- F-16 jak nie było tak nie ma, a to jest coś co mogłoby zmienić sytuacje na froncie. Mają one dotrzeć w najbliższym czasie, ale ten "najbliższy czas" trwa już od roku. Tymczasem wojna trwa teraz – mówi Mateusz Lachowski.
- Czas płynie zupełnie inaczej, gdy siedzisz w okopie i spada na ciebie wszystko co mają Rosjanie. Bomby szybujące, artyleria, pociski moździerzowe, dodatkowo idą na ciebie zmotywowani rosyjscy żołnierze, którzy chcą cię zabić, a dookoła latają śmigłowce. Ostatnio Rosjanie używają także dużo gazu i zrzucają drony. Atakują z każdej strony. Tam "najbliższy czas" oznacza dosłownie parę minut – podkreśla.
- Obecne twierdzenia o wsparciu Zachodu dla Ukrainy są jedynie pustymi słowami. Wspieramy Ukrainę, ale dając jej kroplówkę, żeby utrzymać ją przy życiu. sugerowanie, że to wsparcie pozwoli Ukraińcom wygrać wojnę, jest nieprawdziwe, a ukraińscy żołnierze zdają sobie z tego sprawę – uważa.
- 63 miliardy dolarów to nie są poważne dostawy. Jeden system S-400 kosztuje pół miliarda dolarów, a front ma ponad 1000 km. Co mogą osiągnąć tymi dostawami? To jest za mało. Rosjanie codziennie zrzucają na froncie 100 bomb półtonowych, a teraz testują już bombę o masie 3 ton – relacjonuje Lachowski.
- Stany Zjednoczone rocznie wycofują kilkadziesiąt samolotów z użytkowania z powodu ich wieku i stanu technicznego. Pomimo że te samoloty nadal są sprawne nie trafiają na Ukrainę i nikt nie chce ich przekazać, więc trafiają na złom. Dlaczego tak się dzieje? – zastanawia się korespondent wojenny.
---
Zachęcamy do wspierania Układu Otwartego. Patroni zostają członkami zamkniętej grupy na Facebooku i mogą otrzymać newsletter z wyborem najciekawszych tekstów z polskiej i światowej sieci.
Strona Autora: igorjanke.pl
Inne tematy w dziale Polityka