- Jeśli spojrzymy na PKB w przeliczeniu na godzinę pracy, luka przed Polską jest znacznie większa. Dysponujemy mniejszą ilością kapitału i maszyn, a nasza gospodarka jako całość jest nieco gorzej zorganizowana. Ta produktywność w przeliczeniu godzinowym, w konsekwencji także płaca godzinowa, jest dużo dalej od płacy niemieckiej niż by to wynikało bezpośrednio z PKB per capita. W związku z tym mamy jeszcze kilkadziesiąt lat gonienia – mówi dr Maciej Bukowski, WiseEuropa.
- Stopniowo gromadzony kapitał znajduje się w rękach polskich przedsiębiorców oraz pojedynczych gospodarstw domowych. Wartość nieruchomości i oszczędności również wzrasta, ale jest to bardzo długotrwały proces. Jeśli spojrzymy na dowolny rozwinięty kraj, na przykład Włochy, od lat 40. do lat 90. minęło 50 lat, zanim stały się tak produktywne jak Stany Zjednoczone – podkreśla.
-W ciągu ostatnich 30 lat kluczowym czynnikiem wzrostu gospodarczego w Polsce było przesunięcie czynników produkcji z mniej efektywnych sektorów do bardziej wydajnych. Udział rolnictwa w gospodarce zmniejszał się, natomiast wzrastał udział usług i przemysłu. Przyrosty absolutne w sektorze rolnictwa były znacznie mniejsze, co skutkowało kurczeniem się tego sektora. Polska rozpoczynała około 30 lat temu z odsetkiem 20% populacji pracującej w rolnictwie, a obecnie ten odsetek spadł do około 5%. W krajach najbardziej rozwiniętych udział pracujących w rolnictwie wynosi zaledwie 1% - stwierdza ekspert.
- Industrializacja była kluczowym mechanizmem wspierającym nasz wzrost gospodarczy i umożliwiła nam włączenie się na początku do gospodarki globalnej. Na początku ery transformacji ustrojowej, produkcja przemysłowa na mieszkańca wynosiła około 300 dolarów, licząc w kursach walutowych. Obecnie jest to blisko 4000 dolarów, co stanowi ogromną różnicę. Jednak w Stanach Zjednoczonych wynosi około 7000 dolarów, w Niemczech 9-10 tysięcy, a w Szwajcarii czy Skandynawia może sięgać nawet 11-12 tysięcy. Nadal istnieje przestrzeń do dalszego wzrostu w sektorze przemysłowym. Czechy obecnie osiągają poziom około 7000 dolarów produkcji przemysłowej na mieszkańca – wyjaśnia.
- Nie mamy wyraźnej specjalizacji przemysłowej, produkujemy praktycznie wszystko. Istnieją sektory, które są niedoreprezentowane, na przykład w chemii, mamy niewiele firm farmaceutycznych i mało specjalistycznych przedsiębiorstw chemicznych – ocenia.
- Czasami w mniejszych krajach nawet jedna firma może mieć duży wpływ na gospodarkę. W przypadku Polski jedna firma nie wystarczy, ale specjalizacja w bardzo wysoko położonym segmencie przemysłu może przynieść ogromną wartość dodaną – zaznacza Bukowski.
- Wadą naszego modelu rozwoju gospodarczego jest oparcie się dotychczas na relatywnie niższych płacach przeliczanych na waluty. U nas opłacalne są głównie bardziej pracochłonne elementy łańcucha wartości. Na przykład, jeśli chodzi o wskaźniki robotyzacji, pozostajemy w tyle, ponieważ nie opłaca się firmom wprowadzać automatyzacji ze względu na nadal stosunkowo niskie płace. Ponadto brakuje nam najbardziej zaawansowanych branż przemysłowych, takich jak produkcja układów scalonych – twierdzi gość Igora Janke.
Całość rozmowy na kanale Układu Otwartego:
---
Zachęcamy do wspierania Układu Otwartego. Patroni zostają członkami zamkniętej grupy na Facebooku i mogą otrzymać newsletter z wyborem najciekawszych tekstów z polskiej i światowej sieci.
Strona Autora: igorjanke.pl
Inne tematy w dziale Gospodarka