Na kartach historii widnieje wielu genialnych wodzów militarnych, którzy odznaczyli się niezwykłym talentem taktycznym i strategicznym. Począwszy od starożytności wielkimi wodzami byli chociażby, Aleksander Macedoński, Hannibal czy Juliusz Cezar. W czasach nam bliższych, bodajże najbardziej rozpoznawalną postacią militarnego wodza, jest Napoleon Bonaparte, który do momentu spektakularnej klęski w kampanii rosyjskiej, w 1812 roku, wcześniej, również spektakularnie, podbił nieomalże całą Europę, za wyjątkiem Wielkiej Brytanii i kilku innych mniej znaczących krajów. Czy można do tych wielkich postaci historycznych w ogóle porównywać Adolfa Hitlera, wodza III Rzeszy, i bez cienia wątpliwości jednego z największych zbrodniarzy w historii ludzkości?
Trzeba by najpierw oddzielić zbrodniczą działalność Hitlera od tej militarnej, co wcale nie jest taki proste w świecie zdominowanym przez poprawność polityczna. Ja tą poprawność w tym przypadku rozumiem. Ludzie muszą się jakoś bronić przed ewidentnym złem i poprzez taką a nie inną narrację medialną tworzyć przestrogę na przyszłość. Stąd też w środkach masowego przekazu, wydawnictwach, filmach fabularnych i dokumentalnych, Hitler jest przedstawiany jednoznacznie źle, również jako militarny lider, co moim zdaniem nieco wypacza rzeczywistość.
Hitler posiadał jedną ważną cechę osobowości niezbędną dla dobrego militarnego wodza, mianowicie, potrafił podejmować ryzyko. Owa cecha pomogła mu bez jednego wystrzału, tuż przed wybuchem wojny, zająć Austrię i Czechosłowację, a następnie, pomimo groźby konfliktu z Wielką Brytanią i Francją, zbrojnie napaść na Polskę. Osamotniona Polska broniła się dzielnie, ale w końcu, pod przytłaczającym naporem, wyższością militarną i taktyczną Niemców, jak wiadomo skapitulowała, a Hitler powoli zaczął snuć plany rozprawienia się z Wielką Brytanią i Francją. Po łatwym zajęciu Danii i Norwegii, w maju 1940 roku, rozpoczęła się niemiecka inwazja na Francję i Niderlandy.
Wyżsi wojskowi niemieccy, przed operacją na zachodzie, stanowczo odradzali Hitlerowi plan ataku oskrzydlającego przez Ardeny, jako zbyt ryzykowny. Hitler nie uległ swoim wojskowym sztabowcom, i plan Mansteina wprowadził w życie. W efekcie niemieckie dywizje pancerne pokonując Ardeny wyszły na tyły zaskoczonego i sparaliżowanego wroga. Szybko dotarły do wybrzeży Kanału La Manche, zamykając w pułapce aliantów. Wojna w tym momencie była na zachodzie praktycznie zakończona. Francja skapitulowała w czerwcu 1940 roku. W tym momencie na polu bitwy pozostała jedynie zmarginalizowana i osamotniona Wielka Brytania. Hitler triumfował.
I choć plan pokonania Ardenów i wyjścia na tyły wroga, był autorstwa Mainsteina, to decyzję jego wprowadzenia podjął Hitler, i to jemu można to spektakularne zwycięstwo na zachodzie przypisywać. Gdyby nie doszło do ataku Niemców na Francję przez Ardeny, to najprawdopodobniej, wojna wiosną 1940 roku na zachodzie przerodziła by się w wojnę pozycyjną, podobną do tej z 1914 roku, chociażby z powodu podobnego potencjału militarnego Niemców i aliantów. Hitler wojnę z Francją na zachodzie wygrał dzięki niemieckiemu Blitzkriegowi i odwadze jego wprowadzenia w życie, a nie dzięki przewadze militarnej, może za wyjątkiem przewagi w powietrzu.
W połowie roku 1940, Hitler miał pod butem nieomalże całą kontynentalną Europę i trudno było wówczas o nadzieję na lepsze jutro, dla wszystkich tych, którzy w Nazistowskich Niemczech widzieli zło w najczystszej postaci. Nawet nieudana powietrzna inwazja Niemców na Wielką Brytanię, późnym latem 1940 roku, nie za wiele zmieniła. Hitler niepodzielnie panował w Europie, a jego Wehrmacht jawił się wówczas jako siła, której nie sposób powstrzymać.
I jak się zdaje, w czasie największych swoich triumfów, Hitler zaczął powoli tracić kontakt z rzeczywistością. Podobnie jak Napoleon w 1812 roku, też był on zapewne przekonany, że teraz nic nie jest go w stanie powstrzymać przed realizacją podbojów. Pycha zawsze kroczy przed upadkiem, jakże prawdziwie jawią się te słowa w przypadku Napoleona przed atakiem na Rosję w 1812 roku, i Hitlera przed atakiem na ZSRR, w 1941 roku. Zresztą, kontekst geopolityczny roku 1812 i 1941 też był zbliżony, podobnie osamotniona Wielka Brytania jak i niewygodna Rosja na wschodzie. Biorąc pod uwagę właściwie niczym nie ograniczoną możliwość cofania się Rosjan pod naporem wroga i możliwość przenoszenia ośrodków przemysłowych w głąb kraju, jak w przypadku ataku Niemiec w 1941 roku, Rosji nie dało się podbić. Może współcześnie jest to bardziej prawdopodobne, przy możliwościach użycia rakiet dalekiego zasięgu. Nie lubię gdybania historycznego, ale w przypadku inwazji Hitlera na Rosję, Niemców do całkowitego pokonania Rosji zbliżył by jedynie równoczesny atak na nią Japonii na Dalekim Wschodzie, zamiast jej ataku na Perl Harbor i rozpoczęcia podbojów w Azji Południowo Wschodniej. Ale to tylko gdybania i na szczęście przebieg wojny potoczył się wówczas inaczej. Tak czy siak, zarówno Napoleon jak i Hitler, na wielkich przestrzeniach rosyjskich w efekcie polegli. Pokonała ich zwłaszcza własna pycha, ale też fanatyczny opór Rosjan i surowa rosyjska zima.
Na początku inwazji na Rosję szło Hitlerowi gładko i zgodnie z planem. Po podbiciu Bałkanów, w czerwcu 1941 roku, rozpoczęła się największa inwazja militarna w historii. Latem niemiecki Blitzkrieg przynosił jeszcze bardziej spektakularne sukcesy Niemcom w Rosji, niż ten rok wcześniej na polach Francji. Pod naporem niemieckich dywizji pancernych okrążeniu ulegały całe radzieckie armie i do niewoli dostawały się setki tysięcy żołnierzy, a niedługo później miliony. Wydawało się wtedy, że Hitler znowu miał rację twierdząc przed inwazją, że wystarczy kopnąć porządnie w drzwi, a cały spróchniały budynek się zawali. Oczywiście, w domyśle tym budynkiem miała być Sowiecka Rosja. Jeszcze w lipcu 1941 roku, wydawało się, że Hitler panuje nad sytuacją i zamiast natychmiastowego parcia na Moskwę, skierował swoje dywizje pancerne ze Smoleńska na południe, dzięki czemu okrążone i rozbite zostały znaczne siły sowieckie i zabezpieczone flanki. Hitler wychodził wówczas ze słusznego założenia, że priorytetem są przemysłowe i rolnicze tereny Ukrainy i rozbicie znacznych sił nieprzyjaciela na skrzydłach. Hitler przypominał wówczas o przykładzie Napoleona, który zdobył Moskwę, a wojnę przegrał. I było to jak najbardziej racjonalne oszacowanie sytuacji.
A później już było tylko gorzej. Hitler w następnych latach wojny na wschodzie, wykazywał się już nie tylko coraz większym oderwaniem od rzeczywistości, ale też zwykłą głupotą. To co stanowiło jego atut w pierwszych latach wojny, czyli możliwość podejmowania śmiałych decyzji, stawało się powoli jego utrapieniem i w efekcie doprowadziło Niemcy do klęski. W 1940 roku, kierowanie się Hitlera własnymi pomysłami, wbrew opiniom generałów, doprowadziło Niemcy do spektakularnych sukcesów. W roku 1942 i 1943, kiedy opinie generałów były jak najbardziej wskazane, Hitler prawie wcale nie brał ich pod uwagę. Skończyło się to najpierw klęską pod Stalingradem, w 1943 roku, a przysłowiowym gwoździem do trumny była kolejna klęska latem tego samego roku pod Kurskiem. Gdyby Hitler za namową generałów, w roku 1943, przeszedł do defensywy, to znacznie utrudnił by sowietom ostateczne zwycięstwo, bo wojny zapewne i tak by nie wygrał. Czy biorąc to wszystko pod uwagę, można uznać Hitlera za dobrego wodza? Niewątpliwie miał on przebłyski militarnego geniuszu, aż do momentu całkowitej utraty kontaktu z rzeczywistością w dalszym etapie wojny.
Większość wodzów militarnych, z zadatkami na władców świata, wymienionych w tym tekście, skończyła raczej marnie. Hannibal, pogromca Rzymian, po przegranej z nimi bitwie pod Zamą, najprawdopodobniej popełnił samobójstwo. Juliusza Cezara zasztyletowano. Napoleon umarł na zesłaniu osamotniony na Wyspie Świętej Heleny. A Hitler popełnił samobójstwo w swoim bunkrze, w kwietniu 1945 roku.
Inne tematy w dziale Kultura