Omówienie istnienia kryptyd człekokształtnych oraz przedstawienie mojej hipotezy dotyczącej pochodzenia Yeti i Wielkiej Stopy, oraz tym podobnych stworzeń.
Pewnie wszyscy słyszeli o Yeti, zwierzu na literę y. Wiele osób słyszało również o Wielkiej Stopie, i zastanawiało się czy to jest ta sama istota co Yeti. Ale o tym, że podobne istoty były rzekomo obserwowane w wielu miejscach kuli ziemskiej, wiedzą przypuszczalnie nieliczni.
Yeti występuje w Himalajach, na wysokości powyżej 5000 m n.p.m. To dwunożna, człekokształtna istota, porośnięta futrem. Yeti to nepalska nazwa, tybetańczycy zaś nazywają go Kanguli. Podróżnicy i naukowcy usłyszeli o nim już w XIX wieku.
Według wielu jest to istota legendarna. I faktycznie, brak fizycznych dowodów na jej istnienie. Tak zwane „skalpy Yeti” nie potwierdziły jego istnienia jednoznacznie. W większości przypadków okazały się one pochodzić od niedźwiedzi lub małp. Nie znaleziono też żadnych zwłok, szczątków czy kości Yeti.
Są natomiast znane fotografie śladów Yeti, ale sceptycy przypisują je śladom niedźwiedzi, dodatkowo wytopionym czyli poszerzonym przez słońce.
W oczach tubylców Yeti jest bardzo niebezpieczny dla człowieka. Ale na przykład kapitan d'Auvergue mówił w 1938 roku, że gdy w czasie samotnej podróży przez Himalaje uległ ślepocie śnieżnej, od 100% pewnej śmierci uratowała go prawie trzymetrowa istota człekokształtna, która opiekowała się nim do czasu odzyskania zdrowia. A więc w tym przypadku Yeti zachował się jak jakiś dobry Kosmita.
Podobno himalaiści kilkunastokrotnie zaobserwowali Yeti. Jednak dużo częściej obserwowano ich ślady. Bardzo ciekawe są fotografie tropów oraz odcisków stóp, zrobione na dużych wysokościach, gdzie nie żyją żadne duże zwierzęta. A szczególnie ciekawy jest tutaj polski akcent.
W listopadzie 1974, w czasie wyprawy na czwarty szczyt świata, Lhotse, na wysokości 5500 metrów nad poziomem morza, polscy himalaiści zauważyli i sfotografowali świeże ślady dwóch istot. Te istoty były różnej wielkości, co widać było po wielkości śladów. Ślad poprowadzony był bardzo logicznie, bezpiecznie omijał szczeliny lodowcowe, prowadzony był dokładnie tak, jak by to robili himalaiści. Ale obszar ten, po opadach śniegu, był obserwowany przez naszych himalaistów i wykluczona była tutaj obecność innych ludzi. Ślady zostały sfotografowane i są to podobno pierwsze kolorowe zdjęcia śladów Yeti. Można je zobaczyć w internecie.
Podobną istotą do Yeti jest Ałmas, występujący na terenie Mongolii, Syberii i Kaukazu. Tego Ałmasa posądza się nawet o zabicie członków wyprawy Diatłowa. Szczegóły wydarzeń, które zaszły na Przełęczy Diatłowa, możecie znaleźć w nagraniach na playliście 78. O tym wydarzeniu być może napiszę artykuł, jakieś moje podsumowanie prawdopodobieństwa trafności najlepszych wyjaśnień tragedii.
Na terenie Australii występuje, znany również z wierzeń Aborygenów, Yowie.
W zasadzie takie człekokształtne, legendarne istoty, występują na wielu obszarach Ziemi.
Ale najbardziej znanym odpowiednikiem Yeti jest Wielka Stopa, stwór występujący na terenie Ameryki Północnej. Z angielska zwany jest Bigfootem, pisane jednym wyrazem, zaś przez rdzennych Indian zwany jest Sasquatchem.
W jego przypadku również nie znaleziono żadnych dowodów jego istnienia. Natomiast, ponieważ występuje on na terenie USA i Kanady, to są dużo większe możliwości jego obserwacji lub tropienia, a w efekcie określenia jego właściwości.
Wielka Stopa jest potężny, ma od 2 do 3 metrów wysokości. Jest dwunożny, człekopodobny, bez ogona, pokryty jest gęstym i krótkim, zazwyczaj ciemnym futrem. Głowę ma podobną do gorylej, z niskim czołem, z dużymi oczami.
Istnieje słynny film Rogera Pattersona z 1967 roku, rzekomo przedstawiający Bigfoota. Wielu naukowców analizowało ten film. Wielu uważa, że jest on autentyczny. Powstało wiele filmów dokumentalnych, zawierających szczegółowe analizy tego nagrania. Na przykład czy ruch istoty na filmie jest podobny do ludzkiego, czy widać ślady łączeń kostiumu rzekomego przebierańca.
W USA wielokrotnie starano się schwytać Bigfoota. I zawsze się wymykał. Nawet gdy przeprowadzano na niego szczelną obławę.
Według znanego bigfootologa, Wielka Stopa potrafi cofać się po swoich śladach, poruszać się na palcach rąk i nóg w postawie leżącej. Ponadto Bigfoot wydaje charakterystyczne dźwięki oraz wydziela silny, nieprzyjemny zapach.
Są różne wytłumaczenia pochodzenia tych różnych, człekopodobnych istot: że są to małpy, niedźwiedzie, dziko żyjący ludzie, nieznane kryptydy, postaci niematerialne czyli zjawy lub jakieś duchy, że pochodzą z innych wymiarów czy rzeczywistości, że są istotami pozaziemskimi.
Teraz przedstawię moją hipotezę, wraz z szerszym kontekstem społeczno-cywilizacyjno-psychologicznym.
Ziemianie lubią zwierzęta domowe. Są to głównie psy i koty. Ale oprócz nich zdarzają się tchórzofretki, szczury i inne oswojone zwierzęta dzikie. Można stwierdzić zależność, że osoby bogate lub silne fizycznie, częściej decydują się na jakieś niebezpieczne rasy psów, lub rasy dużych rozmiarów, a nawet na niebezpieczne drapieżniki. Tu chodzi o coś w rodzaju prestiżu, podobnie jak w przypadku zakupu dużego lub szybkiego samochodu. Jak również o chęć udowodnienia sobie i innym, swoich możliwości panowania nad otoczeniem.
Ekstrapolując takie ciągoty na zainteresowania Kosmitów, mogę stwierdzić, że Kosmita, który wyprzedza nas w rozwoju cywilizacji o miliony, a może i miliardy lat, nie zadowoli się kotem czy psem, ale jakimś groźniejszym zwierzęciem.
Ziemianie stosują wobec zwierząt domowych zdobycze cywilizacyjne a nawet technologie. Zakładają zwierzętom obroże, smycze, kagańce, ubranka, odblaski. Szczepią je, instalują chipy. Analogicznie robią pewnie Kosmici. Też ich zwierzaki mają gadżety, ale nieporównywalne technologicznie, prawie magiczne.
Ziemianie chodzą na spacery z psami. A nawet czasami ktoś prowadzi na smyczy kota czy tchórzofretkę. To wszystko robią dla przyjemności zwierząt, żeby się one wyhasały na dworze do woli. Przypuszczam, że analogicznie robią Kosmici. Ale nie wypuszczają tych zwierząt w parku na smyczy, lecz puszczają je luzem na jakiejś planecie i kontrolują je za pomocą zaawansowanej technologii.
A więc według mojej hipotezy, kryptydy w rodzaju Yeti czy Bigfoota, to po prostu zwierzaki domowe Kosmitów.
Kosmici realizują różne zadania, latając od planety do planety. Albo pozostają przez dłuższy czas w obszarze jakiejś planety, na przykład Ziemi, ukryci w oceanie lub atmosferze. I wypuszczają na ląd takiego zwierzaka, na kilka dni, lub miesięcy, a nawet lat. Zależnie od sytuacji. Takiego zwierzaka kontrolują, wiedzą gdzie on jest, czy żyje, czy potrzebuje pomocy.
Jeśli zwierzak zginie, to uprzątają jego truchło i dlatego nie zdarzyło się znaleźć ciała takiej kryptydy.
Jeśli zwierzak jest zagrożony, na przykład obławą ludzi, to taki Bigfoot stosuje technologię, w którą zaopatrzyli go jego właściciele. I dzięki niej udaje mu się wydostać z zagrożenia, lub się skutecznie ukryć za pomocą technologii maskującej.
Ewentualnie Kosmici przylatują awaryjnie i zabierają go na pokład, stosując jak zwykle techniki kamuflażu, tak że w zasadzie nikt tego nie zauważy. Oczywiście, cudów nie oczekujmy. I czasami obecność UFO w zbliżonej “czasoprzestrzeni” jest zauważalna. I właśnie moja hipoteza tłumaczy tę stwierdzoną korelację między obserwacjami kryptyd i UFO.
Te zwierzaki domowe Kosmitów cechują również właściwości, wynikające z trwającej tysiące czy nawet miliony lat symbiozy między tymi zwierzakami a Kosmitami. Coś podobnego, co widzimy u psów, że naśladują właścicieli, przejmują zwyczaje i zachowania ludzi. Dlatego nie powinna dziwić inteligencja i spryt tych kryptyd.
Tak tłumaczę występowanie na Ziemi kryptyd człekokształtnych, i innych nieznanych stworów, jak Chupacabra. Oraz tłumaczę problem ze zdobyciem dowodów na ich występowanie, pomimo licznych poszlak.
Zapraszam do komentowania. Może w ich efekcie powstanie moja hipoteza w wersji 2.0.
Moja baza wiedzy o Kosmitach i dowody na ich obecność: https://www.youtube.com/@piotrh.3567
Inne tematy w dziale Rozmaitości