Richard Dowkins. Brytyjczyk, jedna z najbardziej znanych i wiodących postaci tzw. Nowego ateizmu, niedawno w jednym z wywiadów wyznał, że jest chrześcijaninem kulturowym. Dodał, że nie jest oczywiście osobą wierzącą, niemniej jednak jest przywiązany do kulturowego dziedzictwa chrześcijaństwa i nie chciałby aby w przyszłości zostało ono czymś innym zastąpione. Dowkins miał tutaj zapewne na myśli islam, a być może też wokeizm. Biorąc pod uwagę to, iż należy on do grona tych najbardziej zajadłych ateistów, od wielu lat walczących z religią, głównie z chrześcijaństwem, takie wyznanie wywołało spore zaskoczenie i poruszenie u osób zainteresowanych w anglosaskiej przestrzeni medialnej. Owo wyznanie naczelnego ewangelisty nowego ateizmu daje więc sporo do myślenia i dajmy na to jeszcze 10 lat temu byłoby zapewne w ogóle nie do wyobrażenia.
Być może do części osób odpowiedzialnych za stworzenie chaosu moralnego, który ogarnia obecnie cywilizację zachodnią, zaczyna wreszcie docierać jak wielkie znaczenie w jej utrzymaniu w dobrym kształcie ma chrześcijaństwo i czym grozi jego wyeliminowanie. Próby jego wyeliminowania, to rzecz znana od stuleci, ale można chyba zaryzykować stwierdzenie, że wojna przeciwko chrześcijaństwu w ostatnich dziesięcioleciach przybrała na sile. I w tej antychrześcijańskiej krucjacie spory wkład ma właśnie wspomniany już Dowkins wraz z resztą naczelnych kapłanów nowego ateizmu, jak Sam Harris czy Christopher Hitchens.
Spektakularnym przykładem tej wojny była ceremonia otwarcia ostatnich Letnich Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, ze swoimi obrazoburczymi ustawkami godzącymi w najważniejsze symbole chrześcijaństwa i raniącymi przy okazji miliardy chrześcijan na całym świecie. Przekaz tej części ceremonii wydaje się brzmieć następująco: Zastąpmy Chrystusa jakimś orgiastycznym bożkiem, w ogóle zastąpmy chrześcijaństwo jakąś formą neopoganizmu, będziemy żyć wtedy w kolorowym świecie bez moralnych więzów. Przypomina to odrobinę swojskie róbta co chceta. Ale tak na prawdę to nic nowego, to tylko kolejna odsłona toczącego się od zarania starcia pomiędzy ładem a chaosem. Nowa była natomiast masowa reakcja sprzeciwu wobec tego wątpliwej jakiści dania, które upichcili i podali wszystkim Francuzi. Nie tylko osób wierzących, ale także tzw. chrześcijan kulturowych, wszystkich tych zdających sobie sprawę do czego mogą prowadzić próby odwrócenia do góry nogami świata w którym wszyscy żyjemy, a czego próbuje dokonać znaczna część populacji Zachodu.
Ów sprzeciw dał o sobie znać głównie w Stanach Zjednoczonych i tam ewentualnie należy upatrywać jakiegoś rodzaju nowej odnowy, która uratuje cywilizację zachodnią, bo w Europie trudno znaleźć masowe poruszenie i oznaki opamiętania.
A symptomów tego szaleństwa jest obecnie wiele. Świetnie to ukazał w swoim filmie dokumentalnym z 2022 roku pt. What is A Woman? ( Czym jest kobieta?) amerykański komentator polityczny Matt Walsh. Katolik zresztą. Otóż, zadaje on w tym filmie proste pytanie swoim rozmówcom w Ameryce: Czym jest kobieta? I zdecydowana większość pytanych nie jest mu w stanie na nie odpowiedzieć. Lekarze, pracownicy uczelni, terapeuci i różnego rodzaju aktywiści, ludzie na ogół prominentni, sprawiają wrażenie dzieci zagubionych we mgle w zetknięciu z tym prostym pytaniem. Zatem, czy jakakolwiek cywilizacja jest w stanie przetrwać taki poziom absurdu i odwracania podstawowych pojęć? Zapewne nie, ale jak wiadomo każda akcja rodzi reakcję i na szczęście taką reakcję możemy od wielu lat zaobserwować.
W tym kontekście należy wymienić w pierwszej kolejności fenomen Kanadyjczyka Jordana Petersona, który swoim przekazem zjednał sobie masową uwagę zwłaszcza zagubionych we współczesnym świecie młodych mężczyzn. Inteligentny i świetnie dający sobie radę w medialnych bojach przeciwko lewicowo- liberalnym przedstawicielom, szybko stał się dla strony konserwatywnej kimś w rodzaju guru. Zaczął swoją karierę medialną od wykładów biblijnych, a także od przekazu o fundamentalnej potrzebie człowieka nadawaniu życiu głębokiego znaczenia. Jak się zdaje był on też główną postacią przybijającą gwoździe do wieka trumny nowego ateizmu. Według mnie Peterson swoim przekazem nie odkrył Ameryki, a to co stara się on przekazać to głównie pokłosie idealnej dla człowieka i szytej na jego miarę benedyktyńskiej maksymy módl się i pracuj, nie tracącej na swojej aktualności od czasów wczesnego średniowiecza. Niemniej jednak takiego człowieka jak Peterson świat zachodni właśnie potrzebował i on się pojawił. Znane są świadectwa wielu ludzi, którzy pod jego wpływem się nawrócili, bądź też powrócili do kościoła Żona Petersona, Tammy, przeszła niedawno na katolicyzm i nie jest wykluczone, że wkrótce jej śladami podąży również jej małżonek.
Warto też w wspomnieć o brytyjskim historyku Tomie Hollandzie, który z kolei w wymiarze historycznym realizuje zadanie przywracania prawdy w tym postmodernistycznym chaosie. W 2019 roku pojawiła się na rynku jego książka pt. Dominion: The Making of the Western Mind ( Dominion:Tworzenie zachodniego umysłu). W Stanach Zjednoczonych została ona wydana pod innym tytułem, mianowicie: Dominion: How the Chrystian Revolution Remade the World. ( Dominion: Jak Chrześcijańska rewolucja zmieniła świat). Tak na marginesie, to już sam sposób nadania jej tytułów ukazuje różnice w postrzeganiu chrześcijaństwa pomiędzy Europą a Ameryką. Holland w swojej książce stawia tezę, iż chrześcijaństwo jest siłą sprawczą zachodniej moralności, norm socjalnych, a nawet sekularyzmu, terminy takie jak prawa człowieka czy humanizm mogły tylko powstać w ściśle chrześcijańskim kontekście, podobnie jak nauka. Wszyscy pływamy w chrześcijańskich wodach i śnimy po chrześcijańsku, przekonuje Holland. No i to wszystko o czym on pisze powinno się wydawać oczywiste dla każdego przytomnego człowieka mającego choćby mgliste pojęcie o historycznych zależnościach. Jednak w przypadku wciąż obowiązujących oświeceniowych mitów takie nie jest. Próby wymazania znaczenia chrześcijaństwa z historii i zastąpienia go chociażby ideami świata antycznego, to dobrze ugruntowana tradycja, wbijana na siłę do głów ludzi przynajmniej od czasów oświecenia. Tom Holland w swojej książce przywraca właściwe proporcje i jest autorem szeroko komentowanym w anglojęzycznej blogosferze.
Ewidentnie można obecnie zaobserwować w angielskojęzycznej blogosferze wzmożenie, coraz bardziej narastający sprzeciw wobec szaleństwa serwowanego ludziom przez lewicowo-liberalne elity. Ten sprzeciw przybiera często formę określania się ludzi mianem chrześcijan kulturowych. Ale też można zaobserwować przechodzenie znanych ludzi na katolicyzm. Ogłosiła to niedawno chociażby amerykańska komentatorka polityczna Candace Owens, czy wspomniana już wcześniej żona Jordana Petersona, Tammy. Zrobił to też celebryta Russell Brand i aktorzy Shia LaBeouf oraz Rob Schneider. W Europie na katolicyzm przeszła niedawno znana konserwatywna komentatorka Eva Vlaardingerbroek. Zapewne tych przejść do kościoła tradycyjnego jest więcej i mowa tylko o tych znanych ludziach.
Samo zjawisko tzw. chrześcijaństwa kulturowego skomentował też katolicki biskup Robert Barron. Przyjął to zjawisko za dobrą monetę. Przypomniał o pięknie chrześcijaństwa i że jego dostrzeganie może być dobrym wstępem do jego przyjęcia w pełni. Choć dodał jednocześnie, że samo podziwianie katedr i rozkoszowanie się dźwiękiem płynącym z kościelnych dzwonów to za mało, bo z czasem nawet piękny kwiat obumiera na stole bez naturalnego podłoża.
Czy zatem cywilizacja zachodnia przetrwa w swojej tradycyjnej formie szaleństwo, które ją obecnie ogarnia? Stu procentowej pewności nie ma, ale biorąc pod uwagę wszystko to o czym tutaj mowa, można być pomimo wszystko dobrej myśli.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo