć przy okazji, że ludzie obecnie rządzący Polską, z Tuskiem na czele, w przeszłości jak i obecnie, nigdy nie udowodnili, że działają w jej interesie. A więc gdybym ja był Żydem i chciałbym wyłudzić od Polski jakieś pieniądze, to próbowałbym to zrobić właśnie teraz.
Pozostaje mieć nadzieję, że celem nowej administracji Trumpa nie jest dobijanie Polski, a zamiast tego, rozwijanie z nią relacji partnerskich i sojuszniczych i nowy ambasador będzie bardziej realizował tutaj interesy Ameryki, niż części chciwych i nieetycznych Żydów.
Gdyby w Polsce obecnie zamiast koalicji 13 grudnia rządził nami PiS, to w związku z tym o czym mowa, można by było spać w miarę spokojnie. Warto przypomnieć przy okazji, że gdy Polską rządzili Pis-owcy, i pojawiły się próby wyłudzenia od nas pieniędzy, to reagowali oni zdecydowanie, próbując jednocześnie zachować dobre stosunki ze Stanami Zjednoczonymi.
Natomiast za nic w świecie nie potrafię sobie wyobrazić Tuska zażarcie walczącego o polski interes narodowy. Oby tylko taki czarny scenariusz się nie sprawdził, bo z bardzo złej sytuacji, w której znalazła się Polska pod rządami Tuska, znajdziemy się w jeszcze gorszej, z której możemy się już nie wygrzebać.
Inne tematy w dziale Polityka