- Łukaszence najbardziej zależało na wymuszeniu ustępstw od Unii Europejskiej. Przez chwilę wydawało się, że Łukaszenka wraca do gry i udało mu się wywrzeć na nas wystarczająco silny nacisk. Liczył na to, że powróci do strategii balansowania między Wschodem a Zachodem – mowi Bartosz Tesławski, Fundacja The Oppotunity.
- Łukaszenka bardzo chciałby być jak Erdogan. Było to widoczne, kiedy próbował angażować się jako rzekomo neutralna trzecia strona w rozwiązywanie sporu ukraińsko-rosyjskiego. Łukaszenka miał ambitny plan, by stać się równie istotnym w 2014 roku, kiedy doszło do zajęcia Krymu przez Rosję. Wtedy udało się doprowadzić do tego, że rozmowy pokojowe toczyły się w Mińsku – twierdzi.
- Dzisiaj działania Łukaszenki wynikają z braku alternatywy. Wojna rosyjsko-ukraińska jest dla niego ogromną tragedią, ponieważ po 2020 roku próbował nie tylko stłumić największe protesty w historii Białorusi, ale także powrócić do status quo, które miał wcześniej – podkreśla Tesławski.
- Dzięki temu status quo Białoruś najlepiej funkcjonowała, gdy mogła sobie pozwolić na pewne lawirowanie. To wszystko jednak się rozpadło. Łukaszenka znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Nie ma z kim rozmawiać poza Rosjanami, którzy doskonale o tym wiedzą. W tym momencie broń nuklearna i kontynuowanie nacisków na granicę z Polską to wykonywanie zadań dla Rosjan – uważa.
Całość rozmowy na kanale Układu Otwartego:
---
Zachęcamy do wspierania Układu Otwartego. Patroni zostają członkami zamkniętej grupy na Facebooku i mogą otrzymać newsletter z wyborem najciekawszych tekstów z polskiej i światowej sieci.
Strona Autora: igorjanke.pl
Inne tematy w dziale Polityka