Czasami się zastanawiam, jak były transportowane duże latające spodki, czy inne pojazdy, do baz, gdzie rzekomo była realizowana inżynieria wsteczna.
Na razie mogę coś powiedzieć o pojeździe z Kecksburga. Był na tyle mały, że mieścił się na ciężarówce. Miał około 3 metry wysokości i mniej więcej taką szerokość. Był w kształcie żołędzia. Żołnierze zapakowali go na ciężarówkę i przykryli plandeką. Ale jak go zapakowali? Dźwigiem? Czy może był na tyle lekki, że zrobili to ręcznie?
A na przykład pomocnica Einsteina była rzekomo z Einsteinem po katastrofie w Roswell i widziała razem z nim duży pojazd, już w hangarze. Więc jak go można było przewieźć tak duży pojazd niezauważalnie dla ludzi? Jeśli w ogóle to prawda, to musiał to być pojazd z tej drugiej katastrofy w okolicach Roswell. Bo były tam podobno dwie katastrofy.
Ufo Mussoliniego, rzekomo przechwycone przez USA, jak pamiętam, miało ponad 10 metrów. Więc jak taki talerz zapakować na statek niepostrzeżenie?
Są też doniesienia o pojeździe rozbitym, który był tak duży, że nie przewożono go ale obudowano budynkiem czy hangarem.
Moja baza wiedzy o Kosmitach i dowody na ich obecność: https://www.youtube.com/@piotrh.3567
Inne tematy w dziale Rozmaitości