Dowody Na Obecność Kosmitów Dowody Na Obecność Kosmitów
54
BLOG

Kosmici w Emilcinie. Najlepsze zbiorcze opracowanie relacji Jana Wolskiego (cz. 4)

Dowody Na Obecność Kosmitów Dowody Na Obecność Kosmitów Rozmaitości Obserwuj notkę 0
W części czwartej tego wpisu przedstawiam rozdział siódmy i ósmy mojego opracowania

W części trzeciej tego wpisu przedstawiłem rozdział czwarty, piąty i szósty mojego opracowania. Teraz ostatnie 2 rozdziały.
7. Pobyt w pojeździe
W środku stały dwie kolejne istoty. Istota poleciła mu gestami, na migi, aby się rozebrał. Wolski liczył na to, że ma się rozebrać do pasa. Zdjął więc jesionkę, bluzę, koszulę. Jak rozpinał bluzę to tam miał 4 guziki, i gdy zaczął rozpinać je od góry, to ten co z nim wjechał rozpiął mu szybko dwa dolne guziki.
W tym czasie gdy się rozbierał, do pojazdu wjechała czwarta istota, ta co pozostała na dole.
Gdy się rozebrał do pasa, istota pokazała mu rękoma, żeby się rozebrał “do spodu”. Miał rozkaz, nie wstydził się rozebrać do naga bo i rozbierał się jak szedł do wojska, więc cóż przy nich, to się rozebrał. Oni się przy tym jakby uśmiechali czyli skrzywiali się jakby, taki mieli dziwny uśmiech. Wolski zdjął buty, takie “codzienne kamasze”, i spodnie.
Jedna z istot, co były w środku wcześniej, stała 2 metry od Wolskiego z urządzeniem w kształcie dwóch małych talerzyków czy kółeczek. Wolski stał na wprost niej. Istota złożyła te dwa jakby talerzyki, a one wydały cichy dźwięk jak na przykład przy zetknięciu plastiku o plastik. Ale nic tam nie błysnęło, żadna iskra, tak jak u nas gdy się fotografuje. Potem ten co z nim wjechał, to obrócił go bokiem do urządzenia i  wyciągnął rękę Wolskiego do góry. I znowu kliknęli urządzeniem, jakby w kształcie talerzyków. Potem obrócił go tyłem i znowu usłyszał to kliknięcie. A potem to samo się działo z drugiego boku.
Następnie wskazano mu aby się ubierał. Więc się zaczął ubierać. I wtedy spoglądał po pojeździe.
W tym czasie istoty spożywały pokarm podobny do sopla lodu z dachu, długości 30 cm. To się łamało jak twardsze ciasto albo jak rogalik, leciutko się odłamywało. Nie było przy tym żadnego odgłosu chrupnięcia ani żadnego innego odgłosu. Jak wszedł do pojazdu to “dwóch” w pojeździe sobie to jadło. I ten co wjechał na górę z Wolskim, poszedł  sobie i ułamał ten pokarm. Łamali sobie to po kawałku małym, takie małe okruszki, i jedli to. Jeden z dwóch, co jedli, wskazał na pokarm w kształcie tego sopelka i na migi spytał Wolskiego czy będzie to jadł. Chcieli go poczęstować. Wolski kiwnął głową, że nie chce. I więcej go nie namawiano na to. Potem żałował, że odmówił poczęstunku.
Bardzo zainteresował ich pasek od spodni. Wszyscy czterej przyglądali się mu, analizowali pasek, wkładali w sprzączkę, zapinali go, nie wiadomo co oni w nim podziwiali. I się jakby uśmiechali przy tym, ale  nie tak jak my, tylko robiąc jakiś grymas skrzywienia twarzy.
Jak Wolski się ubrał to jedna z istot wskazała mu ręką aby opuścił pojazd. Wolski założył czapkę, już miał postawić nogę na podstawę do stawania, czyli na windę, ale się jeszcze do nich odwrócił, bo jakoś mu nie pasowało tak wyjść, zdjął czapkę i się im trochę ukłonił i powiedział ‘Do widzenia’. Wszyscy czterej patrzyli na niego i również mu się wszyscy czterej ukłonili. Wolski dał krok, stanął na windę i zjechał na dół.
8. Po opuszczeniu pojazdu
Po zejściu z windy Wolski poszedł do konia. Koń w  czasie pobytu Wolskiego w pojeździe przemieścił się gdzieś na bok. Przy swoim wozie Wolski spojrzał jeszcze na pojazd w powietrzu i zobaczył, że co najmniej dwie istoty stały w drzwiach i patrzyły na niego, jak będzie jechał.
Wolski siadł na wóz i ruszył. Klacz bała się tego wiszącego w powietrzu pojazdu i jechała po samych drzewach olszynach (te ślady widziała potem milicja). Gdyby nie te olszyny to koń by dalej poleciał tylko, że tam już koń nie miał gdzie wpaść. Potem Wolski skręcił na drogę, gdy odjechał z 15 kroków to obejrzał się jeszcze na pojazd, to go jeszcze widział. Następnie skręcił w prawo, poza olszyny, i tam już nie było możliwości go zobaczyć. Więc pojazd mógł widzieć tylko do 15 metrów, i po tym nic już nie mógł zobaczyć co się tam działo.
Rolnik śpieszył się do domu bo chciał ten pojazd pokazać synom. Żeby szybko przylecieli i zobaczyli co to za samochód w powietrzu i “jakisić cudotwory”.
To na razie tyle z relacji Wolskiego w tym wpisie, bo to moje opracowanie dotyczy ściśle spotkania rolnika z Kosmitami, a nie późniejszych wydarzeń. Stworzyłem kompleksowe odtworzenie wydarzeń, od A do Z, ściśle według relacji Jana Wolskiego. Można spokojnie bazować na wiedzy przekazanej w tym wpisie. Nie zawarłem w niej relacji innych osób, bo do każdej z tych innych relacji trzeba podchodzić w inny sposób i je weryfikować lub skomentować. Tylko Jan Wolski brał bezpośredni udział w spotkaniu z Kosmitami i dlatego odtworzenie wydarzeń według jego relacji musiało być zrealizowane przeze mnie w osobnym wpisie.
Jeszcze prośba do  wszystkich czytelników. Jeśli ktoś dysponuje jakimiś niepublikowanymi wypowiedziami Jana Wolskiego to niech je wrzuci na YouTube. Może ktoś ma jakieś kasety magnetofonowe z takimi nagraniami, na  przykład w jakichś rzeczach odziedziczonych po kimś z rodziny czy znajomych. Podobno wiele osób nagrywało Wolskiego. Na jednym z nagrań Wolski mówił, że przyjeżdżało wtedy do Emilcina nawet po kilka autobusów dziennie.
Na tym kończę ten wpis, drugi o Kosmitach w Emilcinie.  
Moja baza wiedzy o Kosmitach i dowody na ich obecność: https://www.youtube.com/@piotrh.3567

https://www.youtube.com/@piotrh.3567

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości