Dramat mieszkańców Pokrowska. Życie pod rosyjskim ostrzałem

Kateryna Pryshchepa niedawno wróciła z Pokrowska, gdzie Rosjanie starają się zniszczyć szlaki komunikacyjne i doprowadzić do całkowitego wyniszczenia miasta.

- Obrona przeciwlotnicza nie jest skuteczna przeciwko ostrzałom artyleryjskim. Jeśli Rosjanie są na tyle blisko, że pociski artylerii docierają do miasta, systemy obrony przeciwlotniczej nie mają tu zastosowania - twierdzi.

- Wbrew pozorom było dość dużo ludzie na ulicach jeszcze tydzień temu. Działały sklepy i stacje paliw. W mieście nie było łączności mobilnej, co dziesiąty telefon udało się nawiązać połączenie i nie było w ogóle internetu, dlatego że zostały uszkodzone wieże telekomunikacyjne. Rosjanie zawsze to robią z premedytacją - zaznacza dziennikarka.

- Ktoś kto zdecydował się opuścić Pokrowsk już to robi albo zaraz to zrobi. Natomiast jak w każdym mieście w Ukrainie jest grupa uparciuchów, którzy mówią nie mają, dokąd jechać i to jest ich dom i nie chcą go opuszczać. Z doświadczenia też wiem, że w pewnym momencie nawet takie osoby decydują, że muszą wyjechać, bo życie pod ostrzałem non stop jest nie do zniesienia dla większości ludzi - uważa. 

- Ludzie zostają dlatego, że oni nie wierzą, że będą potrafili znaleźć mieszkanie czy pracę. Ludzie mają liczne zwierzęta i nie chcą wyjeżdżać, bo nie mogą znaleźć mieszkania. Lub ktoś ma bardzo schorowaną osobę w rodzinie i sama ewakuacja jest trudniejsza. Dość znacząca część mieszkańców Pokrowska zostawała jeszcze w mieście, ale znaczna część z nich po prostu pakuje walizki i jest w trakcie w trakcie ostatnich przygotowań przed wyjazdem - tłumaczy Kateryna Pryshchepa

Całość rozmowy w Układzie Otwartym:

fot. X.com

---

Zachęcam do wspierania Układu Otwartego. Patroni zostają członkami zamkniętej grupy na Facebooku i mogą otrzymać newsletter z wyborem najciekawszych tekstów z polskiej i światowej sieci.

Strona Autora: igorjanke.pl