- Głównym problemem ukraińskiej armii jest duża liczba strat w jednostkach piechoty, co osłabia ich zdolność do skutecznej obrony. Nawet jeśli mają dobrze zorganizowane umocnienia, brakuje im wystarczającej liczby żołnierzy, aby szczelnie obsadzić front. Z tego powodu Rosjanie ze swoją przewagą liczebną skutecznie to wykorzystują, przełamując linie obrony i posuwając się naprzód – mówi Marek Kozubel, analityk wojskowy.
- Dzieje się tak nawet na tych odcinkach, które są naprawdę skutecznie i długo bronione. Tam dochodzą również inne problemy. Albo zaczyna brakować amunicji albo przeciwnik stopniowo, wykorzystując straty albo zmęczenie walczących ukraińskich żołnierzy, wlewa się na ich pozycje. Bywają też sytuacje, kiedy Rosjanie niewielkimi grupami orientując się, że Ukraińców tam nie ma i przeciskają się niewielkimi grupkami przez linię frontu, przez umocnienia, często nieobsadzone. Uderzają na Ukraińców z tego kierunku, z którego oni by się nie spodziewali – uważa.
- Kolejny problem to oczywiście działania rosyjskiego lotnictwa, czyli zrzucanie KABów. KAB to kierowana bomba lotnicza. Rosjanie do starych bomb doczepiają specjalny moduł. Gdy bomba zostaje zrzucona przez samolot, jeszcze w powietrzu, dzięki temu modułowi dostaje tak zwanych skrzydeł, czyli wysuwają się skrzydełka i bomba jest w stanie przelecieć kilkadziesiąt kilometrów. Na początku miała zasięg około 40 km. Rosjanie starali się dolecieć do odległości 30-20 km do linii frontu i wtedy zrzucali te bomby. Im bliżej podlecieli tym ta bomba miała większe szanse, że trafi w pobliżu Ukraińców – stwierdza Kozubel.
Marek Kozubel zaznacza, że skrzydełka nie mają służyć precyzji. Chodzi Rosjanom o to, żeby móc zabezpieczyć swoje lotnictwo i z jeszcze dalszej odległości zrzucać bomby. - Ta bomba, kiedy spadnie ma bardzo duży ładunek i jest w stanie wyrządzić duże szkody. Nawet jeżeli nie trafi, ale spadnie gdzieś niedaleko, to mimo wszystko skutki oddziałują na psychikę żołnierzy. Potrafią zdewastować okolice, bomba nawet nie musi być zbyt celna, jeśli spadnie pomiędzy budynkami cywilnymi one się zaczną sypać, a w rozwalający się ruinach bardzo ciężko się broni – podkreśla.
- Jeżeli Ukraińcy zajmują okopy ziemne, które nie są wzmocnione, to nawet jeśli bomba spadnie kilkadziesiąt kilometrów dalej i nie zostaną bezpośrednio zranieni odłamkami, to ziemia może ich przysypać – twierdzi gość Igora Janke.
- Rosjanie zwiększyli teraz zasięg działania swoich modułów, dzięki czemu mogą zrzucać bomby z odległości nawet około 70 km od celu. Oznacza to, że mogą teoretycznie zbliżyć się na 50 km do linii frontu, a bomby mogą przebyć jeszcze około 20 km nad pozycjami przeciwnika, zanim osiągną cel za liniami walk – dodaje.
Całość rozmowy w Układzie Otwartym na YouTube:
---
Zachęcam do wspierania Układu Otwartego. Patroni zostają członkami zamkniętej grupy na Facebooku i Discordzie oraz otrzymują newsletter z wyborem najciekawszych tekstów z polskiej i światowej prasy.
Strona Autora: igorjanke.pl
Inne tematy w dziale Polityka