Od początku wojny na Ukrainie, gdy tylko spotykam jakiegoś znajomego na ulicy, to jeśli rozmowa nie rozpoczyna się od komentowania wydarzeń za naszą wschodnią granicą, zwykle się na niej kończy. Niedawno jechałem windą z mężczyzną około trzydziestki. Był lekko wstawiony. Gdy usłyszałem, że właśnie urodziło mu się dziecko, pogratulowałem i wtrąciłem, szkoda tylko, że ma to miejsce w takich okolicznościach. Mój rozmówca w momentalnie wychwycił o jakie okoliczności mi chodzi i skwitował to następująco: Jak przyjdzie co do czego, to trzeba będzie wiać na zachód. Zmroziło mnie to jego podejście. Rozumiem, nowo narodzone dziecko, któremu trzeba zapewnić bezpieczeństwo, ale żeby pierwszą reakcją na zagrożenie ojczyzny była chęć ucieczki, zamiast zastanawiania się jak jej bronić? Mnie wstyd by było w ogóle coś takiego powiedzieć. Nie kontynuowałem dalej tej rozmowy.
Ostatnio, w Radio 24 usłyszałem, że według badań młode pokolenie Polaków nie za bardzo garnie się do obrony Polski. Są też bardziej optymistyczne wyniki, wskazujące, że 64% Polaków było by jednak skłonnych jej bronić w razie wojny. Tak czy siak, trudno nie dostrzec, że dla sporej części populacji jedyną reakcją w razie agresji na Polskę będzie ucieczka, o czym mogą świadczyć chociażby oblężenia urzędów paszportowych, które możemy zaobserwować obecnie w całym kraju.
Skąd się w ogóle bierze ten brak odpowiedzialności za Polskę u części populacji, zwłaszcza młodego pokolenia? Zapewne, to głównie pokłosie narracji mediów głównego nurtu zatruwających sposób patrzenia na Polskę i świat kolejnych pokoleń na przestrzeni dziesięcioleci. Idol młodzieży, Kuba Wojewódzki, wkładający w psie odchody polskie flagi, czy Jurek Owsiak ze swoim przekazem róbta co chceta, to tylko niektóre przykłady większej całości mającej zniechęcić pokolenia Polaków do wyrabiania w sobie poczucia patriotyzmu i odpowiedzialności za Polskę. Za tą narracją stoi cała machina medialna z Gazetą Wyborczą na czele. Warto dodać jeszcze ogólnoświatowy trend nieograniczonego niczym konsumpcjonizmu, w kontrze do świata wartości, i mamy to co mamy, czyli, zamiast poczucia odpowiedzialności, chęć ucieczki i dbanie tylko i wyłącznie o własne cztery litery.
Stawiam diamenty przeciw orzechom, że zdecydowana większość konsumentów przekazu Kuby Wojewódzkiego i Jurka Owsiaka, oraz tych pozostałych z podobnymi treściami, w chwili realnego zagrożenia, prób unicestwienia Polski, pierwsi wezmą nogi za pas i będą wiać na zachód. Przecież ewentualna walka z rosyjskimi sołdatami, to nie to samo co walka z kaczystowskim reżimem. W przypadku napaści Rosji na Polskę naprawdę trzeba by było wykazać się odwagą i poświęceniem, a nie odgrywać medialne scenki.
Wydaje mi się, że postawa porzucenia Polski i zostawienia jej za plecami, dla młodych pokoleń w międzywojniu, w ogóle była by nie do pomyślenia. We wrześniu 1939 roku, mój wujek, brat babci, jako kilkunastoletni chłopak, z pistoletem za pasem, przedzierał się na pieszo z Łodzi do Warszawy, aby bronić stolicy. Nie zdążył tam dotrzeć na czas, Warszawa padła, ale nie zmienia to faktu, że miał w sobie imperatyw, aby porzucić wszystko i walczyć z Niemcami. Podobnych przykładów w mojej rodzinie jest więcej. Zresztą, przypuszczam, że we wszystkich polskich rodzinach podobnych przykładów można znaleźć na pęczki.
Śmiało można rzec, że Ukraińcy obecnie bronią się przed rosyjskimi zbrodniarzami tak jak Polacy podczas II Wojny Światowej przed Niemcami. Z podobnym poświęceniem i bohaterstwem. Mam nadzieję, że pomimo zmasowanego medialnego ataku, nie udało się Kubom Wojewódzkim i Jurkom Owsiakom zniszczyć do końca w Polakach genu polskości. W razie rosyjskiej agresji, w zdecydowanej większości, staną oni na wysokości zadania i będą bronić Polski z podobnym zaangażowaniem jak obecnie Ukraińcy Ukrainy.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo