- W Europie obserwujemy z jednej strony rosnącą determinację w kierunku wzmacniania potencjału wojskowego, jednak nadal pozostaje ona niewystarczająca. W ostatnim czasie zwiększyliśmy produkcję sprzętu i amunicji kilkukrotnie, lecz jest to wciąż za mało. Zrealizowanie pełnego potencjału wymaga czasu – mówi Wojciech Lorenz, PISM.
- W niektórych państwach nadal zauważamy brak wystarczającej determinacji, zwłaszcza w tych leżących dalej na zachód. Obserwujemy wzrost mocy produkcyjnych zarówno w Niemczech, jak i we Francji. Jeśli chodzi o skalę wsparcia dla Ukrainy ze strony Niemiec to radykalnie się zwiększyła. Niemniej jednak, zależy nam na tym, aby niemieckie pełne trzy dywizje były gotowe jak najszybciej, a co ważne, bez opóźnień w realizacji tych zobowiązań – zaznacza.
- W sojuszu mamy trzy europejskie mocarstwa: Francję, Niemcy i Wielką Brytanię, oprócz oczywiście Polski, która stanowi mocarstwo regionalne o dużym potencjale. Jeśli nie chcemy samodzielnie stawiać czoła Rosji i chcemy mieć pewność otrzymania wiarygodnego wsparcia, to wsparcie od tych trzech europejskich sojuszników byłoby najbardziej znaczące, biorąc pod uwagę ich potencjał. Należy wywierać presję na te państwa nie tylko poprzez mechanizmy współpracy w ramach sojuszu, ale także w ramach Unii Europejskiej. Konieczne jest stymulowanie rozwoju ich militarnego potencjału – uważa ekspert.
- Poczucie zagrożenia pozostaje nadal ograniczone. Część opinii publicznej wciąż nie jest przekonana, że istnieje realne ryzyko wybuchu wojny z Rosją. Strategicznym celem Rosji, który zamierza osiągnąć poprzez konflikt z sojuszem, jest ustanowienie strefy buforowej na obszarze wschodniej flanki. Ten cel został wyraźnie sformułowany w grudniowym ultimatum z 2021 roku, które Rosja przedstawiła sojuszowi oraz Stanom Zjednoczonym. Warto podkreślić, że Rosja przeszła na produkcję wojenną, a zdolności militarne odbudowuje szybciej, niż można było przypuszczać, przy jednoczesnym zwiększeniu budżetu obronnego do 7% PKB w bieżącym roku. Szereg innych czynników wskazuje, że w przypadku zamrożenia konfliktu na Ukrainie lub w przypadku porażki Ukrainy, a jednocześnie zaangażowania Stanów Zjednoczonych w konflikt, na przykład w regionie Indo-Pacyfiku, ryzyko bezpośredniego ataku ze strony Rosji na państwa członkowskie NATO znacznie wzrośnie – mówi Wojciech Lorenz, PISM – podkreśla Lorenz.
- Mówienie o tym, że wojna może wybuchnąć w ciągu 2-3 lat, a nie za 10 lat, stanowi istotny element wywierania presji na społeczeństwa państw zachodnich. Kilka dni temu podobne informacje pojawiły się w Szwecji, co spowodowało zarówno panikę, a z drugiej strony oceny, że należy o tym rozmawiać. W Polsce również konieczne jest utrzymanie determinacji oraz budowanie systemu obrony cywilnej od samego początku. W ramach sojuszu zauważa się także narastającą presję polityczną na państwa, które nie posiadają rozwiniętej obrony cywilnej – dodaje.
Całość rozmowy na kanale Układy Otwartego:
---
Zachęcamy do wspierania Układu Otwartego. Patroni zostają członkami zamkniętej grupy na Facebooku i mogą otrzymać newsletter z wyborem najciekawszych tekstów z polskiej i światowej sieci.
Strona Autora: igorjanke.pl
Inne tematy w dziale Polityka