Próby znalezienia dobrego filmu o tematyce postapokaliptycznej stanowią obecnie nie lada wyzwanie. W tym wymiarze kina, pomimo jego popularności, ani telewizja ani kino nie rozpieszczają widzów nadmiarem godnych uwagi pozycji. A więc gdy najdzie mnie ochota zanurzenia się w przerażającej filmowej wizji świata po apokalipsie , to z powodu niewielkich możliwości manewru sięgam najczęściej po tytuły dobre i sprawdzone. Do ikon tego gatunku zaliczam m.in. Ostatni brzeg z 1953 roku, 28 dni później z 2002 roku, czy Drogę z 2009 roku. Warto też wspomnieć o Cichym miejscu z 2018 roku i udanej jego kontynuacji pod tym samym tytułem z 2021 roku. Wspólnym mianownikiem tych wymienionych tytułów, obok wciągającej fabuły i oczywiście dobrze wykreowanego mrocznego świata postapokaliptycznego, jest dla mnie odczuwanie więzi z bohaterami, której z kolei nie potrafią ze mnie wydobyć chociażby twórcy gatunku z Netflixa.
Sporym zaskoczeniem było więc dla mnie ostatnio odnalezienie i obejrzenie wszystkich odcinków pierwszego sezonu serialu pt. The last of us, z 2023 roku. Serial został wyprodukowany przez HBO, stąd też być może wynika jego dobra jakość, zwłaszcza zestawiając ją z produkowanymi masowo w tym gatunku wspomnianymi już serialami Netflixa.
Serial rozpoczyna się w momencie nagłego wybuchu epidemii. Ludzie masowo zarażają się jedni od drugich po czym stają się krwiożerczymi bestiami polującymi na innych. W tym apokaliptycznym chaosie poznajemy głównego bohatera Joela Millera ( Pedro Pascal), który na samym początku przeżywa wielką osobistą tragedię. Jednak twórcy nie skupiają się długo na apokalipsie i szybko przenosimy się w czasie do świata postapokaliptycznego, 20 lat później, a konkretnie do Bostonu, twierdzy, jednej z enklaw ludzkości w tym opustoszałym i niebezpiecznym świecie. Ocalali w tych enklawach żyją w ciężkich warunkach. Joel chwyta się różnych dorywczych zajęć i wraz ze swoją partnerką Tess ( Anna Torv) zajmuje się również szmuglem. Żelazną ręką tymi miastami-enklawami rządzi tzw. FEDRA, w kontrze do niej mamy też podziemny ruch oporu zwany Świetlikami. Dzięki kontaktowi radiowemu Joel dowiaduje się, że jego brat Tommy ( Gabriel Luna) żyje w Wyoming i postanawia ruszyć w daleką podróż na zachód z Tess, aby go odnaleźć. Za namową przywódczyni Świetlików Marlene ( Merle Dandridge) Joel niechętnie postanawia zabrać w podróż na zachód również kilkunastoletnią Ellie ( Bella Ramsey). Ellie nie jest zwykłą dziewczynką, jako jedyna znana osoba w świecie zachowuje w sobie odporność na wirusa. Joel obiecuje dostarczyć ją do instytutu badawczego na dalekim zachodzie w którym jej niezwykłe cechy mają być wykorzystane dla dobra ludzkości. W wyniku dramatycznych zdarzeń w drodze na zachód pozostaje tylko Joel i Ellie.
Jak już zostało wspomniane wcześniej serial jest dobrze zrobiony, wizja postapokaliptycznego świata jest przedstawiona tutaj przekonująco. Wrażenie robią zarośnięte i podniszczone miasta, opustoszałe osady, stacje benzynowe i porzucone wszędzie wraki aut. I tak dalej i tak dalej. Nie widać w tych plenerowych ujęciach budżetowych ograniczeń, a wręcz przeciwnie, śmiało można rzec, że ów mroczny i bezludny świat jest ukazany tutaj z rozmachem, co przecież nie jest normą w serialach tego typu. W serialu The last of us można też dostrzec przyrodę, nie tylko tą pochłaniającą miasta i inne pozostałości materialne po ludziach, ale też tą pierwotną, nienaruszoną, chociażby doliny w majestatycznych górach na zachodzie po których wędrują bohaterowie, gdzie ludzie budują swoje osady przypominające średniowieczne obronne grody, aby czuć się bezpiecznie i przetrwać.
Obok widowiskowej formy serial zawiera też treść. Główną jej osią jest relacja pięćdziesięcioletniego Joela z małoletnią Ellie. Joel to małomówny twardziel po przejściach, na początku traktuje Ellie jak towar do dostarczenia i piąte koło u wozu. Ellie z kolei jest inteligentna i wygadana, często pozwala sobie na dosadne żarty z gburowatej postawy starszego partnera. Z czasem, w wyniku wspólnych dramatycznych przeżyć, ich wzajemne relacje się ocieplają i Joel wykazuje się bardziej ojcowską postawą do młodszej partnerki. Poruszająca z czasem staje się ta relacja. W ogóle aktorzy dobrze i przekonująco odgrywają swoje role, zarówno ci pierwszoplanowi jak i pozostali.
The last of us to bardziej dramat niż postapokaliptyczny horror akcji. Twórcy większy nacisk kładą w nim na ukazanie relacji międzyludzkich w dramatycznych okolicznościach niż dynamiczną walkę z zainfekowanymi ludzkimi potworami, w czym ów serial bardziej przypomina Drogę, z 2009 roku, niż masowo produkowane seriale postapokaliptyczne z Netflixa. I dobrze, że właśnie taki a nie inny wymiar ten film w sobie zawiera.
Serial The last of us może w pewnych wymiarach uchodzić za kontrowersyjny. Chociażby twórcy serwują w nim widzowi dużą dawkę filmowej brutalności. W jednym z epizodów mamy też ukazany wątek homoseksualny, jednak pomimo mojej niechęci do propagandy LGBT w kinie, nie odebrałem tych dwóch męskich bohaterów darzących się uczuciem ze zniesmaczeniem, nie miałem poczucia, że ktoś na siłę wciska mi propagandę, a sam odcinek był skądinąd bardzo ciekawy. Bardziej kontrowersyjny był dla mnie wątek psychopatycznego chrześcijańskiego kaznodziei pod koniec całego sezonu, bodajże najbardziej odrażającej postaci w całym serialu. Szkoda, że twórcy poszli na dużą łatwiznę w tym wątku i powielili utarte schematy.
Tak czy siak, pomimo pewnych wątków serialu, które mnie drażniły, całość uważam za bardzo udaną. Wreszcie powstał postapokaliptyczny serial, który obejrzałem z przejęciem i który śmiało mogę polecić innym.
Inne tematy w dziale Kultura