- Przez długi czas po przejęciu pracowali tam wyłącznie Ukraińcy, którzy pod przymusem rosyjskich wojsk kontynuowali swoją pracę. Później Rosatom wprowadził swoich pracowników, pozostawiając przy tym część Ukraińców, którzy zdecydowali się pozostać. Obecnie na terenie elektrowni pracuje mieszany skład rosyjsko-ukraiński, a pełną odpowiedzialność ponosi rosyjski agresor. Formalnie operatorem elektrowni jest rosyjski Rosatom – mówi Wojciech Jakóbik, Ośrodek Bezpieczeństwa Energetycznego.
- Elektrownia nie jest podłączona do rosyjskiej sieci i Rosjanom nie udało się rozpocząć dostaw energii do Rosji. Pomimo planów uruchomienia tych dostaw, obecna niestabilność sprawia, że nie produkują energii w Zaporożu. Reaktory nie są uruchamiane do produkcji energii. Elektrownia jest zasilana systemami lokalnymi oraz z zewnętrznych źródeł, co odróżnia ją od typowo działającej elektrowni jądrowej. W tej sytuacji scenariusze podobne do Czarnobyla czy Fukushimy są obecnie nie do wyobrażenia – uważa.
- Reaktory nie produkują energii do dostarczania jej sektorowi energetycznemu, ani na Ukrainie ani w Rosji. Istnieją systemy umożliwiające sprowadzanie energii z zewnątrz, a w przypadku odcięcia dostaw obiekt można autonomicznie zasilać przez kilkadziesiąt godzin. Miały miejsce incydenty, w których zewnętrzne zasilanie było odcinane od Zaporoża. Wysadzenie tamy w Kachowce utrudniło chłodzenie obiektu, gdyż poziom wody w rezerwuarze kachowskim obniżył się. Jednak kolejne systemy bezpieczeństwa pozwoliły na utrzymanie chłodzenia oraz dostarczanie energii elektrycznej – wyjaśnia ekspert.
- Mimo wielkiej awantury nic się nie stało. Oczywiście Rosjanie to czynnik najmniej przewidywalny w tej układance, mogą działać w różny sposób. Zapewne zapalili te opony, aby wywołać u nas strach – zaznacza.
- Jeśli chodzi o sektor jądrowy, Ukraińcy przejęli spuściznę całego sektora jądrowego Związku Radzieckiego. W latach 90. to, co najlepsze w sowieckim programie cywilnym i wojskowym, zostało na Ukrainie, co było ogromną stratą dla ZSRR po odłączeniu się Ukrainy. Wraz ze specjalistami cała wiedza o sektorze jądrowym znalazła się na ukraińskich uniwersytetach. Początkowo na Krymie, gdzie w Sewastopolu skupiał się intelektualny trzon sowieckiego sektora jądrowego, a następnie w Odessie. Obecnie wielu z tych ekspertów wyemigrowało i przebywa poza Ukrainą, ponieważ z oczywistych przyczyn działalność naukowa w Odessie jest teraz utrudniona – dodaje Jakóbik.
Całość w Układzie Otwartym:
---
Zachęcam do wspierania Układu Otwartego. Patroni zostają członkami zamkniętej grupy na Facebooku i mogą otrzymać newsletter z wyborem najciekawszych tekstów z polskiej i światowej sieci.
Strona Autora: igorjanke.pl
Inne tematy w dziale Polityka