Ostatnie wypowiedzi Emmanuela Macrona wywołują w Polsce uzasadnione zniesmaczenie. Jego wizja budowania tzw. europejskiej autonomii strategicznej bez udziału USA, to nie tylko potencjalne zagrożenie dla graniczących z Rosją narodów Europy Środkowo Wschodniej, ale też podważanie sensu istnienia Zachodu jako związku wolnych państw opartych na demokracji i praworządności ze Stanami Zjednoczonymi na czele . Bo jak inaczej odczytać ściskanie się prezydenta Francji z chińskim dyktatorem przy jednoczesnym wysyłaniu gorzkich sygnałów Ameryce?
Aż strach pomyśleć jak będzie dalej wyglądać budowanie przez Macrona owej europejskiej autonomii strategicznej skoro Paryż wspiera politykę jednych Chin, co oczywiście wiąże się z ewentualnym przymykaniem oka w trakcie pożerania Tajwanu przez nie. Czy Paryż zmieni również swój stosunek do Ukrainy? Przecież Putin, podobnie jak Xi Jinping w przypadku Tajwanu, uważa, że nie istnieje pojęcie odrębnego od Rosji narodu ukraińskiego, a obszar na którym żyją Ukraińcy uważa za swoją strefę wpływów, którą można bezkarnie zagarnąć, lub niszczyć, gdy nie udaje się jej zagarnąć, tak jak to ma miejsce obecnie. Na razie są to tylko brudne interesy francuskich firm, które znajdują się w czołówce tych handlujących z putinowską Rosją, zresztą z wyraźnym błogosławieństwem swojego prezydenta. Budowanie owej francuskiej autonomii w tym kontekście nie wygląda zbyt ciekawie.
Niebezpieczne są te wyskoki Macrona. Są one niebezpieczne dla całego wolnego świata, a zwłaszcza dla państw Europy Środkowo Wschodniej znajdujących się blisko agresywnej Rosji. Polacy powinni zdecydowanie przeciwstawiać się macronowskim próbom wyrugowania Stanów Zjednoczonych z Europy. Gdyby, nie daj boże, Macron dopiął swego, to Polska wraz z resztą państw tej części Europy, znajdzie się w położeniu nie do pozazdroszczenia, pomiędzy Rosją, a w najlepszym razie obojętną Francją i Niemcami, bez głębokiego zaplecza sojuszniczego Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Sytuację trochę poprawia wejście Finlandii do NATO, ale w przypadku braku Stanów Zjednoczonych w Europie, trudno zakładać, że system w razie agresji w ogóle zadziała.
Niestety, moralność, przyzwoitość i poczucie wdzięczności w świecie wielkich światowych interesów mają niewielkie znaczenie. Gdyby było inaczej to Macron być może okazywałby więcej szacunku Stanom Zjednoczonym. Pamiętałby kto wyzwolił Francję z rąk Niemców podczas ostatniej wojny i komu zawdzięcza ona odbudowę po niej. Zapewne zadałby sobie pytanie czy Francja bez udziału Ameryki miałaby szansę stać się wolnym i bogatym krajem, takim jakim jest obecnie i czy rzeczywiście ginący tysiącami na plażach Normandii amerykańscy chłopcy w czerwcu 1944 roku, oddaleni tysiące kilometrów od domu, nie mają obecnie żadnego znaczenia? Czy w ogóle Zachód, rozumiany jako wspólnota wolnych państw, opartych na chrześcijańskich korzeniach, rzymskim prawodawstwie i rozwiniętej przez Amerykanów demokracji, z takimi przywódcami jak Makron, ma jakąś perspektywę przed sobą? Można mieć wątpliwości obserwując prezydenta Francji umizgującego się do dyktatora Xi Jinpinga i ślącego jednocześnie cierpkie słowa liderowi tego zachodniego świata.
Trudno odnaleźć wystarczająco ciemną barwę wyobrażając sobie istnienie świata bez obecności w nim Stanów Zjednoczonych na przestrzeni ostatnich kilku dziesięcioleci. Wolny świat bez kowbojów z Ameryki zapewne nie uporałby się najpierw ze zbrodniczym nazizmem, a następnie z równie zbrodniczym komunizmem. Ameryka była i nadal jest gwarantem stabilności, rozwoju i demokracji. O tej ewidentnej zależności powinni pamiętać zwłaszcza przywódcy Europy zachodniej i wybierające ich społeczeństwa korzystające z dobrodziejstw Pax Americana przynajmniej od zakończenia II wojny światowej. Wydaje się, że lepiej od Europejczyków lekcję historii odrobili Azjaci z Korei Południowej, Japonii i Tajwanu, którzy podobnie jak oni mieli szansę pod skrzydłami Ameryki w imponującym tempie bogacić się. Można odnieść wrażenie, że Azjaci w większym stopniu niż Europejczycy zdają sobie sprawę z tych zależności.
Im więcej Ameryki w świecie, tym lepiej dla świata. Im mniej dyktatorów pokroju Xi Jinpinga i Putina, oraz wchodzących z nimi w konszachty przywódców jak Macron, tym też lepiej dla świata. Układ bez zaangażowania w świecie Ameryki, to wizja fatalna zwłaszcza dla Polski.
Inne tematy w dziale Polityka